66-Bez koszuli.

278 35 7
                                    

ANGEL:
-CO?-Moje oczy powiększyły się.
Myślałem że się przesłyszałem.
-Możesz zostać na noc, Angel.-Powtórzył.-O ile nie będziesz próbować nic... ordynarnego.
Poczułem że robię się coraz bardziej czerwony, ale wyszczerzyłem się.
-Będzie ciężko, mając kogoś tak zajebiście przystojnego pod jednym dachem, ale zgoda.
Kreol uśmiechnął się lekko.
Po chwili oderwał twarz od okładu.
-Już jest okej?
-Tak, znacznie, mój drogi.-Odpowiedział i ruszył do sypialni.
Po chwili wrócił z jedną ze swoich większych koszul.
-Jesteś wyższy, ale drobniejszej budowy niż ja więc ciężko mi określić czy będzie na Tobie dobrze leżeć.
-Dzięki, skarbie, ale zostanę w swoich ciuchach. Faktycznie te mogą być na mnie trochę za szerokie. I może za krótkie.
-Och, w porządku.-Odparł, po czym dodał:
-Pójdę się wykąpać. Rozgość się.
Odwrócił się i poszedł do łazienki.
Zdjąłem marynarkę i kapelusz.
Gdy to zrobiłem, zobaczyłem że na mojej koszuli jest zaschnięta krew.
Nie byłem pewien do kogo dokładnie należała, ale wypadałoby ją zmyć.
Al zajmował łazienkę więc zdjąłem górę i zacząłem ją myć w zlewie w kuchni.
Z racji że woda była praktycznie lodowata, po jakimś czasie plama zaczęła puszczać, ale wciąż była widoczna.
W końcu usłyszałem za sobą spikera.
Obróciłem się i zobaczyłem jak mi się przygląda, lekko czerwony.
-Dlaczego...-Zaczął, ale nie bardzo mógł się wysłowić.
-A, em...-Zmieszałem się i również zaczerwieniłem.-Musiałem zmyć czyjąś krew z koszuli...-Podrapałem się po głowie.
Idiota ze mnie...
Radio Man jeszcze raz na mnie spojrzał aż się odezwał.
-Ja... pójdę już spać... Koce znajdziesz tam.-Wskazał na komodę.
-Okej. Dobranoc, Al.
Nie odpowiedział. Po prostu poszedł do sypialni i zamknął się.
Nie wiedziałem do końca dlaczego, ale wydawał się skołowany.




Wiesz, An, widział Twoją klatę po raz pierwszy bez koszuli, o czym pewnie marzy większość Twoich wielbicielek (i wielbicieli) so xD

|RADIODUST| Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz