30-Przynajmniej nie jest już tak irytujący.

280 34 9
                                    

ALASTOR:
Po kolejnym tygodniu wróciłem do domu.
Byłem jednak dość zmęczony więc wziąłem w pracy trochę wolnego.
Przed chorobą praktycznie cały czas spędzałem w stacji, więc miałem sporo niewykorzystanego urlopu.
Nie trudziłem się z przebieraniem, po prostu spędzałem czas w koszuli nocnej i spodniach.
Gdy wróciłem zobaczyłem w lodówce dziwną zupę, która nie pamiętałem żebym przygotowywał.
Była już pokryta pleśnią więc musiałem ją wyrzucić.
Nudziło mi się więc wyciągnąłem skrzypce i zacząłem grać jakąś improwizację.
Zatraciłem się w tym tak bardzo że nie zwracałem uwagi na mijający czas.
W pewnym momencie przez muzykę przebiło się pukanie do drzwi.
Zdziwiłem się, więc położyłem skrzypce wraz ze smyczkiem na stole i poszedłem otworzyć.
W progu stał Angel Dust.
-Cześć.-Przywitał się.
-Dzień dobry, mój drogi. Co Ty tu robisz?
-A tak wpadłem.-Wzruszył ramionami i obszedł mnie, wchodząc do mojego domu.
Westchnąłem cicho, bo momentami nie mogłem się przyzwyczaić do jego zachowania rodem z obory, ale przynajmniej nie był już aż tak irytujący.
No i też zawdzięczałem mu życie.
Dwukrotnie.
Zamknąłem drzwi, a Piegowaty się odezwał.
-Potrzebujesz czegoś? Masz w ogóle co jeść?
Zaskoczyła mnie ta troska, w której usiłowałem wyczuć podstęp, ale robiłem to w każdym przypadku. Jedynym wyjątkiem była moja matka.
-Dam sobie radę, Darling.
-Zanim trafiłeś do szpitala zrobiłem Ci zupę...
Więc to on ją zrobił?
-Spleśniała. Musiałem ją wyrzucić.
-Fakt. Trochę leżała w lodówce.-Zaśmiał się.

|RADIODUST| Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz