Rozdział 64

584 18 0
                                    

Adam

Kurwa. Na reszcie wszystko jest tak jak być powinno i to już dawno temu. Leżę w moim mieszkaniu, w moim łóżku, trzymając w ramionach moją kobietę. O tak ! Właściwie  teraz jest to nasze mieszkanie i nasze łóżko, a ta kobieta jest moją żoną. Przybijam sobie mentalną piątkę po raz nasty w przeciągu ostatnich kilkunastu godzin. Jestem najszczęśliwszym facetem stąpającym w tej chwili na ziemi. Lecąc na Hawaje nigdy nie przypuszczałbym, że tak to wszystko się zakończy. Jasne. Skłamałbym mówiąc, iż nie miałem nadziei na ponowne zejście się z Maddie. Ale ślub... to było tak spontaniczne. Jednak za nic w świecie nie zamieniłbym żadnej minuty z tej ceremonii.

Jeżeli rozwiązywanie sporów w naszym małżeństwie ma wyglądać tak jak to miało w samolocie to jestem za. Kurwa! Mogę się pod tym podpisać obiema rękami. Na same wspomnienie czuję, że znów robię się twardy. Cholera. Staram się zbytnio nie ruszać by nie obudzić Maddie. Chcę dać jej trochę pospać. Tym bardziej, że dopiero co zasnęła. Muszę pomyśleć o czymś mało przyjemnym... hmm... wiem... goły tyłek Willa. Czuję jak moja erekcja powoli opada. Tak widziałem go. Jednak nie jest to co myślicie. Miało to miejsce jeszcze na studiach. Will przegrał jakiś durny zakład no i cóż kara była taka, że musiał biegać nago po kapusie przez bitą godzinę.Oczywiście damska część była z tego bardzo zadowolona. Samemu zainteresowanemu również nie sprawiało to większego problemu ponieważ dobrowolnie przedłużył swoją karę do dwóch godzin. Taa... cały on. Moje wspomnienia z młodzieńczych lat przerwała mi zabłąkana ręka wędrująca po moim brzuchu i kierująca się na południe. To by było na tyle jeżeli chodzi o uśpienie bestii. Była już w pełni gotowa na następną rundę. Odwróciłem głowę w bok i napotkałem na parę wpatrujących się we mnie niebieskich oczu.

- Hej.- Powiedziała zachrypniętym głosem.-

- Hej. Jesteś obolała?

- Troszkę... ale to przyjemny ból.

- Doprawdy?

- Aha.- Pociągnąłem ją tak, że siedziała teraz na mnie okrakiem. Prześcieradło zsunęło się ukazując mi jej idealne nagie ciało.-

- I takie widoki o poranku to ja rozumiem.- Wyszczerzyłem się.-

- Nie wygłupiaj się.- Uderzyła mnie ręką w klatkę.-

- Moja droga żono jestem całkowicie poważny. Z takich spraw nigdy nie żartuje.- Potarłem najpierw jeden, a potem drugi sutek szczypiąc go na koniec. Stwardniały od razu pod dotykiem moich palców.-

- Mhmm.

- Podoba Ci się? Co powiesz na małą przejażdżkę?

- Wiesz przecież, że nie jestem ci w stanie odmówić.- Przygryzła wargę nie spuszczając mnie z oczu.-

- Będę delikatny. Przynajmniej się postaram. Mamy iść przecież na kolacje do moich rodziców dziś wieczorem.- Zjechałem dłońmi niżej pieszcząc teraz jej uda.-

- Adam...

- Tak Słońce?- Zaczęła się wiercić.-

- Pieprz mnie!- Wsunąłem dwa palce w jej mokrą cipkę i złośliwie poruszałem w przód i tył.-

- Adam...

- Wyglądasz uroczo.- Wyciągnąłem z niej palce co wywołało jej cichy jęk.- Taka spragniona.- Zacząłem je oblizywać.- Musiała czuć jak mój fiut się o nią obija. On także mnie poganiał.- Jesteś cała moja.- Uniosłem ją delikatnie. Sama ustawiła mojego penisa tuż nad jej dziurką. Po chwili już był w środku.-

- Achhh!- Dałem nam chwilę na przyzwyczajenie się.-

- Ujeżdżaj mnie skarbie.- Pieprzyłem w swoim życiu wiele kobiet, ale seksu z osobą którą się kocha nie da się do niczego porównać. Jest po prostu nieziemski.-

- Adam...- Jęknęła. Chwyciłem ją mocniej za talię.-

- Wiem, że uwielbiasz się ze mną pieprzyć Mad.- Jej ciało drżało gdy wchodziłem w nią głębiej.-

-Tak, tak... - Uderzyłem ostatni raz trafiając w jej czuły punkt. Niedługo dołączyłem do niej.-

Zajęło nam trochę nim wróciliśmy do siebie.

- Dobra pora na prysznic.- Powiedziałem i poklepałem ją po udzie. Wstała całując mnie delikatnie w usta. Po chwili zniknęła zza drzwiami łazienki. A ja no cóż... podążyłem za nią jak wierny piesek. Kto wie może załapię się na drugą rundę...





Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz