11-Żegnaj, Angel.

351 38 21
                                    

ALASTOR:
Po pracy zadzwoniłem do Angela i wezwałem.
-Cześć, przystojniaku.-Przywitał się od progu.
-Witaj, mój drogi.-Odpowiedziałem, starając się ignorować to jak mnie nazywa.
-To co dziś robimy?-Spytał.
-Potrzebujemy broni żeby coś robić.-Odparłem i sięgnąłem po kopertę pełną pieniędzy.-Mam dziś umówione spotkanie z pewnym nielegalnym handlarzem broni, ale z racji że moja matka prosiła bym pilnie przyjechał, nie mogę tego załatwić. Mógłbyś się tym zająć?
Blondyn przyjrzał mi się.
Sądziłem że byłem zbyt miły, a on wyczuje podstęp, jednak był głupi.
-Jasne.-Uśmiechnął się do mnie i przejął kopertę. -Co dokładnie mam kupić?
-Krótką broń palną.-Udzieliłem odpowiedzi.-Dobrą. Możesz coś wybrać, będąc w Mafii pewnie się na tym znasz.
-Okej.-Rozpromienił się.
Nie wiem dlaczego był taki wesoły. Może myśli że uważam że mogę na nim polegać? A może po prostu nie jest zbyt inteligentny i cieszy go dosłownie wszystko?
-Gdzie znajdę tego handlarza?-Zapytał.
Opisałem mu dokładnie miejsce i podałem adres.
-Dobra, to jutro wpadnę i Ci wszystko przyniosę.-Powiedział, chowając kopertę do marynarki i chwytając za klamkę.-Potrzebujesz czegoś jeszcze?
Zaskoczyło mnie to pytanie.
-Nie, wszystko mam.
-Spoko. To do jutra!-Piegowaty pomachał mi i wyszedł.
Patrzyłem za nim przez okno aż w końcu się uśmiechnąłem, tym razem szczerze.
-Żegnaj, Angel.




A Angel jak bumerang wróci xDDD PECH

|RADIODUST| Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz