Adam
Robiąc śniadanie w kuchni usłyszałem, że ktoś wchodzi do środka. Po chwili w kuchni znalazła się moja matka. Skąd ona znowu zdobyła klucze do mojego mieszkania?
-Dzień dobry synku, nie przywitasz się nawet?
-Tak, oczywiście. - Podszedłem i pocałowałem ją w policzek. - Co sprowadza Ciebie do mnie w ten piękny niedzielny poranek o... 8 rano? - Spojrzałem na zegarek na kuchence.-
- Czy już nie wolno odwiedzić mi mojego syna?
- Mamo...
- Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć, że się z kimś spotykasz?
Aha. Zaczyna się. Informacja, że kogoś mam dotarła do niej szybciej niż się spodziewałem.
-Więc kto to jest? Znam ją lub jej rodziców?
Nagle w kuchni zjawiła się Maddie. Nie spodziewała się, że mam gościa. Ubrana była jedynie w moją koszulę, która ledwo zakrywała jej pośladki. Muszę przyznać, że coraz bardziej podobał mi się jej widok w moich rzeczach.
- Adam zrobiłeś już te śniadanie? Jestem strasznie głod... Cholera! Znaczy dzień dobry.
Widok wyrazu twarzy mojej rodzicielki był bezcenny, a moja dziewczyna nie wiedziała czy ma uciekać czy zostać. Obie skierowały swój wzrok na mnie. Czas rozpocząć grę i poznać ze sobą obie panie.
- Synu kim jest ta młoda dama?
- Tak więc mamo przedstawiam Ci Madeline, moją dziewczynę.
- Bardzo miło mi Panią poznać, Pani Stone. - Mad wyciągnęła rękę, której jednak matka nie uścisnęła. Zmierzyła ją zamiast tego ponownie wzrokiem. Jest lepiej niż się spodziewałem.-
- Pójdę już, mam umówioną wizytę u kosmetyczki. Zadzwonię do Ciebie synku później.
- Odprowadzę Cię do drzwi.
- Do widzenia. Odezwała się Maddie lekko drżącym głosem.
Gdy wróciłem do kuchni stała w tym samym miejscu i patrzyła niewidzącym wzrokiem przed siebie.
- Chodź skarbie pora Cię nakarmić.
- Nie jestem głodna. Pójdę na górę się ubrać.
Zniknęła tak szybko, że nie miałem okazji nic odpowiedzieć. Po kilkunastu minutach pojawiła się ponownie ubrana z torbą w ręku. Gotowa do wyjścia? Naprawdę? Czy tak wpłynęła na nią wizyta mojej matki?
- Powinnam już wracać do domu. Muszę dokończyć jeszcze jeden projekt.
- Zostań. Porozmawiamy i ...
- Adam...
- Ehh ... Daj mi sekundę. Ubiorę się i Cię odwiozę.
- Nie ma takiej potrzeby. Zamówiłam taksówkę. Powinna być za chwilę.
- Skoro tak wolisz.
- Tak będzie lepiej.
Cała ta sytuacja, jej zachowanie, wyraz twarzy sprawiły, że tym momencie chciałem zrobić tylko jedno. Podszedłem do niej i pocałowałem ją tak jak jeszcze nigdy nikogo. Oddała mi się bez reszty.
-Pamiętaj, że liczymy się tylko my.
Pokiwała głową jakby próbowała to sobie uświadomić.
-Zadzwonię później. Pa.
-Pa.
Nie ma to jak miło rozpocząć dzień.
********
-Witaj mamo, znowu.
To nie na jej telefon czekałem tego dnia. Sprawy zaczęły przyjmować zły obrót, a nie o to mi przecież chodziło. Musiałem się tym jak najszybciej zająć. Potrzebowałem skupienia, nie pomógł mi nawet cały poranek spędzony na siłowni w moim mieszkaniu. Jak dotąd nie zawodny sposób.
- Cóż za sarkazm synku. Czy to wpływ Twojej nowej znajomej?
- W jakiej ważnej sprawie do mnie dzwonisz?
- Chciałam zaprosić Cię na kolację w środę. Oczywiście przyprowadź ze sobą swoją ... mhm... przyjdź z Madeline.
- Będziemy na pewno.
- 20?
- Oczywiście.
- Do zobaczenia synku.
- Do zobaczenia mamo.
****************************************
Zachęcam do zostawiania komentarzy.
CZYTASZ
Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3
RomanceOna - 25- letnia zwyczajna dziewczyna, wkrótce ma zostać jednym z architektów wnętrz w firmie Art, Beauty and Desing. Wszystko co ma osiągnęła swoją ciężką pracą. Marzy jej się wielka miłość. On - 28-letni bogaty, przystojny, biznesmen, twórca f...