135-Ona nie żyje.

250 29 32
                                    

ALASTOR:
-Mamo..?-Wszedłem powoli do środka, ostrożnie stawiając kroki.
Rozglądałem się, aż zobaczyłem...
-Nie...-Moje oczy powiększyły się a źrenice zwężyły.
Moje serce przyspieszyło jak jeszcze nigdy, a ręce zaczęły się trząść.
-M...maman (mamo)...
Podszedłem do niej, a raczej do jej ciała.
Leżała na ziemi, cała we krwi. Z rozprutym brzuchem i martwa.
Patrzyła w sufit pustymi, otwartymi oczami, a jej zwykle ciemna skóra była teraz popielato szara.
Opadłem na kolana, wciąż będąc w ciężkim szoku.
Broda zaczęła mi drżeć a po twarzy potoczyły się słone łzy.
-MAMAN (MAMO)!-Chwyciłem ją przerażony za ramię i zacząłem nią potrząsać, licząc że się ocknie.
Jak gdy byłem małym dzieckiem i śnił mi się koszmar, a ja przychodziłem do niej w środku nocy, żeby szarpać ją za ramię, jak teraz, żeby się obudziła i mnie uspokoiła.
-Nie...-Załkałem i skuliłem się.-Nie nie nie nie!
Po chwili wydałem z siebie okrutnie głośny i przeraźliwy krzyk bólu i rozpaczy.
Moja mama... Osoba, która dała mi życie... Ta sama, która wspierała mnie, dbała o mnie i troszczyła się kiedy byłem sam... Nie żyje... ona już nie wróci. Nigdy.
Nigdy mnie nie obejmie ani nie powie do mnie "synku". Nigdy nic nie ugotuje.
Rozpłakałem się tak, jak jeszcze nigdy w życiu nie płakałem.






Liczę że choć trochę poruszyłam tym rozdziałem wasze czarne jak węgiel serca

|RADIODUST| Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz