92-Jestem Anthony.

265 34 12
                                    

ALASTOR:
Ledwie przekroczyłem próg, wychodząc ze stacji, zobaczyłem blond czuprynę.
Nie miałem nic przeciwko jego towarzystwu, ale trochę zastanawiało mnie czemu teraz codziennie mnie odbiera.
-Cześć.-Przywitał się.
-Dzień dobry.-Odpowiedziałem mu.
-Jak dzień?
-Taki jak zwykle, mój drogi. Spokojny.
Ruszyliśmy do mojego domu, a ja się zamyśliłem.
-Poznam kiedyś Twoje imię?
Włoch spojrzał na mnie zaskoczony.
-Cóż...
-Nie wiem po co robisz z tego taką tajemnicę. Masz na mnie tyle że spokojnie mógłbyś iść na policję gdybym wykorzystał Twoje sekrety przeciwko Tobie.
Chłopak zaśmiał się, jakby to było bardzo zabawne.
-Nigdy bym na Ciebie nie doniósł, Al. Choćbyś nie wiem co zrobił. Nie mam w zwyczaju kapować.
Pokiwałem głową.
-Poza tym szkoda byłoby wsadzać tak śliczną buźkę do paki.
Zarumieniłem się mimowolnie.
-A co do mojego imienia, jest zbędne.
-Nie lubisz go?
-Nie o to chodzi. Nikt już go nie używa.
-Ja mógłbym go używać, gdybyś tego chciał.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Jestem Anthony.
No tak, mogłem się spodziewać włoskiego imienia.
-To bardzo ładne imię, Anthony.
Gdy to powiedziałem, jego oczy się powiększyły.
-Powiedziałem coś nie tak?-Przechyliłem lekko głowę w bok.
-Nie nie.-Parsknął.-Po prostu... od kilkunastu lat nikt tego nie wypowiedział. Brzmi...
-Obco?-Dokończyłem.
-Trochę tak...-Chwycił się za kark.
-Jeśli chcesz, mogę mówić tak częściej.
Tym razem to on się zarumienił.
-Bardzo chcę, Al.



It's gay power, friends

|RADIODUST| Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz