Rozdział 67

569 22 0
                                    

Maddie

Cholera, cholera, cholera...

Przez cały posiłek tylko to krążyło mi po głowie. Czy ja naprawdę jestem aż tak głupia? Czemu nie potrafiłem trzymać języka za zębami?

Po moim oświadczeniu nastąpiła kompletna cisza, którą na całe szczęście przerwała moja mama zaganiając nas do stołu. Podczas kolacji znaleźliśmy się w ogniu pytań. Zaczęliśmy opowiadać naszą historię praktycznie od końca. Moja mama ciekawa była jak wyglądał nasz ślub. Chciała też oczywiście od razu zobaczyć mój pierścionek zaręczynowy i obrączkę. Mój tata skupił się głównie na  Adamie. Wypytywał go o jego firmę i plany na przyszłość. Wyglądał na usatysfakcjonowanego, kiedy dowiedział się, że jego córka i w przyszłości rzecz jasna wnuki nie będą wiązać ledwo końca z końcem. Rozmowy przerwało nam pojawienie się Taylor.

- Kochani już jestem.- Zaświergotała od progu informując wszystkich o swoim przybyciu.- Co tu tak cicho.-Weszła do jadalni ubrana w obcisłą bawełnianą sukienkę z dużym dekoltem. Od razu spojrzała na Adama.-

- Oh Taylor jak dobrze, że już jesteś.- Powiedziała mama.-

- Nie wiedziałam, że spodziewacie się gości.- Zmrużyłam na nią oczy. Jakbym kilka dni wcześniej nie dzwoniła do rodziców informując ich o naszym przyjeździe. Znając moją mamę od razu poinformowała o tym moją kuzynkę.-

- Czyżby?- Powiedziałam przez zęby.-

- Siostrzyczko ja również się za tobą stęskniłam.- Odpowiedziała na mój atak. Wypchnęła biodro i ruszyła ku mnie.- Może będziesz tak miła i przedstawisz mnie swojemu koledze.- Stanęła przy mnie uśmiechając się sztucznie. Oh ja ci zaraz pokaże kolegę.-

- Adam Stone.- Wstał i przywitał się z nią.-

- Taylor Moore. - Pocałowała go w policzek przytrzymując na nim zbyt długo swoje usta.-

- Siadaj kochanie.- Moja mama wskazała jej miejsce.-

- Dobrze ciociu.- Usiadła obok mojej mamy naprzeciw mnie.- A więc od jak dawna się znacie? Pewnie niedługo gdyż z moją kuzynką ciężko jest się przyjaźnić.- Co za zołza. Od środka cała się gotowałam. Jednak ze  względu na moich rodziców i Adama starałam się hamować.-

- Właściwie to chyba masz rację.- Powiedział Adam głaszcząc mnie jednocześnie po udzie.- Na samą przyjaźń z Maddie zdecydowanie szkoda czasu.- Zerknął na mnie po czym ponownie skoncentrował się na Taylor. Widziałam triumfalny uśmiech na jej twarzy.- Dlatego ja postanowiłem od razu się z nią ożenić.- Dodał i nachylił się do pocałunku, na który czekałam od rana. Zapanowała cisza i był to najpiękniejszy dźwięk na świecie.- Oderwaliśmy się od siebie, a ja nie mogłam się powstrzymać i zerknęłam na kuzynkę. Siedziała z otwartą buzią i rozglądała się w szoku w koło czekając aż ktoś powie, że to są żarty. Nic takiego jednak nie nastąpiło.-

- Ma..ma..małżeństwem, a więc jesteście małżeństwem? Ciociu? Wujku? Wiedzieliście o tym?

- Właśnie się dowiedzieliśmy.- Przyznał mój ojciec.-

- Więc pewnie jesteś w ciąży? Stąd ten cały pośpiech.

- O mój boże!- Mama złapała się za twarz.- Maddie to prawda?

- Nie pani Jenkins, Maddie nie jest w ciąży... jeszcze.- Adam powiedział zamiast mnie.-

- To dobrze, dobrze.- Odetchnęła.-

- Jednak nie obiecuję, że to się nie zmieni po naszym ślubie w czerwcu.

- Ślubie? Przecież jesteście już małżeństwem!- Taylor nigdy nie lubiła być niepoinformowana.-

- Racja, ale to była mała uroczystość tylko dla nas.- Milczałam. Pozwoliłam Adamowi odpowiadać na wszystkie zarzutu kuzynki. Radził sobie po mistrzowsku.-

- I co z tego!?- Była oburzona.-

- Nie mogę pozwolić aby kobieta którą kochał nie miała swojego wymarzonego ślubu.- Czym ja sobie zasłużyłam na takiego faceta? Pocałował mnie tym razem delikatniej i krócej.-

- Ale, ale...

- Taylor, kochanie.- Zganiła ją mama.- Wystarczy już tych pytań. Idź do kuchni wstawić wodę na kawę.-

- Dobrze.- Wstała i zniknęła po chwili.

Posiedzieliśmy jeszcze kilka minut po czym zaciągnęłam mojego męża na górę pod pretekstem zmęczenia.

- Nie wiedziałem, że jesteś taka śpiąca.- Zamruczał podchodząc do mnie.-

- Bo nie jestem.- Chwyciłam go za szlufki spodni i przyciągnęłam jeszcze bliżej.-

- Nie wiem czy to dobry pomysł. Ściany wydają się cienkie...- Od kiedy przejmuję się takimi rzeczami?-

- I?

- Twoi rodzice są na dole...- Klęknęłam pociągając na dół jego spodnie wraz z bokserkami.-

- Mhmm...- Wzięłam go do ust.-

- Cholera skarbie. Właśnie tak.- W ten właśnie sposób wszelkie wątpliwości odeszły w zapomnienie.


Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz