Rozdział 7

887 31 1
                                    

Adam

Puk, puk puk... Drzwi gabinetu uchylają się i ukazuję się w nich moja sekretarka Heather.

- Tak, Heather.

- Panie Stone problemy na łączu z Chinami zostały właśnie rozwiązane i będzie mógł Pan rozpocząć video-konferencje za 10 minut.

- To dobrze, nie możemy pozwolić sobie na dłuższą przerwę.

- Dzwoniła także pani Madeline Jenkins i zostawiła Panu wiadomość.

- Jak dawno to było?

- 5 minut temu.

- Dlaczego do cholery nie połączyłaś jej od razu z moim biurem?

- Prosiła żeby tego nie robić.

- Co to za wiadomość?

- Kazała przekazać, że niestety nie może skorzystać z pańskiej oferty. Czy mogę już wracać do swoich zajęć?

- Tak. Wyjdź.

Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły od razu podszedłem do barku. Dawno mnie nikt tak nie wyprowadził z równowagi. Potrzebowałem mocnego drinka. Jak kobieta mogła mi odmówić i to nawet nie osobiście tylko za pośrednictwem mojej sekretarki. Zaśmiałem się sam do siebie. To jeszcze nie koniec. Ze mną się tak nie pogrywa. Jednym łykiem opróżniłem zawartość szklanki i wróciłem zza biurko.

- Heather, połącz mnie z Johnem Farrellem.

- Już łącze.

John Farrell był moim dobrym znajomym, a także byłym policjantem. Po przejściu na emeryturę zajął się działalnością detektywistyczną. Od lat korzystałem z jego usług i jak do tej pory jeszcze się nie zawiodłem.

- Adam, przyjacielu co mogę dla Ciebie zrobić?

- Witaj John. Mógłbyś sprawdzić dla mnie jedną osobę?

- Na kiedy potrzebujesz informacji?

- Na wczoraj.

- Może być trudno, kto to taki?

- Madeline Jenkins. Wiem, że dasz radę. Odwdzięczę Ci się za to.

- Farrell zaśmiał się swym grubym głosem. Zobaczę co da się zrobić. Do zobaczenia.

- Byle do jak najszybszego.

Pora wracać do pracy i czekać na wiadomości od Johna. Po pracy  odprężę się trenując na ściance z Willem. Potem może skoczymy do baru.

********

Kilka godzin później...

- Już niedługo pobije Twój rekord na najwyższej ściance.

- Nie licz na to Parker. Jesteś za to zza miękki.

- Taki z Ciebie twardziel Stone? Więc stawiasz pierwszą kolejkę.

- Pfff.

Will wyciągnął się na krześle, ja natomiast poszedłem do baru zamówić nam po piwie. Wizyta w pubie i poprzedzający ją trening na skałkach stała się dla nas pewnego rodzaju rytuałem. Udajemy się tam zawsze gdy potrzebujemy oderwać się od rzeczywistości. To mały bar więc mało kto mnie tu rozpoznaje, tym bardziej w sportowych ciuchach.

Po powrocie do stolika zauważyłem, że Will znalazł nam już towarzystwo na resztę wieczoru.

- Mów.

Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz