Maddie
Posiłek upłynął nam w ciszy. Żadne z nas nie powiedziało ani słowa prócz grzecznościowego smacznego. Przeżuwałam każdy kęs z wielkim trudem czując jak za każdym razem jedzenie staję mi w gardle. Męczyłam się jednak nie chciałam wracać już do tego co usłyszałam zaledwie kilkadziesiąt minut temu. Adam chyba niczego nie wyczuwał. Zachowywał się jakby nasza rozmowa nie miała miejsca. Tylko jego spojrzenie było inne. Jakby bardziej przeszywające i czujne. Może to były tylko moje wyobrażenia ale wydawało mi się, że śledzi każdy mój ruch. Zerknęłam któryś z kolei raz na zegarek. Tym razem wskazywał idealną godzinę dla mnie. Mogłam odejść od stołu. Poderwałam się szybko o mały włos nie wylewając resztki soku pozostałego w szklance. Chwyciłam ją szybko i dopiłam resztę napoju jednym łykiem.
- Dziękuję. Wszystko było bardzo pyszne.- Przygryzłam wargę planując kolejny swój ruch.- Ale już będę się zbierać. Czeka mnie przecież pakowanie.- Adam oczywiście milczał jednakże teraz zaczęło mnie to powoli irytować.- Do zobaczenia... później?- Czy ja naprawdę chciałam jego litości? Nie wiem, ale wbrew wszystkiemu chciałam spędzić razem z nim choć odrobinę czasu. Podeszłam i pocałowałam go w policzek. Nie odpowiedział i nie zareagował w żaden sposób. Odpowiedzi na moje pytanie również nie otrzymałam, ale czy ja już jej nie znałam?
*********************
Resztę dnia spędziłam w swoim pokoju. Spakowałam się sprawdzając kilkukrotnie czy niczego nie przeoczyłam. Adam nie zajrzał do mnie nawet na chwilę. Na zewnątrz zaczęło się już powoli ściemniać. Ze zrezygnowaniem odłożyłam na szafkę przy łóżku książkę , którą starałam się czytać. Dziś i tak już nic się nie wydarzy. Równie dobrze więc mogę się położyć. Opuściłam nogi na podłogę i wstałam przeciągając się lekko. Nie zdawałam sobie sprawy na jak długo pochłonęła mnie lektura. Jednakże sądząc po tym jak zdrętwiałe jest moje ciało musiało to trwać jakiś czas. Ciszę w moim pokoju wypełniło pukanie do drzwi. Osoba będąca po drugiej stronie nie czekała na moje zaproszenie tylko od razu weszła do środka. I w ten sposób pozornie duża przestrzeń stała się za mała aby pomieścić naszą dwójkę. Adam odezwał się dopiero po chwili.
- Chodź.- W tym jednym słowie zawarł wszystko. Nie chciał dyskutować. Pragnął podporządkowania. Nie tym razem kochanieńki. Nie tym razem.-
- Nie.- Stanęłam twardo i chwyciłam się za boki by podkreślić moją odmowę.-
- Nie?- Kącik jego ust prawie nie zauważalnie podjechał do góry. Zaraz potem opadł, a Adam przyjął postawę podobną do mojej.-
- Mam już plany.
- Ach tak? A co takiego ważnego miałaś zamiar robić?- Drwił ze mnie.-
- Miałam zamiar się wykąpać, a potem się położyć. Jak wiesz jutro czeka mnie długa podróż.-
- Hmm...
- Więc czy mógłbyś już iść?
- Nie. Po pierwsze wyjdę, ale z Tobą. Po drugie nie przewracaj oczami gdy do ciebie mówię.- Tak faktycznie to zrobiłam. Winna.- A po ... zresztą czemu ja w ogóle z tobą dyskutuję. Idziesz ze mną ... teraz.
- Ale...
- Tak, wiem. Miałaś plany. Ale nie martw się pomogę ci się umyć i nawet spędzę te noc razem z Tobą.- Na samą myśl o tym mimowolnie poczułam ciepło rozprzestrzeniające się po moim ciele. Nie chciałam tego... już nie.- Więc czy możemy.- Wskazał jedną dłonią w kierunku drzwi, a drugą wyciągnął do mnie. Westchnęłam przesadnie głośno i ruszyłam przed siebie mijając go i celową przy tym trącając jego ramię. Usłyszałam przy tym cichy pomruk, coś jakby kobiety. Adam trzymał się z tyłu. Zrównał się ze mną dopiero gdy wyszliśmy na zewnątrz. Chwycił moją rękę i pokierował w kierunku drogi wyjazdowej. Cokolwiek planował zrobić nie chciał mieć przy tym zbyt wielu świadków. Mieliśmy być tylko my dwoje.
CZYTASZ
Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3
RomanceOna - 25- letnia zwyczajna dziewczyna, wkrótce ma zostać jednym z architektów wnętrz w firmie Art, Beauty and Desing. Wszystko co ma osiągnęła swoją ciężką pracą. Marzy jej się wielka miłość. On - 28-letni bogaty, przystojny, biznesmen, twórca f...