Rozdział 25

738 32 2
                                    

Adam

Był poniedziałkowy wieczór, Maddie nie odzywała się odkąd się wczoraj rozstaliśmy. Żadnego telefonu czy krótkiego smsa. Postanowiłem do niej pojechać.

Dzwonię, pukam i nic. Aż wreszcie drzwi otworzyła Kate z jakąś dziwną mazią na twarzy.

- Coś Ty jej najlepszego zrobił? - Celowała we mnie palcem.-

- Mi też miło Cię widzieć. Jest Maddie?

- W kuchni.

- Wpuścisz mnie do środka.

- Taaak, ale ostrzegam. Jest w pieczeniowym szale. Zawsze tak robi gdy ma jakiś problem. Ja cierpię na tym najbardziej, ktoś musi przecież to wszystko zjeść.

Pieczeniowy szał? Po chwili zrozumiałem. Moja dziewczyna stała w kuchni ubijając coś zawzięcie. Cała pokryta była mąką i jakoś masą. Wokół niej na blatach poustawiane były wszelkiego rodzaju babeczki, ciastka i chyba szarlotka.

- Hej.

- Hej. Co tutaj robisz?

- Miałaś zadzwonić.

- Przepraszam.

Wyjąłem miskę z jej dłoni i odstawiłem na bok, po czym złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach.

- Chodź. Trzeba Cię umyć.

Wziąłem ją za rękę, a ona posłusznie poszła ze mną do łazienki. Obserwowała każdy mój ruch, gdy ustawiałem wodę w prysznicu.

- Rozbierz się i wejdź do środka.

Grzeczna dziewczynka. Zrobiła dokładnie to o co ją poprosiłem. Zacząłem sam się rozbierać.

- Wykąpiesz się ze mną?

- Nie próbuj mi nawet tego zabraniać. - Powiedziałem szczerze.-

- Nie miałam takiego zamiaru.

Uśmiech, na który czekałem przez cały dzień pojawił się na jej twarzy. I było coś jeszcze. Iskierki w oczach. Ona pragnęła tego samego co ja. Nie chciałem czekać ani chwili dłużej. Naparłem na Nią z pierwotną żądzą.

********

Po małym seks maratonie leżeliśmy w jej łóżku przytuleni jak dwie łyżeczki. Kto by przypuszczał.

- Adam. Muszę Ci coś powiedzieć.

- Mhm.

- Kocham Cię. – Maddie wyznała mi sennym głosem po czym zasnęła.

Mnie także ogarniała senność, ale nie mogłem zostać. Nie po tym co usłyszałem. Tego byłem pewien. Ja przecież tak się nie zachowuje. Gdy Maddie usnęła głęboko opuściłem jej pokój. Przy drzwiach wyjściowych zatrzymał mnie głoś Katherine.

- Nie skrzywdź jej. Ona na to nie zasługuje. Za dużo już przeszła.

Nawet się nie odwróciłem, nie potrafiłem. Wszystko zaczynało posuwać się za daleko. Wyszedłem bez słowa.

Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz