Rozdział 57

590 24 2
                                    

Maddie

Po drodze wpadłam na filigranową brunetkę. Długie włosy związała w wysoki kucyk. Jej strój nie był mocno wyzywający. Kremowa koszulka idealnie współgrała z kolorem jej skóry. Również makijaż nie był zbyt mocny. Przypominała mi trochę taką dziewczynę z sąsiedztwa. Uśmiechnęła się do mnie i przeprosiła za zderzenie po czym odeszła. Mimowolnie obejrzałam się za nią. Już po chwili tego żałowałam. Dziewczyna usadowiła się obok Adama, a on objął ją ramieniem. Wyjaśniła się zagadka dotycząca jego dotychczasowej samotności. Nie chciałam zostać przyłapana na wpatrywaniu się w nich dlatego szybkim krokiem podeszłam do znajomych. Katy przedstawiła mnie nowemu koledze. Miał na imię Alex i pracował w tutejszym ośrodku. Jak się później okazało był także bardzo dobrym tancerzem. Mijały minuty, które potem przerodziły się w minuty. Wszyscy poza mną byli już nieźle wstawieni. Postanowiłam sobie, że wypije maksymalnie dwa drinki. Dziwnie jest być trzeźwym i obserwować wszystko z boku. Koło drugiej w nocy towarzystwo powoli zaczęło się rozpraszać. Jenny z Peterem zniknęli w swojej sypialni w wiadomym celu. Ja również miałam dość. Musiałam odetchnąć. Wyszłam na taras. Przywitało mnie rześkie powietrze. Usadowiłam się wygodnie na jednym z leżaków i zapatrzyłam się w gwieździste niebo. Do rzeczywistości przywołało mnie dopiero czyjeś chrząknięcie.

- Ekhm..- Adam stał jakieś dwa metry ode mnie z butelką w ręku. Ledwo trzymał się na nogach. -

- Hej. - Odezwałam się cicho.-

- Mogę się przyłączyć?- Wskazał do połowy pustą butelką z piwem na drugi leżak.-

- Yymm.. Tak. Jasne. Proszę. - Usadowił się wyciągając swoje długie nogi.-

- Jak się bawisz? - Odwrócił się w moją stronę. Ja również spojrzałam na niego.-

- Pytasz o dzisiejszy wieczór czy o całokształt?

- Oto i oto.- Zastanowiłam się przez chwilę zagryzając wargę. Adam od razu zauważył mój drobny gest.-

- Tak więc...- Usiadłam spuszczając nogi na ziemię. Celowo wypięłam się do przodu przytrzymując się rękami leżaka.- Myślę, że jest dobrze, ale...

- Ale...- On również usiadł tak, że nasze kolana prawie się ze sobą stykały.-

- Ale może... - Nie udało mi się dokończyć, bo na taras weszła brunetka, którą wcześniej spotkałam.-

- Misiaku to jesteś.- Zwróciła się do Adama i podeszła do niego. Misiaku? No pięknie.-

- Dakota. - Powiedział przez zaciśnięte zęby. Czyżby jej pojawienie się również jego nie ucieszyło? Przedstawił nas sobie. Jednakże dziewczyna trochę się niecierpliwiła.-

- Możemy wrócić już do salonu? Wszyscy tam czekają. Mówiłeś przecież, że zaraz wrócisz.- Adam wstał i odetchnął głęboko.-

- Idź. Ja zaraz przyjdę.- Dziewczyna odwróciła się i odeszła z małym grymasem na twarzy. On natomiast stał i wpatrywał się we mnie jakby się nad czymś zastanawiał.-

- Wkrótce.- Wyszeptał mi do ucha i pocałował w policzek. Zamknęłam oczy, a gdy je z powrotem otworzyłam jego już nie było.

Posiedziałam jeszcze chwilę w samotności, po czym wróciłam do pokoju żałując, że ten wieczór skończył się w ten sposób. Miałam nadzieję na więcej. Dużo więcej.



Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz