Maddie
Nazajutrz obudziłam się z ogromnym bólem. Czułam każdy mięsień na moim ciele. Głowę rozsadzał mi mega kac. Rzecz jasna nie sama doprowadziłam się do takiego stanu. Pomogła mi w tym Kate i Jenny. Ta druga idealnie się do nas dopasowała. Od teraz zaczęłyśmy stanowić super trio. Wczoraj nieźle zabalowałyśmy. Przez cały wieczór może dwukrotnie zeszłyśmy z parkietu. Alkohol lał się strumieniami. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam, że żyje. Dlatego nie powinno nikogo zdziwić, iż to właśnie je dwie postanowiłam zabrać ze sobą na urlop. Poinformowałam je już o tym na przyjęciu. Trzeba było widzieć ich miny. Katy skakała i piszczała, a Jennifer o mało co nie zemdlała. Umówiłyśmy się na wtorkowy wieczór, aby omówić szczegóły.
***
Jennifer przybyła do naszego mieszkania punktualnie o siódmej. Zaopatrzone w babski zestaw, tj. wino ( duże ilości) i słodkości, przystąpiłyśmy do planowania.
- Dobra Kate zaczynaj. Co udało ci się udało załatwić.- Rozpoczęłam rozmowę po uprzednim napełnieniu kieliszków winem.-
- A więc tak. Mam same dobre wiadomości. Ponieważ miałam niewykorzystany urlop mogłam wziąć sobie kilka wolnych dni. Szef trochę kręcił nosem, że biorę je tak niespodziewanie. Jednak wykorzystałam swój wewnętrzny urok i go przekonałam.
- Taa ... urok. Chyba dekolt. – Dodała Jenny.-
- Może też trochę mi pomógł, ale najważniejsze jest przecież to, iż się udało.- Kate pokazała język na co ta druga prychnęła. Wariatki, ale moje.-
- Skończcie już te dziecinadę. Teraz twoja kolej.- Wskazałam na Jennifer.-
- Czasami warto jest być własnym szefem, więc z wzięciem wolnego nie miałam problemu. Natomiast Dylanem zajmie się Peter, a gdy on będzie w pracy podrzuci go do Stoneów. Tak swoją drogą byli zachwyceni perspektywą spędzenia tylu dni z wnukiem.
- Świetnie. Najtrudniejsze już za nami. Jeżeli o mnie chodzi, to to część załatwiłam już na przyjęciu. Wczoraj też zadzwoniłam do Heather i podałam jej wszystkie informacje. Samolot mamy o 6 rano w sobotę. Na miejscu ma na nas czekać kierowca. Zostaje nam już tylko się spakować. Gdy kończyłam mówić Kate wstała z kieliszkiem w ręku.-
- Pora wznieść toast za nasz babski wypad.- Powiedziała donośnie z udawaną powagą.-
- Za dobrą zabawę i nasze głowy, aby wytrzymały morze alkoholu, który tam wypijemy.- Jenny również wstała.
- Za chłopaków, którym złamiemy serca.- dodała Kate.
- Za przyjaźń.- Zakończyłam. Stuknęłyśmy się kieliszkami i opadłyśmy na miejsc ze śmiechem.-
Tego wieczoru dobrze się bawiłyśmy we własnym gronie. Alkohol rozwiązał nam języki i w końcu padło pytanie, którego nie chciałam usłyszeć.
- Co cię łączy z tym blondaskiem? W restauracji mówiłaś, że to tylko znajomy. Natomiast na przyjęciu wyglądało to zupełnie na coś innego.- Zaczęła swoją tyradę Jenny.-
- Nic nas nie łączy. Mówię prawdę, Kate?- Szukałam pomocy u przyjaciółki, ale ta pokręciła z rezygnacją głową.-
- Sama nie wiem...- Odpowiedziała, jakby sama się nad tym zastanawiała.-
- Ehh...- Westchnęłam lekko zirytowana.-
- Nikomu nie powiem obiecuję.- Dla potwierdzenia swoich słów położyła swoją dłoń na piersi.-
- Nie ma o czym mówić!.- Powiedziałam nieco głośniej odpowiednio akcentując każde słowo.-
- Czyżby? Daliście niezły pokaz. Wszystko wyglądało bardzo realistycznie. Jeśli mi nie wierzysz zapytaj mojego szwagra.
- A co on ma do diabła z tym wszystkim wspólnego?- Czego jeszcze się dowiem.-
- Stałam obok niego wraz z Peterem, gdy ty byłaś na scenie. Uwierz mi wasz pocałunek wywarł na nim wrażenie. Ulotnił się z klubu nim zdążyłaś zacząć kroić tort. Tłumaczył się, że musi wracać do biura.
- Może faktycznie tak było.
- Maddie, słyszysz co mówić. Temu facetowi zależy na tobie. Liczył, że znów będziecie razem. Ty natomiast całowałaś się z innym na oczach wszystkich.
- Chyba masz za bardzo wybujało wyobraźnie Kate.
- A ja myślę, że ma rację.- Wtrąciła Jenn.- Trzeba było widzieć jego minę...
- Dobra skończcie już... obie.- Spojrzałam gniewnie na przyjaciółki.-
- Zadzwoń do niego to się przekonasz.
- Ehh... Nic nie ma między nami oprócz przyjaźni. Wierzcie mi ten pocałunek nawet go nie obszedł.
- Więc nic nie stoi na przeszkodzie ... - Ugięłam się pod presją przyjaciółek i wybrałam numer Adama. Odebrał prawie od razu.-
- Maddie? Po co dzwonisz? Coś się stało?
- Nie. To znaczy chciałam...
- Maddie, przepraszam, ale jestem zajęty.
- Ja tylko ... - Nie udało mi się powiedzieć bo się rozłączyć. Dziewczyny od razy domyśliły się, że coś jest nie tak. Musiała im to zdradzić moja mina. Siedziałam jeszcze przez chwilę z telefonem w ręku. Byłam w szoku.-
- I co?- Dopytywały się.-
- Rozłączył się. Nie miałam szansy nic powiedzieć.
- Przykro mi.- Zaczęła Jenn.- To tylko facet. Dotarło do niego, że między wami nic już nie będzie. Pewnie radzi sobie z tym unikając cię.-
- Lepsze to niż miałby się pieprzyć na lewo i prawo. – Zażartowała Kate, a ja spiorunowałam ją wzrokiem.
- Wróćmy lepiej do Ryana. Więc jak się sprawy między wami mają.- Zaczęła ponowne przesłuchanie Jenn. Katy również uważnie się przysłuchiwała, jakby też ciekawa była mojej odpowiedzi.-
- Nijak. Rozmawiałam z nim i on doskonale wie, że ja do niego nic nie czuje. Nie mam zamiaru wodzić go za nos. I tyle, nie ma o czym więcej mówić. – Napełniłam nam kieliszki. Potrzebowałam alkoholu, aby uspokoić gonitwę myśli w mojej głowie. Wciąż słyszałam tylko: On cię unika. Przecież tonie mogło być możliwe. Ja go potrzebowałam, nawet tylko jako przyjaciela.-
CZYTASZ
Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3
RomanceOna - 25- letnia zwyczajna dziewczyna, wkrótce ma zostać jednym z architektów wnętrz w firmie Art, Beauty and Desing. Wszystko co ma osiągnęła swoją ciężką pracą. Marzy jej się wielka miłość. On - 28-letni bogaty, przystojny, biznesmen, twórca f...