Adam
- Skarbie uspokój się.- Zwróciłem się do Maddie siedzącej obok mnie w samochodzie. Jechaliśmy autostradą, wynajętym samochodem do Canton, z którego pochodziła. Miałem poznać jej rodziców.-
- Łatwo ci mówić.- Odowiedziała z przekąsem i wróciła do nerwowego wykręcania pasku swojej torebki.-
- Dwa tygodnie temu przerabialiśmy to samo. Wtedy też się obawiałaś, że coś może pójść nie tak. Chyba nie było tak źle, prawda?
- Oczywiście, pomijając fakt, że twoja mama się rozpłakała...
- Ale potem była bardzo szczęśliwa kiedy się dowiedziała, że planujemy drugi ślub.- Zwróciłem się do niej. -
- Ehhh...- Westchnęła.- Niby tak. Jednak z moimi rodzicami może nie być tak łatwo.-
-Zrobimy to ostrożnie i powoli.
- Nie zrzucimy na nich bomby od razu, co?
- Dokładnie. Mamy na to cały weekend. Mogą mnie najpierw poznać, a potem powiemy im o ślubie. Nie ma co martwić się na zapas. Nie długo będziemy na miejscu i wtedy się przekonamy. - Wyciągnąłem rękę i pogładziłem ją po policzku. Poczułem jak zaczyna się rozluźniać pod moim dotykiem.-
- Kocham cię.
- Ja ciebie też Słońce.
***
Po niespełna dwugodzinnej podróży zaparkowaliśmy pod dwupiętrowym, niebieskim budynkiem. Dobra nadeszła pora, aby poznać teściów. Wyszedłem z samochodu. Maddie dołączyła do mnie i razem trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę drzwi. Otworzyły się nim zdążyliśmy zapukać. W progu przywitała nas kobieta w średnim wieku. Hannah, matka Maddie, którą pamiętałem ze zdjęć dostarczonych mi przez Farrell kiedy zbierałem informacje o Mad, ubrana była w jeansy i zielony sweterek. Natomiast swoje jasne włosy upięła w niski kok. Przywitała nas z uśmiechem. Jej wyraz twarzy zmienił się jednak gdy zauważyła, że jej córka nie jest sama. Ścisnąłem rękę mojej żony, aby jakoś zareagowała. Odchrząknąwszy odezwała się po chwili.
- Ekhm... mamo to jest Adam. Adam to moja mama Hannah.
- Bardzo mi miło. Przywitałem się całując dłoń kobiecie. Musiałem uruchomić swój wewnętrzny urok. Zaczął działać momentalnie gdyż na twarzy kobiety pojawił się delikatny rumieniec.-
- Mi również. Zapraszam do środka. Kolacja będzie zaraz gotowa więc możecie się najpierw trochę odpocząć po podróży.- Maddie weszła pierwsza do środka, a ja podążyłem tuż za nią.-
- Roger choć tu prędko, mamy gości. Maddie przyjechała. - Mężczyzna, koło pięćdziesiątki pojawił się po chwili. Ciemne włosy miał przyprószone siwizną. Był nieco niższy ode mnie.-
- Maddie, córeczko.- Uścisnął moją żonę, której uroniła się łza.-
- Tato to Adam. Adam to mój tata Roger.- Przedstawiła nas sobie w podobny sposób jak to zrobiła ze swoją matko.-
- Bardzo mi miło pana poznać.- Wyciągnąłem dłoń, której od razu nie uścisnął.-
- A więc to ty skradłeś serce mojej jedynej córce? -Aha od razu przystąpił do ataku.-
- Tato.- Upomniała go Madeline.-
- Na to wygląda.- Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie.-
- Mam nadzieję, że masz poważne zamiary co do niej.- Zauważyłem jak Maddie przewraca oczami obok mnie. Uśmiechnąłem się nie znacznie.-
- Gdyby było inaczej nie byłoby mnie tu dzisiaj.
- Roger przestań już gnębić naszego gościa. Pomógłbyś mu lepiej wnieść bagaże.- Hannah wyjrzała z kuchni i zganiła męża.- Maddie pomożesz mi w kuchni?
- Pewnie.- Pocałowała mnie w policzek i udała się do matki. Zostałem z teściem sam na sam.-
- Moja żona przygotowała wam oddzielne pokoje.- Wypalił nagle.- Więc nie myśl sobie, że będziesz spał razem z moją córką pod moim dachem.- Kontynuował w drodze do samochodu.-
- To zrozumiałe.- Przytaknąłem i nacisnąłem kluczyk otwierając drzwi. Będzie trudniej niż myślałem.-
- To twój samochód?- Wskazał na zaparkowanego niebieskiego bentleya. Postanowił zmienić temat, który najwidoczniej dla niego również był nie zręczny.-
- Wypożyczony, ale prowadzi się bardzo dobrze.- Do momentu przylotu nie miałem pojęcia jaki samochód będzie na nas czekał. Wszystkim jak zwykle zajęła się Heather. Teraz tego zaczynałem żałować. Może sam wybrałbym coś mniej rzucającego się w oczy. Porozmawialiśmy jeszcze kilka minut o samochodzie po czym z torbami wróciliśmy do domu.-
- Chodźmy do mojego pokoju.- Maddie zjawiła się nim zdążyłem zamknąć drzwi. Wiedziałem czego pragnęła bo sam miałem na to ochotę. Jednak biorąc pod uwagę moją wcześniejszą rozmowę z jej ojcem wolałem być trochę ostrożniejszy i przyhamować swój apetyt.-
- Madeline Jenkins.- Odezwał się Roger zwracając naszą uwagę.- Zachowuj się przyzwoicie. Twój chłopak może spać w twoim pokoju, ale ty zajmiesz gościnną sypialnie.-
- Co, dlaczego? Nie mam przecież czternastu lat tato!- Oho moja żona była zła.-
- Zapraszam do stołu. Kolacja gotowa.- Zjawiła się moja teściowa. Może ona przerwie to napiętą sytuacje.-
- Nie dyskutuj ze mną.- Jej ojciec zaczął się robić czerwony na twarzy zapewne z nerwów.-
- Będę spać z Adamem czy wam się to podoba czy nie.- Moja wojownicza dziewczyna, ale chyba powinienem ją przystopować.-
- Maddie, kochanie...- Spojrzała na mnie tak, że nic już więcej nie powiedziałem. Splotłem za to nasze palce. Chciałem aby wiedziała, że ma moje wsparcie.-
- To ciągle jeszcze jest mój dom Madeline!.- Powiedział odrobinę podniesionym głosem.-
- A to jest mój mąż!- Wykrzyczała i przykryła sobie dłonią usta uświadamiając sobie co właśnie powiedziała. Wypuściłem powietrze, które nieświadomie zacząłem wstrzymywać.-
I to byłoby na tyle jeżeli chodzi o nasze nie śpieszenie się i dawkowanie informacji.
CZYTASZ
Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3
RomanceOna - 25- letnia zwyczajna dziewczyna, wkrótce ma zostać jednym z architektów wnętrz w firmie Art, Beauty and Desing. Wszystko co ma osiągnęła swoją ciężką pracą. Marzy jej się wielka miłość. On - 28-letni bogaty, przystojny, biznesmen, twórca f...