Rozdział 59

646 26 0
                                    

Adam

Głowa mi pęka. Nie powinienem był tyle pić. Choć z drugiej strony musiałem się napić po tym co zrobiłem. Jestem kompletnym idioto. Zamiast wracać z Dakotą do salonu powinienem był zostać z Maddie na tarasie. Tym bardziej, że ewidentnie ze mną flirtowała. Cholera... a ten jej strój... jestem idiotą do kwadratu. Na własną zgubę miałem niesamowity sen. Na samą myśl o tym co robiłem w nim z Mad robię się twardy. O tak to był zdecydowanie mokry sen. Mam nadzieję, że nikogo nie obudziły moje żałosne jęki. Dobra pora ruszyć dupę i wstać poszukać jakiś tabletek od bólu głowy. Dlaczego do cholery jestem nagi? Zaraz. Chyba nie poszedłem z tą małą brunetką do łóżka. Pora się obudzić. Potarłem rękoma twarz, aby się otrzeźwić. Powinienem się teraz odwrócić i sprawdzić kto leży obok póki jeszcze śpi. Wdech... raz...dwa...trzy. Maddie?! Naga. Ze mną w łóżku. Ciągle jeszcze się nie obudziłem. To jest jedyne sensowne wytłumaczenie.

- Dzień dobry.- Odwróciła się do mnie i odezwała tym swoim cholernie seksownie zaspanym głosem. Ja nawet się nie odezwałem. Byłem jak zaczarowany.- Czemu przyglądasz mi się jakbyś zobaczył ducha?

- Ja, ja...

- Wszystko w porządku?- Nie! Nic nie jest w porządku. Chłopie weź się w końcu ogarnij.-

- Czy my...

- Spaliśmy ze sobą?- Dokończyła za mnie, a ja pokiwałem twierdząco.- Nie pamiętasz?

- Pamiętam, ale byłem przekonany, że to wszystko mi się śni.- Prawda w tym przypadku powinna być chyba najlepsza.-

- Serio? Wczoraj coś o tym wspominałeś, ale...

I to by było na tyle jeżeli chodzi o jej wypowiedź. Potem zaczęła się już tylko śmiać. Nie był do delikatny śmiech. Cała się wręcz trzęsła, a z oczu zaczęły płynąć jej łzy. Dam jej jeszcze minutę, a potem ją uciszę. Tak też zrobiłem. Usiadłem na niej okrakiem, a ręce unieruchomiłem jej nad głową. Przestała się śmiać i leżała grzecznie naga pode mną. Czekała na to co zrobię.

- Tak więc wczoraj miałem małe zaćmienie umysłu. Śniłem na jawie. Dlatego, aby ta sytuacja się nie powtórzyła musimy coś zrobić.- Jak na zawołanie zaczęła się wiercić. Jej idealne cycki falowały mi przed oczami. Kosztowało mnie to wiele silnej woli, aby się na nią nie rzucić.- Masz jakiś pomysł?

- Uwolnij mnie to ci pokaże.

- Za chwilę.

- Pieprz mnie.- Dodała. Ta kobieta mnie wykończy. Moja diablica. Schyliłem się aby ją pocałować. Gdy się odsunąłem jęknęła w proteście.-

- Skoro nie masz już innym propozycji to zdam się na siebie.- Przyglądała mi się uważnie. Obniżyłem się delikatnie tak, że moja twarz nalazła się między jej piersiami.-

- Adam...

- Zrobię sobie dokładnie w tym miejscu takie małe przypomnienie...- Myślała, myślała... aż w końcu...-

- Chyba nie zrobisz mi malinki... Adam?- W odpowiedzi tylko się szelmowsko uśmiechnąłem i przyssałem do jej ciała. Gdy skończyłem przyjrzałem się swojemu dziełu. Czerwony ślad dumnie prezentował się na jej skórze. Moja.-

- Teraz pora przypomnieć sobie dokładniej każdy szczegół.- Sapnęła, a ja pocałowałem ją zachłannie.-

Nawet nie wiem ile czasu to trwało. Jednak gdy skończyliśmy ledwo żywi zasnęliśmy ponownie.




Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz