Rozdział 74

459 14 1
                                    

Adam

O tak, maleńka właśnie tak. Dojdź dla mnie teraz. - Czułem jak cipka Missy zaciska się wokół mojego kutasa. Unosiła się rytmicznie na moich kolanach. Wykrzyczała moje imię, a ja po chwili dołączyłem do niej. -

Pieprzenie z Missy było niezobowiązujące. Taaa... W końcu jej uległem. Prócz tego dziewczyna znała się na rzeczy. Gra wstępna była jednak zazwyczaj konieczna. Od samego patrzenia na nią niestety mi nie stawał, mimo iż wyróżniała się nieprzeciętną urodą. Mój kutas rządził się własnymi prawami. Dobre w tym  układzie było to, że żadne z nas nie chciało się wiązać. Traktowałem ją jak młodszą siostrę choć w kontekście tego co robiliśmy brzmi to strasznie. Nie było mowy o jakichkolwiek uczuciach choć zdecydowaliśmy się na wyłączność. Momentami nawet sam się zastanawiałem czy byłbym w stanie kogoś jakimś obdarzyć. Jak na to chwilę brzmiało to dla mnie mało prawdopodobnie. W seksie chciałem się przede wszystkim zatracić, odciąć od rzeczywistości. Jednakże do tej pory mi się to nie udało. Wciąż zastanawiałem się kim jestem i skąd pochodzę. A tego nawet porządne pieprzenie nie pomogło mi wyrzucić z głowy.

- Spotkamy się w domu?.- Zapytała gdy wstała z moich kolan i zaczęła się ubierać. Wygładziła swoją krótką spódniczkę i poprawiła zmierzwione włosy. Usta wciąż miała opuchnięte od pocałunków.-

- Taa... Zaraz przyjdę. - Podciągnąłem spodnie. Potrzebowałem chwilę pobyć sam. Dziewczyna otworzyła stare drzwi szopy z delikatnym skrzypnięciem. Po chwili już jej nie było. Odetchnąłem i również wyszedłem. -

Musiałem się przejść. Dlatego zamiast udać się do domu poszedłem w odwrotnym kierunku. Nasze miejsce schadzek znajdowało się w starej szopie, która  stała jakieś dziesięć minut drogi od gospodarstwa. Spotykaliśmy się kiedy któreś z nas miało ochotę na seks. Nigdy nic nie planowaliśmy. Wszystko było zazwyczaj spontaniczne. Po kilkunastu minutach marszu znalazłem się przy głównej drodze. Odwróciłem się gdy zauważyłem zbliżające się światła. Stara ciężarówka zatrzymała się obok mnie. W środku siedziało trzech mężczyzn. Wszyscy trzej mieli na sobie kraciaste koszule choć w różnych kolorach. Kojarzyłem z ich gdyż często pomagali przy pracach w polu.

- Jedziemy do baru. Chcesz się z nami zabrać, amigo?- Zapytał mężczyzna siedzący po stronie pasażera. Z tego co kojarzyłem miał na imię Sven.-

- Jeśli znajdzie się dla mnie miejsce.- Wcześniej tego nie rozważałem. Jednak teraz uważam, że kilka piw powinno mi dobrze zrobić. Może wreszcie uda mi się trochę oczyścić umysł.-

- Pewnie. Wskakuj na pakę.- Odezwał się kierowca. Chyba Diego. Tak zrobiłem. Uderzyłem ręką w dach i odjechaliśmy.-

Ponieważ był koniec tygodnia w barze panował tłok mimo wczesnej pory. Sven poszedł do baru zamówić nam piwa, a ja wraz z Diegiem i Miguelem zajęliśmy się znalezieniem wolnego stolika. Po wypiciu dwóch kolejek zaczęło mi już lekko szumieć w głowie. Mężczyźni zajęci byli zabawianiem się z lokalnymi dziewczynami więc po następną partię alkoholu udałem się sam. Zebrałem swój tyłek i skierowałem się w stronę baru. Barman miał masę roboty więc usiadłem na jednym ze stołków i cierpliwie czekałem na swoją kolej. Poczułem ruch obok siebie więc od razu spojrzałem w stronę jego źródła. Miałem tylko nadzieję, że nie jest to żadna napalona panienka, gdyż mógłbym być dla niej bardzo nie przyjemny. Nie miałem dzisiaj nastroju na takie podchody. Okazało się jednak, że stołek obok mnie zajął mężczyzna. Jak na moje oko był znacznie wyższy ode mnie, a sam nie byłem przecież kurduplem. Wyglądał jak zapaśnik albo komandos. Krótko obstrzyżone włosy,szerokie ramiona i mięśnie, które wręcz wylewały się spod czarnego opiętego podkoszulka.

- Mogę się dosiąść?- Zapytał i wskazał na krzesełko, które już zdążył zająć. Spojrzałem mu w oczy. On również mi się przyglądał co było co najmniej dziwne. -

- Taa...- Przecież nie mogłem mu zabronić siedzieć obok mnie. W międzyczasie zjawił się barman. Starszy facet, który był jednocześnie właścicielem tego miejsca.-

- Co podać?

- Piwo może być? Ja stawiam.- Zapytał się mnie nieznajomy. Skinąłem głową twierdząco.- A więc piwo dwa razy. - Odwrócił się w kierunku barmana.-

- Już się robi.- Po chwili stały przed nami dwie butelki zimnego piwa. Starłem kciukiem ociekające krople, wzniosłem niemy toast i wziąłem sporego łyka.-

- Nie ma to jak zimne piwo po ciężkim dniu.- Zagaił znów do mnie.- John Farrell, ale wszyscy znajomi mówią do mnie po nazwisku.- Przedstawił się.-

- Adam.- Uścisnęliśmy sobie dłonie.- Jesteś tu przejazdem? - Równie dobrze mogę spędzić ten wieczór rozmawiając z nim.-

- Powiedzmy. To tak jakby wyjazd służbowy.- Miałem wrażenie, że cały czas nie spuszcza ze mnie wzroku. Analizuje każde moje słowo. A może było to tylko moje przewrażliwienie i skutek nieprzespanych nocy?- A ty? Mieszkasz w miasteczku?

- Nie. Na farmie. Kilka kilometrów stąd.

- Mhm. Czyli jesteś tutejszy?

- Niekoniecznie tak bym się nazwał.

Z Johnem rozmawiało mi się bardzo dobrze. Jakbym znał go  dobrych kilka lat, co oczywiście było niemożliwe. Opowiedziałem mu o mojej amnezji i wypadku. Ten temat bardzo go zainteresował. On natomiast podzielił się ze mną kilkoma historiami z młodzieńczych lat. Faktycznie był byłym żołnierzem, a dokładnie byłym komandosem S.E.A.L. Więc moja intuicja mnie nie zawiodła. Mieszkał obecnie w hotelu i planował zostać tu jeszcze kilka dni. Jednakże nie zdradził mi celu swojej wizyty, a ja nie naciskałem na niego aby mi go wyjawił. Bo w sumie co mnie to obchodziło. Wypiłem jeszcze jedną piwo. On jako, że był samochodem przerzucił się na wodę. Później zaproponował, że mnie odwiezie. Rzecz jasna skorzystałem z jego oferty. Nie widział mi się spacer o tak późnej porze. Na pożegnanie uścisnęliśmy sobie dłonie. Farrell zapowiedział, że przed wyjazdem na pewno mnie odwiedzi. Skoro mu na tym zależało to kim ja jestem aby mu tego zabronić. Poza tym całkiem spoko z niego gość. Wszedłem po cichu do domu i skierowałem się prosto do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko pozbywając się wcześniej ubrać. Nim zasnąłem zastanawiałem się czy tym razem tajemnicza blondynka odwiedzi mnie znów we śnie. Kto wie może uda mi się zobaczyć jej twarz.








Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz