Rozdział 72

466 19 0
                                    

Adam

Siedziałem w barze nad butelką piwa zastanawiając się nad swoim życiem, a właściwie jego brakiem. Najchętniej spiłbym się do nieprzytomności, ale lekarz mi zabronił. Mój limit wynosił butelkę piwa dziennie. Przynajmniej póki mi się nie potrafi. Mój mózg był obrzęknięty i przypominał czystą kartkę papieru. Miałem amnezję. Nie pamiętałem podstawowych rzeczy jak data moich urodzin czy pieprzone nazwisko. Dobrze przynajmniej, że udało im się ustalić jak mam na imię. Chodź to równie dobrze mogą być przypuszczenia. Dwa miesiące temu uległem wypadkowi. Awionetka, którą leciałem rozbiła się. Musiałem uderzyć się w głowę w trakcie awaryjnego lądowania. Byłem sam na pokładzie. Pilot uciekł, gdy zobaczył iż jestem nie przytomny. Zostałem wyciągnięty po czym maszyna wybuchła. W zgliszczach udało się znaleźć moje dokumenty. Jednak były tak zniszczone, że udało się tylko odczytać moje imię. Po przewiezieniu do szpitala byłem nieprzytomny przez ponad tydzień. Zapytacie skąd do diabła wiem to wszystko. Otóż mężczyzna - Horacio, którą mnie wtedy wyciągnął zajął się mną. W zamian za pomoc mogę mieszkać z nim, jego żoną Juanitą  i córką Missy na farmie. Zająłem pokój jego najstarszego syna, który wyjechał do pracy w Stanach. Cóż mogę dodać, oto moja historia. Fizycznie czuję się już dobrze, ale psychicznie jestem wrakiem. Początkowo dręczyły mnie koszmary związane z wypadkiem, ale ostatnio przemieniły się w sny, w których gonię jakoś kobietę o blond włosach. Niestety nigdy nie widzę jej twarzy. Zawsze budzę się gdy mam ją na wyciągnięcie ręki. Może to ktoś z mojej przeszłości.

- Hej przystojniaku.- Z rozmyślań wyrwała mnie znajoma para rąk, która owinęła się wokół mojej talii.-

- Missy.- Odwróciłem się tak, że kobieta znalazła się pomiędzy moimi udami. Missy była nie dużą czarnowłosą pięknością o brązowych oczach-

- Mogę się przyłączyć?- Zatrzepotała rzęsami.-

- Zawsze. Po co pytasz.- Skinąłem na barmana.-

- Wiesz co dzisiaj jest za dzień?.- Zapytała wkładając jednocześnie swoje dłonie pod moją koszulkę. Gładziła mój brzuch.-

- Nie, a powinienem?

- Walentynki głuptasie.

- I co w związku z tym?- Zapytałem choć tak naprawdę wiedziałem o co jej chodzi.-

- Może byśmy wyszli gdzieś razem...- Dziewczyna od jakiegoś czasu próbowała mnie uwieść jednak byłem odporny na jej zaloty. Nie chodzi o to, że mnie nie pociągała. Wręcz przeciwnie działała na mnie i to bardzo. Problem stanowiła moja przeszłość, której nie znałem. Kto wie kim byłem przed wypadkiem. Może miałem żonę i czwórkę dzieci, albo wręcz przeciwnie mogłem dopiero co wyjść z więzienia albo nawet z niego uciec. Kto wie. Od wypadku minęły już prawie trzy miesiące i oczywiście przez ten czas nie zawsze byłem święty. Zdarzyło mi się raz czy dwa wyjść z baru z nową poznaną dziewczyną. Jestem mężczyzną, mam swoje potrzeby i wtedy chodziło przede wszystkim o ich zaspokojenie. Jednakże teraz chodziło o Missy, która była córką człowieka któremu zawdzięczam życie. Nie mógłbym wykorzystać jej w ten sposób.-

- Ej... słuchasz mnie? - Na moje szczęście obok nas pojawił się Hektor, starszy mężczyzna  koło pięćdziesiątki, który czasami pomagał na farmie Horacia.

- Witam młodzieży... - Skinąłem mu na powitanie.- Missy słoneczko... zatańczysz ze starym wujkiem?

- Pewnie.- Podążyli na prowizoryczny parkiet.-

Słoneczko. Słońce. Moja.

Nagle poczułem jak przed oczami przelatuje mi życie. Odwróciłem się w stronę baru i oparłem się na ramionach. Wszystkie obrazy były jednak zbyt zamazane. Ścisnąłem nasadę nosa. Czułem, że głowa zaraz mi eksploduje. Czyżby wracała mi pamięć i to przez jedno słowo ? Chyba pora wracać do domu. Zerknąłem jeszcze w stronę Missy, która patrzyła wprost na mnie. Kusiła mnie swoim tańcem. Nie wiem jak długo będę w stanie się jeszcze jej opierać. Uregulowałem rachunek i ruszyłem do wyjścia.

Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz