Rozdział 66

570 22 2
                                    

Adam


- Skarbie uspokój się.- Zwróciłem się do Maddie siedzącej obok mnie w samochodzie. Jechaliśmy autostradą, wynajętym samochodem do Canton, z którego pochodziła. Miałem poznać jej rodziców.-

- Łatwo ci mówić.- Odowiedziała z przekąsem i wróciła do nerwowego wykręcania pasku swojej torebki.-

- Dwa tygodnie temu przerabialiśmy to samo. Wtedy też się obawiałaś, że coś może pójść nie tak. Chyba nie było tak źle, prawda?

- Oczywiście, pomijając fakt, że twoja mama się rozpłakała...

- Ale potem była bardzo szczęśliwa kiedy się dowiedziała, że planujemy drugi ślub.- Zwróciłem się do niej. -

- Ehhh...- Westchnęła.- Niby tak. Jednak z moimi rodzicami może nie być tak łatwo.-

-Zrobimy to ostrożnie i powoli.

- Nie zrzucimy na nich bomby od razu, co?

- Dokładnie. Mamy na to cały weekend. Mogą mnie najpierw poznać, a potem powiemy im o ślubie. Nie ma co martwić się na zapas.  Nie długo będziemy na miejscu i wtedy się przekonamy. - Wyciągnąłem rękę i pogładziłem ją po policzku. Poczułem jak zaczyna się rozluźniać pod moim dotykiem.-

- Kocham cię.

- Ja ciebie też Słońce.

***

Po niespełna dwugodzinnej podróży zaparkowaliśmy pod dwupiętrowym, niebieskim  budynkiem. Dobra nadeszła pora, aby poznać teściów. Wyszedłem z samochodu. Maddie dołączyła do mnie i razem trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę drzwi. Otworzyły się nim zdążyliśmy zapukać. W progu przywitała nas kobieta w średnim wieku. Hannah, matka Maddie, którą pamiętałem ze zdjęć dostarczonych mi przez Farrell kiedy zbierałem informacje o Mad, ubrana była w jeansy i zielony sweterek. Natomiast swoje jasne włosy upięła w niski kok. Przywitała nas z uśmiechem. Jej wyraz twarzy zmienił się jednak gdy zauważyła, że jej córka nie jest sama. Ścisnąłem rękę mojej żony, aby jakoś zareagowała. Odchrząknąwszy odezwała się po chwili.

- Ekhm... mamo to jest Adam. Adam to moja mama Hannah.

- Bardzo mi miło. Przywitałem się całując dłoń kobiecie. Musiałem uruchomić swój wewnętrzny urok. Zaczął działać momentalnie gdyż na twarzy kobiety pojawił się delikatny rumieniec.-

- Mi również. Zapraszam do środka. Kolacja będzie zaraz gotowa więc możecie się najpierw trochę odpocząć po podróży.- Maddie weszła pierwsza do środka, a ja podążyłem tuż za nią.-

- Roger choć tu prędko, mamy gości. Maddie przyjechała. - Mężczyzna, koło pięćdziesiątki pojawił się po chwili. Ciemne włosy miał przyprószone siwizną. Był nieco niższy ode mnie.-

- Maddie, córeczko.- Uścisnął moją żonę, której uroniła się łza.-

- Tato to Adam. Adam to mój tata Roger.- Przedstawiła nas sobie w podobny sposób jak to zrobiła ze swoją matko.-

- Bardzo mi miło pana poznać.- Wyciągnąłem dłoń, której od razu nie uścisnął.-

- A więc to ty skradłeś serce mojej jedynej córce? -Aha od razu przystąpił do ataku.-

- Tato.- Upomniała go Madeline.-

- Na to wygląda.- Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie.-

- Mam nadzieję, że masz poważne zamiary co do niej.- Zauważyłem jak Maddie przewraca oczami obok mnie. Uśmiechnąłem się nie znacznie.-

- Gdyby było inaczej nie byłoby mnie tu dzisiaj.

- Roger przestań już gnębić naszego gościa. Pomógłbyś mu lepiej wnieść bagaże.- Hannah wyjrzała z kuchni i zganiła męża.- Maddie pomożesz mi w kuchni?

- Pewnie.- Pocałowała mnie w policzek i udała się do matki. Zostałem z teściem sam na sam.-

- Moja żona przygotowała wam oddzielne pokoje.- Wypalił nagle.- Więc nie myśl sobie, że będziesz spał razem z moją córką pod moim dachem.- Kontynuował w drodze do samochodu.-

- To zrozumiałe.- Przytaknąłem i nacisnąłem kluczyk otwierając drzwi. Będzie trudniej niż myślałem.-

- To twój samochód?- Wskazał na zaparkowanego niebieskiego bentleya. Postanowił zmienić temat, który najwidoczniej dla niego również był nie zręczny.-

- Wypożyczony, ale prowadzi się bardzo dobrze.- Do momentu przylotu nie miałem pojęcia jaki samochód będzie na nas czekał. Wszystkim jak zwykle zajęła się Heather. Teraz tego zaczynałem żałować. Może sam wybrałbym coś mniej rzucającego się w oczy. Porozmawialiśmy jeszcze kilka minut o samochodzie po czym z torbami wróciliśmy do domu.-

- Chodźmy do mojego pokoju.- Maddie zjawiła się nim zdążyłem zamknąć drzwi. Wiedziałem czego pragnęła bo sam miałem na to ochotę. Jednak biorąc pod uwagę moją wcześniejszą rozmowę z jej ojcem wolałem być trochę ostrożniejszy i przyhamować swój apetyt.-

- Madeline Jenkins.- Odezwał się Roger zwracając naszą uwagę.- Zachowuj się przyzwoicie. Twój chłopak może spać w twoim pokoju, ale ty zajmiesz gościnną sypialnie.-

- Co, dlaczego? Nie mam przecież czternastu lat tato!- Oho moja żona była zła.-

- Zapraszam do stołu. Kolacja gotowa.- Zjawiła się moja teściowa. Może ona przerwie to napiętą sytuacje.-

- Nie dyskutuj ze mną.- Jej ojciec zaczął się robić czerwony na twarzy zapewne z nerwów.-

- Będę spać z Adamem czy wam się to podoba czy nie.- Moja wojownicza dziewczyna, ale chyba powinienem ją przystopować.-

- Maddie, kochanie...- Spojrzała na mnie tak, że nic już więcej nie powiedziałem. Splotłem za to nasze palce. Chciałem aby wiedziała, że ma moje wsparcie.-

- To ciągle jeszcze jest mój dom Madeline!.- Powiedział odrobinę podniesionym głosem.-

- A to jest mój mąż!- Wykrzyczała i przykryła sobie dłonią usta uświadamiając sobie co właśnie powiedziała. Wypuściłem powietrze, które nieświadomie zacząłem wstrzymywać.-

I to byłoby na tyle jeżeli chodzi o nasze nie śpieszenie się i dawkowanie informacji.



Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz