Rozdział 30

693 31 2
                                    

Adam

Zadzwonił interkom na moim biurku.

- Panie Stone ma pan gościa.

- Heather. Zaraz wychodzę na spotkanie. Kto to taki?

- Pańska matka.

- Ehh... Wpuść ją.

- Jak Pan karze.

Drzwi mojego biura się otworzyły i moja rodzicielka wkroczyła dumnie do środka. Wstałem zza biurka by się przywitać.

- Witaj mamo.

- Dzień dobry.

- Napijesz się czegoś?

- Nie kłopocz się.

- Co Cię sprowadza? - Nie miałam ochoty na konfrontację z nią.-

- Musimy porozmawiać i ... - uciszyła mnie ręką - ta sprawa nie może czekać.

- Dobrze, ale w tej chwili mam mało czasu. Niedługo muszę wyjść.

- To co mam Ci do powiedzenie nie zajmie nam dużo czasu.

- Ok. Więc słucham. – Usiedliśmy po obu stronach biurka.-

- Chodzi o to dziewczynę, z którą się spotykasz.

- Maddie.

- Tak o nią. To nie jest odpowiednia osoba dla Ciebie Synku. – Spodziewałem się, że matka będzie ingerować w mój związek z Maddie, ale nie wiedziałem, że stanie się to tak szybko.-

- Mamo...

- Ta dziewczyna jest tak ... hmm... inna. Oczywiście jest bardzo ładna i sympatyczna, ale przy twoim boku widziałabym kogoś innego ... bardziej z twojego kręgu.

- Uważasz, że powinienem z nią zerwać?.

- Tak. Przecież ona dla Ciebie nic nie znaczy. – Wstałem. Nie mogłem usiedzieć na miejscu.-

- A skąd możesz to niby wiedzieć?- Wyjrzałem przez okno na Nowy Jork. Podczas tej rozmowy musiałem być opanowany. Nie mogłem dać jej przewagi.-

- Synku. Znam Cię. Gdyby ta dziewczyna była dla Ciebie ważna nie słuchałbyś z takim spokojem mojego monologu na jej temat. – W głowie kłębiło mi się milion myśli.-

- Mamo zrozum...

- Powód dla którego się z nią związałeś?

- Tak... – Nie było sensu dłużej udawać. Moja mama i tak wszystkiego już się domyśliła.-

- Wiem w ostatnim czasie może faktycznie zbyt bardzo ingerowałam w Twoje życie.

- Mam dopiero 28 lat, a poza tym nie wiem czy w ogóle kiedykolwiek zechcę się ustatkować. Posiadanie rodziny... żony... dzieci to chyba nie dla mnie.

- Razem z ojcem popełniliśmy błąd wysyłając Cię na wakacje do Richarda. Za dużo czasu z nim spędzałeś. Przesiąknąłeś jego chorym podejściem do życia, a w szczególności do kobiet.

- Mamo, dość! Wujek Richard nie ma z tym nic wspólnego.

- Zerwij z tą dziewczyną nim zabrnie to za daleko. Nie pozwól jej się zbyt mocno przywiązać i zaangażować, bo będzie cierpiała. Zaufaj mi, wiem co mówię. W końcu też jestem kobieto.

- Masz rację. Rozstanę z nią.

- Postąpisz słusznie.

- Wiem.

- Nie zatrzymuję Cię dłużej. Do zobaczenia synku.

- Do widzenia mamo. – Odprowadziłem ją do drzwi.-

Wygrałem. Mój plan wypalił. Matka da mi spokój.Pozwoli żyć po swojemu. Wiedziałem jednak, że to co mnie czeka nie będzie łatwe. Miałem zostawić Maddie po tym jak wyznała mi miłość. Jedyne co mogę zrobić to sprawić, aby nasz ostatni wieczór był dla niej wyjątkowy mimo wszystko. Po tym więcej już jej nie zobaczę. Nie dotknę. Nie pocałuję. To będzie koniec.

Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz