Rozdział 44

649 27 0
                                    

Maddie

Lastar było maleńką knajpką w północnej części miasta. Odwiedzałam ją gdy tylko miałam okazje. Wewnątrz mieściło się tylko kilka stolików, ale to sprawiało, że było tam bardzo przytulnie. Gdy dotarłam na miejsce Ryan czekał już na mnie na zewnątrz.

- Cześć. Pięknie wyglądasz.

- Dziękuje. Wchodzimy?

- Panie przodem.- Zostałam poprowadzona w kierunku wejścia.-

Weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik blisko okna.

- Przepraszam cię na chwilę. Muszę skorzystać z toalety. W międzyczasie możesz złożyć zamówienie.

- Na co miałabyś ochotę?

- Zdam się na twój wybór.

- Ok.

- Za chwilkę wracam.

Potrzebowałam chwili dla siebie. Musiałam się pozytywnie nastroić na ten wieczór. Wcześniejsza rozmowa z Kate mi w tym nie pomogła. W drodze powrotnej zauważyłam odchodzącą od naszego stolika kelnerkę. Miałam się właśnie odezwać i powiedzieć Ryanowi, że już jestem gdy ktoś chwycił mnie za ramię. Odwróciłam się zdezorientowana. Przywitał mnie szeroki uśmiech Jennifer.

- Och Maddie jak dobrze cię widzieć.

- Ciebie również. - Powiedziałam prawdę. Naprawdę cieszył mnie jej widok.-

- Co za niespodzianka. Nie spodziewałam się Cię tu spotkać.

- Wiesz mi, że mogę powiedzieć to samą.

- Wszystko w porządku? - Nie wiadomo skąd obok mnie znalazł się Ryan. Jeszcze jego tu brakowało. Jennifer przyglądała mu się z zaciekawieniem. Chyba powinnam ich sobie przedstawić.- Tak. A więc Ryan to jest moja znajoma Jenniffer. Jennifer to Ryan. Po krótkim zapoznaniu chłopak wrócił to stolika, a my kontynuowałyśmy naszą rozmowę.-

- Co cię tu sprowadza?- Musiałam zaspokoić swoją ciekawość.-

- Musiałam skorzystać z toalety. Zauważyłam cię już w środku, ale dopiero na sali udało mi się ciebie dogonić. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam ci w randce?

- To tylko zwykłe koleżeńskie spotkanie. Cieszę się, że na siebie wpadłyśmy. Powinnyśmy kiedyś wyskoczyć na kawę i trochę poplotkować.- Naprawdę polubiłam te dziewczynę.-

- Pewnie. Zdzwonimy się, a teraz muszę lecieć bo bracia na mnie czekają.

- Bracia? - Mam nadzieję, że nie ma na myśli tych braci.-

- Tak. Peter i Adam. Spójrz stoją na zewnątrz. - Skinęła głową w kierunku okna.

Tylko Adam nam się przyglądał, a właściwie to mi. Jego wzrok latał pomiędzy mną, a Ryanem. Zauważyłam, że jego ciało było napięte, a szczęka i pięści zaciśnięte. Nie słuchał tego o czym mówił do niego brat. On chyba też to zauważył bo teraz również zaczął patrzeć na mnie. Adam coś mu powiedział, a ten tylko pokręcił głową i złapał go za rękę. Spoglądaliśmy tak na siebie przez chwilę. Iskry latały między nami. Na szczęście oddzielał nas szyba, bo w innym przypadku mogłoby dojść do wybuchu. Naszą walkę na spojrzenia przerwała Jeny, która przyciągnęła mnie do pożegnalnego uścisku. Gdy już usiadłam na swoim miejscu przy stole całej trójki nie było już przed restauracją. Wszystko to sprawiło, że reszta wieczoru była dla mnie stracona. Nie mogłam się skupić na rozmowie z Ryanem. Nie potrafiłam go słuchać. W niektórych momentach tylko przytakiwałam. Na szczęście on nie zauważył zmiany mojego nastroju i po odprowadzeniu do domu zaproponował kolejne spotkanie. Zgodziłam się. Czułam, że jestem mu coś winna za zepsucie tego wyjścia. Pożegnaliśmy się po przyjacielsku choć widziałam po jego minie, że liczył na pocałunek. Jednak to by było za wiele jak na jeden wieczór. Przed kolejnym spotkaniem z nim muszę uporządkować w swojej głowie wszystko co wiąże się z Adamem. Jak się dzisiaj przekonałam jeszcze do końca nie udało mi się zamknąć tego etapu.



Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz