tłumaczenie z tumblra @/ swiftiediaz
Obaj znaleźli się na dachu stacji, wszyscy inni spali na dole. Ale Buck nie był zmęczony , bo kiedy po ostatnim wezwaniu przyjechali na stację, on poszedł prosto na dach, a Eddie poszedł za nim.
Nic nie mówią, Buck położył się z powrotem na plastikowym krześle, a jego głowa przechyliła się ku niebu. Jest późno i niebo jest ciemne z wyjątkiem gwiazd świecących jasno i półksiężyca, który świeci na nich w dół, nadając jego rysom miękkości.
Eddie nie może przestać wpatrywać się w mężczyznę, a na jego ustach pojawia się ckliwy uśmiech. Buck jest supernową na niebie, a Eddie chce chłonąć każdą milisekundę jasności bijącej z jego istoty.
Chce coś powiedzieć. Cokolwiek. Ale żadne z tych słów nie wychodzi. Kiedy próbuje otworzyć usta, by wyrazić myśli tańczące w jego głowie, nie może tego zrobić.
Jakby za sprawą magii, na niebie przed nimi wybucha spadająca gwiazda, a Buck uśmiecha się, jego ręka sięga w górę i wskazuje na nią.
-Wypowiedz życzenie- szepcze i Eddie to robi. Obserwuje jak Buck uśmiecha się do gwiazd, ma zamknięte oczy i wypowiada swoje własne życzenie, a Eddiego boli serce, tęskni za nim.
Eddie obserwuje Bucka i pragnie, by był jego.
Oczywiście wie, że to prawdopodobnie się nie spełni, nie dopóki jest zbyt przerażony, by cokolwiek powiedzieć, a nawet wtedy ... nie ma żadnych gwarancji. Buck może nie czuć tego samego.
Czasami Eddie myśli, że tak jest, ale potem myśli więcej i jest zbyt przerażony, żeby zaryzykować.
----------
Godzinę później, kiedy zmiana się kończy i jako ostatni wychodzą ze stacji, Eddie się waha. Buck ma zamiar wsiąść do Jeepa, ma dłoń na drzwiach samochodu i twarz odwróconą na bok na tyle, by pożegnać Eddiego.
-To byłeś ty- mruknął Eddie. Buck marszczy brwi i odwraca się tak, że jest całkowicie zwrócony twarzą do Eddiego.
-Co?
Przechyla głowę na bok, zdezorientowany i ciekawy i Boże..Eddie tak bardzo chce go pocałować.
-Ta spadająca gwiazda, którą widzieliśmy wcześniej i powiedziałeś mi, żebym wypowiedział życzenie?- mówi Eddie, jego głos przychodzi silniejszy i wyraźniejszy niż myślał, że będzie- To byłeś ty. Jesteś moim życzeniem- wykrztusza, tym razem wychodzi to trochę bardziej chwiejnie, bardziej niezdecydowanie, ale wciąż z nadzieją.
Buck wpatruje się w niego, mrugając, jakby Eddie właśnie powiedział najbardziej szaloną rzecz na świecie, jakby nie mógł uwierzyć w słowa, które właśnie usłyszał.
Serce Eddiego ściska się w piersi, a wzrok rozmywa się od łez. Właśnie spieprzył wszystko, właśnie zrujnował najlepszą relację, jaką kiedykolwiek miał ... Jego myśli zatrzymują się w chwili, gdy czuje wargi zderzające się z jego i dłonie obejmujące jego policzki, delikatnie i czule.
Buck go całuje.
-Ty też byłeś moim życzeniem- szepcze Buck przeciwko jego wargom, a Eddie szczerzy się.
-Naprawdę?
-Tak, Eds- chichocze Buck i całuje go- To zawsze byłeś ty. Zawsze będziesz.
CZYTASZ
buddie stories
Romanceopowieści o dwóch strażakach, którzy próbują odnaleźć drogę do siebie i zwykle im się to udaje