Rozdział 90

414 20 6
                                    

Adam

Gdy wszedłem do swojego pokoju zastała mnie tam nie miła niespodzianka. Łóżko było puste, a w wewnątrz nie było nikogo. Zniknęły także wszystkie jej ubrania. Chyba nie żałowała wczorajszej nocy. Tak przynajmniej sądziłem kiedy rano wychodziłem z pokoju. Musiałem to jak najszybciej wyjaśnić. Z tacą w rękach udałem się w miejsce, które jako pierwsze przyszło mi na myśl. Z bijącym sercem otworzyłem drzwi sypialni Maddie. Jednak i tam nie zastałem nikogo. Chciałem już wyjść i udać się na dalsze jej poszukiwania gdy zza drzwi dobiegł mnie jej stłumiony głos.

- Adam? To Ty?- Postawiłem tacę z naszym śniadaniem na łóżku i ruszyłem w kierunku, z którego dochodził jej głos.-

- Tak, to ja.- Po chwili otworzyły się  drzwi, za którymi znajdowała się łazienka. Maddie wyjrzała, ale widziałem jedynie jej głowę. Jej włosy były mokre i pokryte pianą.- Zniknęłaś!?- Powiedziałem to ostrzej niż planowałem.-

- Musiałam się wykąpać i przebrać w czyste rzeczy.-

- Skończyłaś już?- Wiedziałem jaka będzie jej odpowiedz.-

- Nie.-

- Więc pozwól, że dołączę do ciebie.- Wzięcie jej pod prysznicem byłą naprawdę kuszącą opcją.-

- Jeśli to zrobisz nie wyjdziemy  stamtąd przez bardzo długą, a nie chciałabym aby wystygła nam to pyszne jedzenie które przygotowałeś.- Nieoczekiwanie zaczęła zamykać drzwi. Musiałem się wreszcie ruszyć a nie stać jak słup.-

- Maddie!- Kiedy dotarłem do drzwi były już zamknięte. Pociągnąłem parę razy za klamkę ale bezskutecznie.- Maddie, otwórz skarbie. Wiesz, że tego nie pożałujesz.-

- Jestem głodna. - Och ja też i to bardzo, ale ja miałem na myśli zupełnie coś innego.- Zaraz wyjdę. Daj mi minutkę.-

- Mads!- Puściła wodę więc moje dalsze warowanie pod drzwiami było bezsensowne. Zrezygnowany i nabuzowany wróciłem na łóżko. Może wypicie kawy trochę mi pomoże. Oparłem się o zagłówek i zamknąłem oczy. Unoszący się wokół mnie jej zapach wcale nie był pomocny. Zacząłem liczyć do stu. Przy jakiś pięćdziesięciu rozdzwoniła się jej komórka, która leżała na szafce obok łóżka. Wiedziałem, że jej nie odbiorę, ale mimo wszystko ciekawość zwyciężyła i musiałem zerknąć kto do niej tak wcześnie dzwoni. Na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie dość ładnej Azjatki. Heather. Hmm... to zapewne jakaś jej znajoma. Dzwonek umilkł. Uaktywniła się natomiast poczta głosowa, na którą widocznie dziewczyna planowała się nagrać. Jej głos był łagodny i o dziwo bardzo znajomy. Jednak na to co usłyszałem  nic nie było mnie w stanie przygotować.

- Część Madeline. Mam nadzieję, że dobrze wpasowałam się w waszą strefę czasową i za bardzo Ci nie przeszkadzam. Po twoim wczorajszym telefonie chciałam oddzwonić jak najszybciej.

Zerknąłem w stronę drzwi. Słychać było nadal dźwięk lejącej się wody. Maddie musiała dzwonić do tej dziewczyny zapewne wtedy gdy Mia  zostawiła ją samą na drodze.

- Tak więc udało mi się załatwić Ci lot powrotny do domu na jutrzejsze popołudnie. Musisz stawić się na lotnisku o piętnastej.

Cholera! Czyżby chciała wrócić już do domu. Musiałem ją jak najszybciej przekonać do zmiany decyzji.

- Mam jeszcze jedną wiadomość, ale nie jestem pewna czy ci się ona spodoba. Chodzi o Petera.

Co znowu za Peter? Zaraz się dowiem, że w Nowym Jorku ma męża i gromadkę dzieci. Spiąłem się  trochę, ale mimo wszystko słuchałem dalej.

- Peter przyjedzie do ciebie na farmę i razem wrócicie samolotem. I tak już wcześniej ubzdurał sobie, że musi to zrobić bo ma dość siedzenia bezczynnie. Twierdzi, iż jeśli on nie przemówi swojemu młodszemu braciszkowi do rozumu to nikt tego nie zrobi. Gdy Will zadzwonił do niego wczoraj po twoim telefonie wszystko było już przesądzone.

Wszystko co mówiło było dla mnie jedną wielką zagadką.

- Nie martw się wszystko się ułoży. Może nie będzie wcale tak źle i to właśnie tu, w Nowym Jorku, Adam sobie wszystko przypomni, a Ty w końcu odzyskasz swojego męża. Trzymaj się. Buziaczki. Pa.

Połączenie się zakończyło, a ja siedziałem osłupiały. Czułem się jakby ktoś walnął mnie w głowę. Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Jednego byłem pewien, że za chwilę zmieni się reszta mojego życia.

*****************

Zapraszam na kolejny rozdział już za tydzień :)



Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz