28-Poprawa samopoczucia.

286 35 13
                                    

ALASTOR:
Nie wiem ile czasu minęło aż poczułem się lepiej.
Nawet nie otwierałem oczu. Tylko leżałem i kaszlałem.
Aż pewnego dnia poczułem się na tyle dobrze że zamrugałem i rozejrzałem się.
Sala szpitalna jak sala szpitalna.
Biała, sterylna i pusta.
Jak się tu znalazłem? I co mi jest?
Spojrzałem w bok.
W ścianie była szyba, przez którą uśmiechała się do mnie moja matka.
Był tam jeszcze ktoś. Angel.
Jak długo on tam stoi..?
Widząc że na niego patrzę, poczerwieniał ale po chwili również uśmiechnął się szeroko i mi pomachał.
W tym momencie do mojej sali wszedł jakiś lekarz, w masce na twarzy i ubrany prawie tak jakbym roznosił dżumę.
-Jak się Pan czuje?
-Lepiej.-Wychrypiałem.-Co ja tu robię?
-Zdiagnozowano u Pana zapalenie płuc.
I wciąż żyję?
-Da Pan radę usiąść?
Z trudem się podniosłem i jęknąłem.
Medyk zaczął mnie osłuchiwać.
-Proszę kaszlnąć.
Posłuchałem i zakaszlałem.
-Brzmi to lepiej niż przez ostatni tydzień.
TYDZIEŃ?
Leżałem tu tydzień?
-Kiedy mogę stąd wyjść?
-Jak odzyska Pan siły.-Odpowiedział mężczyzna.-I przede wszystkim przestanie zarażać.
-Czyli?
-Średnio od trzech do pięciu dni od poprawy samopoczucia pacjenta.-Odsunął się ode mnie.
Spojrzałem na szybę, zza której przyglądała mi się moja matka z Blondynem.
-A kiedy oni mogą wejść?



Widzicie? Żyje! Chować widły i pochodnie!

|RADIODUST| Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz