Czerwiec
- Nie, nie i jeszcze raz nie. Kate nie zastąpię Cię. Nie ma mowy.
- Maddie proszę Cię, to dla Ciebie nic trudnego.
-Więc idź sama.
-Wiesz, że nie mogę.....zaspałam,mam kaca giganta, a poza tym nie zdążę się wyszykować i dojechać na miejsce w godzinę.
-Gdybyś poprosiła mnie o zaprojektowanie dekoracji, wybór dodatków, czy coś innego na czy się znam zgodziłabym się od razu. Ale nie... Ty chcesz żebym pojechała do firmy jednego z najpotężniejszych ludzi w Nowym Jorku i przekonała go do wygłoszenia przemowy na rozdaniu dyplomów twojego wydziału administracji.
-Dokładnie.
-A ono ma się odbyć dokładnie za... hmm 3 dni. Czy Ty oszalałaś?! Posyłasz mnie do jaskini lwa. Nie mogłaś wcześniej tego załatwić, przecież wiedziałaś o tym kilku miesięcy, jesteś PRZEWODNICZĄCĄ.
-Oj tam, oj tam. Byłam zajęta.
-Chyba ciągłym imprezowaniem.
-Udam, że tego nie słyszałam. A do wypicia będziemy miały okazję jak wrócisz. Tatuś załatwił mi posadę asystentki u jednego ze swoich znajomych. Tak więc od 1 lipca obie ruszamy do pracy. Super co!
Z Kate poznałyśmy się na studiach, byłyśmy współlokatorkami i tak zostało do dziś. Stanowimy swoje przeciwieństwo, więc może dlatego tak dobrze się dogadujemy. Jesteśmy jak siostry. Kate pochodzi z zamożnej rodziny, a jej ojciec jest dość wpływowym człowiekiem. Dlatego też jej wiadomość nie wywołała u mnie wielkiego zaskoczenia.
-Łał. Co za nowina. Gratulacje. Chodź daj się uściskać.
Jeśli chodzi o mnie, to prawda 1 lipca rozpoczynam kolejny etap swojego życia. Praca w Art, Beauty and Design jako architekt wnętrz była moim marzeniem. Pracowałam na to przez całe studia, najpierw na praktykach, potem na stażu, dodatkowo wykonywałam także drobne zlecenia. Musiałam zrezygnować z wielu rzeczy, ale cóż warto było.
-Tak więc wracając do mojej malutkiej prośby...
Oooo nie tylko nie to, znam to spojrzenie i ten chytry uśmieszek. Kate zaczyna śpiewać na cały głos refren piosenki „I'll Be There For You"zespołu The Rembrandts. Doskonale wie, że w ten sposób mnie przekona.
********
I tak oto po 30 minutach stoję przy drzwiach gotowa do wyjścia.
- Trzymaj. Na kartce masz dokładny adres siedziby AS Worldwide.
- Ok. Coś jeszcze?
-Właściwie to mogłaś włożyć te chabrową sukienkę, była bardziej sexi. No co? Nie patrz tak jakbyś chciała mnie zamordować. Taka jest prawda, a Ty masz świetne nogi które powinnaś częściej pokazywać.
-Dzięki za radę, ale muszę już lecieć bo się spóźnię.
-Aha Maddie, jeszcze jedno...
-Taaaak?.
-Trzymaj kluczyki do mojego samochodu i nie przewracaj oczami bo w końcu Ci się za to oberwie.
-Pa Kate. Kocham Cię.
-Też Cię kocham. Powodzenia.
********
Stoję oniemiała przed budynkiem AS Worldwide. Wieżowiec góruje nad innymi, a jego szklana fasada mieni się dumnie w słońcu symbolizując nowoczesność, potęgę i władzę jego twórcy - Adama Stonea. Kate opowiedziała mi trochę o nim i o jego firmie przed wyjściem. Głównie suche fakty, ale cóż lepsze to niż nic. Biznesmen, bogaty, a nawet bardzo bogaty, swoje imperium zaczął tworzyć gdy był jeszcze na studiach. Ludzi traktuje z góry, a przede wszystkim ceni sobie swój czas więc mam być konkretna i się streszczać. Zapowiada się niezła zabawa, nie ma co.
Wnętrze budynku dorównuje jego wyglądowi zewnętrznemu. Zmierzając do recepcji mam wrażenie, że każdy mój krok jest obserwowany głównie przez kobiety. Może Kate miała rację i powinnam włożyć jej chabrową sukienkę? W swojej szarej, prostej sukience do kolan zaczynam czuć się nie swoją. Blondynka siedząca przy biurku wita mnie swoim sztucznym uśmiechem. Ubrana jest nienagannie w czarną dopasowaną sukienkę z koronkowymi wstawkami na ramionach, a włosy upięte ma w perfekcyjny kok.
-Witam. W czym mogę pomóc?
-Dzień dobry. Mam spotkanie z panem Adamem Stonem.
- Proszę udać się windą na 30 piętro, a na miejscu niech się Pani zgłosi do Heather, to sekretarka pana Stonea. Mówiąc to miałam wrażenie, że chce zabić mnie wzrokiem. Ciekawe dlaczego?
-Dziękuje.
Zrobiłam jak kazałam. Po wyjściu z windy, na końcu korytarza ujrzałam biurko, za którym siedziała sympatyczna jak na pierwszy rzut oka Azjatka. Czarne włosy spływały jej kaskadą po placach. Ubrana była w białą bluzkę i czarną spódniczkę.
-Dzień dobry. Nazywam się Madeline Jenkins i przyszłam na spotkanie w zastępstwie Katherine Rogers.
- Tak. Zgadza się. Proszę usiąść i poczekać. Pan Stone prowadzi właśnie video-konferencje.
Czekając tak w głowie krążyła mi tylko jedna myśl: Nie daj się zjeść żywcem Maddie.
- Panno Jenkins, Pan Stone zaprasza do środka.
Poprawiłam swoje blond włosy i ruszyłam w kierunku drzwi biura.
Witam. Przedstawiam moje pierwsze opowiadanie. Zapraszam do komentowania. Każda opinia czy sugestia jest cenna. Życzę miłej lektury.
CZYTASZ
Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3
Любовные романыOna - 25- letnia zwyczajna dziewczyna, wkrótce ma zostać jednym z architektów wnętrz w firmie Art, Beauty and Desing. Wszystko co ma osiągnęła swoją ciężką pracą. Marzy jej się wielka miłość. On - 28-letni bogaty, przystojny, biznesmen, twórca f...