Adam
Chyba właśnie znalazłem idealne rozwiązanie swojego problemu. Może nawet moja matka przestanie mnie swatać na każdym kroku. Aż wzdrygam się na samą myśl o jej ostatniej kandydatce. Co jest złego w byciu 28-letnim singlem? Doczekała się przecież wnuków. Mój starszy, o 7 lat, brat Peter ma przecież 4-letniego synka Dylana. Oczko w głowie całej rodziny, także moje. Z moich przemyśleń wyrwał mnie Will, który właśnie wszedł do gabinetu.
- Co zrobiłeś tej biednej dziewczynie, która właśnie wyszła z twojego biura?
- Widocznie tak działam teraz na kobiety. Zazdrosny?
- Nie mam zamiaru karmić twojego ego, które i tak już jest za duże.
- Licz się ze słowami.
Starłem się być poważny choć było to dość trudne.
- Przyjaciele powinni być ze sobą szczerzy, a poza tym co możesz mi zrobić?
- Jesteś moim przyjacielem, ale też dla mnie pracujesz. Chodź nie wiem czemu wciąż się z Tobą męczę.
- Pff. Pytanie. Jestem najlepszym prawnikiem w tym mieście. Dobrze wiesz, że puściłbym Cię z torbami gdybyś mnie zwolnił, albo przynajmniej wywalczyłbym sobie godziwą odprawę.
Will wyszczerzył się w zarozumiałym uśmiechu. Mogłem tylko pokręcić głową na jego słowa.
- Zbierajmy się już. Malone czeka na nas w sali konferencyjnej.
- Racja. Heather ledwo daje sobie z nim radę. Wiesz, że on nie lubi czekać.
- Są sprawy ważne i ważniejsze.
- Mają może one coś wspólnego z tą blondynką, która wybiegła przed chwilą z twojego gabinetu. Zdradzisz mi jakieś pikantne szczegóły?
- Zastanowię się, a teraz już chodźmy.
Ogarnąłem swój wygląd i wskazałem ręką w kierunku drzwi.
********
-Wypijmy za kolejny sukces.
Will przywołał kelnerkę, która wpatrywała się w niego maślanymi oczami, od chwili kiedy przekroczyliśmy drzwi restauracji.
- Zgoda, ale tylko jednego. Muszę jeszcze wrócić do biura. Mam kilka spraw do załatwienia.
- Poproszę dwie szkockie z lodem.
- Czy podać coś jeszcze?
- Może Twój piękny uśmiech maleńka?
- Dobrze. Ja już...ja już zaraz wszystko przyniosę. Wracam za chwilę.
Cały Will. Nic się nie zmienia. Wie jak działa na kobiety i lubi to wykorzystywać. Mało która była w stanie oprzeć się blondynowi o niebieskich oczach. Dziewczyna cała w skowronkach popędziła po nasze zamówienie.
- Może właśnie załatwiłem nam mały rabat. A teraz na poważnie. Tłumacz się jak na spowiedzi. O co chodziło z tą blondi dziś rano? Myślałem, że ostatnio gustujesz w brunetkach?
- W tej kwestii nic się nie zmieniło. Ta dziewczyna to stu procentowe przeciwieństwo tego co lubię w kobietach.
- Więc chodziło o interesy?
- Można tak powiedzieć. Przez przypadek znalazłem rozwiązanie mojego zatargu z matką.
- A co słodka Pamela nie była taka słodka jak mówiła?.
Zgromiłem go wzrokiem. Lepiej będzie dla niego jeśli nie przekroczy tej cienkiej linii. Dałem mu ostrzeżenie, które chyba zrozumiał. Uratowała go też kelnerka, która właśnie przyniosła nam drinki.
- Dobra już dobra, mów lepiej co tam wymyśliłeś.
- Zgoda, ale pamiętaj, że to tajemnica i wiedzieć będzie o tym tylko nasza dwójka.
- Powinienem się chyba obrazić. Od kiedy mnie znasz? Czy kiedyś Cię zawiodłem?
Miał rację. Zawsze mogliśmy na sobie polegać. Odkąd poznaliśmy się w liceum byliśmy jak bracia. On znał moje tajemnice, a ja jego. Nawet podejście do kobiet mieliśmy podobne. Chodź ostatnio Will coraz bardziej zaczął się interesować moją sekretarką Heather. Ciekawe. Będę musiał się dowiedzieć czegoś więcej na ten temat.
- Moja matka koniecznie chcę abym się ustatkował.
- Tyle to ja wiem.
- Tak więc za niecały miesiąc, na przyjęciu urodzinowym mojego ojca, przedstawię jej i całej reszcie Madeline, bo tak ma na imię, jako moją dziewczynę.
- Będziesz miał udawaną dziewczynę. Serio?! Kto niby uwierzy, że z dnia na dzień się zakochałeś. Poza tym chyba przeoczyłeś jeden szczegół.
- Niby jaki?
- Co zrobisz gdy się okaże, że ,,twoja nowa dziewczyna" tak bardzo przypadnie do gustu Lauren i ta będzie chciała abyście się jak najszybciej pobrali.
- Widzisz ona pragnie synowej podobnej do niej samej. Uwielbiającej wszelkiego rodzaju bale i przyjęcia, stanowiącą tło i ozdobę dla męża, którą będzie mogła zabierać na co tygodniowe spotkania z koleżankami. Jednym słowem takiej, która od dziecka dorastała w tym całym bagnie i nim przesiąkła. Maddie z tego co zauważyłem to zwykła dziewczyna, która się w tym wszystkim nie odnajdzie. Jedna czy dwie gafy, a moja matka sama będzie mnie prosić żebym z nią zerwał. Poza tym myślę, że odpuści sobie, przynajmniej na jakiś czas, ingerowanie w moje życie.
Teraz to ja się uśmiechałem. Mój plan wydawał się być doskonały. Musiałem spędzić tylko trochę czasu z Maddie, aby przekonać się, że dobrze sprawdzi się w swojej roli.
- Co zrobisz jeśli ta dziewczyna się w Tobie zakocha? Tego nie możesz wykluczyć.
- To raczej za krótki okres, a nawet jeśli to przecież nie ona pierwsza i nie ostatnia.
- W tej sytuacji bracie wypijmy za antysynową i Twój sukces!.
- Za wolność!
Jeszcze kilka tygodni i znów będę mógł cieszyć się swoim życiem.
Kolejny rozdział za mną. Czekam na komentarze i sugestie co do rozwoju akcji, oczekiwań. Pokażcie swoją obecność :)
CZYTASZ
Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3
RomanceOna - 25- letnia zwyczajna dziewczyna, wkrótce ma zostać jednym z architektów wnętrz w firmie Art, Beauty and Desing. Wszystko co ma osiągnęła swoją ciężką pracą. Marzy jej się wielka miłość. On - 28-letni bogaty, przystojny, biznesmen, twórca f...