Maddie
Droga na kolacje do rodziców Adama upływałanam w kompletnej ciszy. Jednomyślnie postanowiliśmy nie zakładać naszych obrączek. Zostały schowane do mojej torebki. Do tej pory byłam pewna siebie. Jednak gdy zbliżaliśmysię coraz bardziej zaczęły dopadać mnie wątpliwości. Mój mąż był skupiony nadrodze i tylko bębnił palcami o kierownice w rytm lecącej w radiu piosenki.Postanowiłam to przerwać.
- Czy my aby dobrze robimy? Może powinniśmy trochę zaczekać i ułożyć jakiś plan.- Spojrzał na mnie marszcząc brwi.-
- Co masz na myśli? Przecież to był twój pomysł, zapomniałaś?- Właśnie w tej chwili musiał mi to wypomnieć.-
- Wiem, ale mam teraz pewne obawy.
- Wszystko będzie dobrze. Załatwimy to szybko i bezboleśnie. Mamy ich tylko poinformować o naszym małżeństwie, a to chyba nic strasznego.- Wyciągnął w moją stronę rękę, którą od razu złapałam.-
- Łatwo ci mówić. -Westchnęłam i założyłam włosy za ucho.- Wiesz dobrze, że twoja matka i ja nie zawsze...- Przerwał mi.-
- Rozumiem i dlatego uważam, że będzie lepiej jeżeli o wszystkim dowie się od nas teraz. Wkrótce powinnaś zmienić nazwisko, a po tym nie łatwo będzie nam kontrolować prasy. Wiesz co mam na myśli.- W głębi duszy wiedziałam, że ma racje.-
- Taa...
- Ale jeśli chcesz mogę pomóc ci się troszkę zrelaksować.- Skierował dłoń na moje udo. Starał się zagiąć moją sukienkę.-
- Ymm co robisz?- Zagryzłam wargi.-
- A no co to wygląda Słońce?- Bezczelny uśmiech wykwitł na jego twarzy.-
- Adam... nie możemy.- Zrzuciłam jego rękę.-
- Maddie ty poważnie się tym wszystkim teraz przejmujesz.- Jego spojrzenie biegało między drogą, a mną.-
- Tak. Julia pewnie podobnie jak moja matka będzie mieć pretensje, że nie uczestniczyła w ceremonii. Już nie wspomnę o całej organizacji. Począwszy od listy gości po wybór kwiatów, sukienki. Mogę wymieniać tak bez skończoność.
- Jezu... Wytłumaczymy im, że to wszystko było spontaniczne. Był wyraźnie sfrustrowany.- A poza tym odbędzie się przecież drugi ślub.
- Drugi ślub? – Od myślenia na moim czole utworzyły się zmarszczki.-
- Aha... W kościele. Wśród rodziny i przyjaciół. Wiesz, że chcę dla ciebie wszystkiego co najlepsze. Musisz tylko zdecydować kiedy ma się odbyć.- Uśmiechnął się. Dla niego wszystko wydawało się takie proste, a może rzeczywiście takie było i tylko ja to niepotrzebnie wyolbrzymiałam.-
- Czerwiec. – Powiedziałam zdecydowanie.-
- Co? – Adam nie od razu mnie zrozumiał.-
- Chcę aby nasz ślub odbył się w czerwcu. -To wtedy wszystko się zaczęło.-
- Dobrze. Postanowione. Zostaniesz ponownie moją żoną w czerwcu.- Nachylił się i pocałował mnie w policzek.- Czyli czeka nas kilka miesięcy szaleństwa, co?- Pokiwałam na potwierdzenie głową.- Okey to zacznijmy już dziś. Pora wysiadać.- Nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy na miejsce i samochód stanął. Wysiadłam obciągając swoją sukienkę w kolorze fuksji. Jesienne wieczory stawały się coraz bardziej chłodniejsze dlatego też okryłam się szczelniej płaszczem. Chwytając Adama za rękę ruszyliśmy w kierunku domu.-
CZYTASZ
Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3
RomanceOna - 25- letnia zwyczajna dziewczyna, wkrótce ma zostać jednym z architektów wnętrz w firmie Art, Beauty and Desing. Wszystko co ma osiągnęła swoją ciężką pracą. Marzy jej się wielka miłość. On - 28-letni bogaty, przystojny, biznesmen, twórca f...