ANGEL:
Patrzyłem na nich nienawistnie, ze łzami wylewającymi się z oczu i ściskając martwego Alastora.
Gdybym miał spluwę, strzeliłbym obu w kolana, a następnie zawlókł do piwnicy spikera, gdzie nie doświadczyliby przyjemności szybkiej i bezbolesnej śmierci.
Ale nie miałem broni. Tak właściwie to nie miałem nic.
Ugo zarechotał.
-Do nie zobaczenia, pedale.-Powiedział i zwrócił się do Fabrizio.-Chodź.
Dupki odeszły, a ja spojrzałem na ciało Ciemnoskórego w moich ramionach.
Zacząłem się hiperwentylować, a z moich oczy łzy zaczęły wypływać jeszcze szybciej.
Wydarłem się w niebo i rozpłakałem bardziej.
-Moj skarbie...-Wyszlochałem, przytulając do siebie jego ciało.-Mój... mój Al...
To niemożliwe że już go nie ma i nigdy nie będzie. Nigdy się już się do mnie nie uśmiechnie. Nigdy już nie powie że mnie kocha...
Widziałem jego beznamiętną twarz. Jego puste oczy i zakrawione czoło z dziurą po kuli.
-Nie...-Załkałem i pogładziłem go po policzku.
Zacisnąłem powieki.
Rozpaczałem jeszcze długi czas. Do późnej nocy.
Jeszcze rano rozmawialiśmy... jeszcze rano było wszystko w porządku...
Pił swoją ulubioną kawę, którą mu zrobiłem. Kochał mnie, a ja jego.
A teraz to nie wróci.
Ostrożnie ułożyłem moje kochanie w grobie, który sam wykopałem.
Przypomniało mi się jak jeszcze niedawno obiecywałem mu że będziemy razem w lesie, a ja będę kopać dla kogoś grób.
Nigdy bym nie pomyślał że dla niego.
Zamknąłem mu oczy i pocałowałem delikatnie w usta.
-Bardzo Cię przepraszam...-Wyszeptałem, patrząc na niego.-Kocham Cię bardziej niż cokolwiek, Śmieszku, i to się nigdy nie zmieni.
CZYTASZ
|RADIODUST| Krwawa miłość
Fiksi PenggemarOpis: Anthony uciekł od swojej Mafijnej rodziny i osiedlił się w Nowym Orleanie. Wybrał te miasto w Luizjanie nie bez powodu. Alastor znany i uwielbiany w całej Ameryce jako Radio Man, spiker jest obiektem zainteresowania nie tylko miejscowych dam...