Adam
Następnego dnia rano obudziły mnie wpadające przez okno promienie słońca. Widocznie wczoraj zapomniałem zaciągnąć zasłon. W końcu miałem ważniejsze rzeczy na głowie. A jeżeli o tym już mowa, wstając z łóżka starłem robić to jak najciszej aby nie obudzić najważniejszej z nich. Nim wyszedłem z pokoju naciągnąłem leżące w koncie spodnie od dresu i przystanąłem w progu by jeszcze przez chwilę oddać się wspomnieniom wczorajszej nocy.
Kiedy dojechaliśmy na farmę wyskoczyliśmy z samochodu i skradając się ruszyliśmy wprost do mojego pokoju, który mieścił się w głąb domu. Dawał on nam więcej prywatności niż pokój Maddie, ale biorąc pod uwagę to co miałem zamiar robić z moją dziewczyną i ona okazała się niewystarczająca. Zachowywaliśmy się dosłownie i w przenośni jak dwójka nastolatków. Nie obyło się bez macania po ciemku, musiałem przecież wskazać jej drogę do sypialni bez zapalania światła. Zdarzyło się nam także wpaść na stolik, kanapę i inne rzeczy, które stały nam na drodze. Gdy zamknęły się za nami drzwi oboje wybuchliśmy śmiechem, który nie trwał zbyt długo. Ognień, który rozpalił się wiele dni temu tego wieczoru znalazł swoje ujście. Miałem swoją kobietę dokładne w tym miejscu w którym pragnąłem jej od samego początku. W moim pokoju. A już za chwilę w łóżku i pode mną. Jeżeli któreś z nas miało jakieś wątpliwości to za raz pozostaną one odległym wspomnieniem i ja już o to zadbam. Jednak nim zdążyłem wykonać choć jeden krok, Maddie jakby czytając mi w myślach najpierw pozbyła się sukienki, która wylądowała u jej stóp. W ślad za nią poszła cała reszta. Hmm... czyżby ona też starała mi coś uświadomić?. Ruszyłem w jej kierunku po drodze także pozbywając się ubrań. Widziałem jak jej klatka piersiowa unosi się i opada. Nasze zbliżenie w samochodzie i dla niej było nie wystarczające. Dlatego resztę tej nocy spędziliśmy na zaspokajaniu wzajemnych potrzeb aż oboje padliśmy ze zmęczenia.
Pora wrócić do rzeczywistości. Spojrzałem jeszcze raz na śpiącego anioła w moim łóżku z trudem powstrzymując się przed powrotem do niej. Maddie spała na brzuchu i rękoma schowanymi pod poduszką. Jej idealne ciało okrywał jedynie koc, który zsunął się tak, że zasłaniał tylko jej pośladki, ukazując jednocześnie dwa zagłębienia a także krzywiznę jej kręgosłupa. Widok ten był dla mnie niezwykle seksowny. Jednakże naprawdę chciałem dać jej jeszcze pospać dlatego odwróciłem się i ze wpół zwodem udałem się do kuchni. Czekając aż zaparzy się kawa zabrałem się za przyrządzanie śniadania. Po przejrzeniu zawartości lodówki zdecydowałem się zrobić omlet z warzywami. Byłem tak zaabsorbowany gotowaniem, że nie zauważyłem kiedy koło mnie zjawił się Horacio.
- Dzień dobry.- Wzdrygnąłem się lekko na dźwięk głosu mężczyzny.-
- Horacio. - Przywitaliśmy się.- Kawy?-
- Chętnie.- Nalałem mu kawy, która zdążyła się właśnie zaparzyć. Nie spuszczał mnie z oczu gdy wlewałem ją także do dwóch przygotowanych już wcześniej kubków.- Wcześnie wstałeś. Dobrze spałeś?- Czyżby słyszał nas wczorajszej nocy? To było bardzo prawdopodobne.-
- Tak. Dziękuję.- Pokiwał tylko w potwierdzeniu głową. Ciągle patrzył na mnie. Wyglądał jakby się nad czymś mocno zastanawiał. Postanowiłem zbytnio o tym nie myśleć i wróciłem do krojenia warzyw.-
- Wyglądasz jakoś inaczej mój chłopcze.-Teraz to ja patrzyłem na niego zaciekawiony jego słowami.- Tak... zdecydowanie. Wydajesz się szczęśliwy...- Od razu pomyślałem o powodzie mojego szczęścia. Maddie. Moje Słońce.- Widzisz nawet się uśmiechasz. -Nawet nie wiem kiedy kąciki moich ust uniosły się do góry.- To przez kobietę, prawda?- Powstrzymał mnie przed odpowiedzią uniesieniem dłoni.- Nie odpowiadaj. Wiem, że tak. Zdaję sobie również sprawę, iż nie jest nią moja córka.-
- Horacio ja...- Ja co? Co chciałem mu tak właściwie powiedzieć? Przepraszam ale z twoją córką chodziło tylko o seks? Wiesz bzykaliśmy się od czasu do czasu w tej starej szopce, ale nic poza tym.-
- Adamie nie musisz mi niczego tłumaczyć. Przez te kilka miesięcy, odkąd tu mieszkasz stałeś się dla mnie jak syn i widok cię takiego naprawdę mnie uszczęśliwia. -Zdziwiłem się jak jego słowa wiele dla mnie znaczą.-No dobrze ... już starczy tego babskiego gadania. Musisz przecież zrobić śniadanie dla swojej pani. -Uśmiechnął się szeroko.-Zgaduję, że jeszcze śpi.- Teraz miałem pewność, że nas słyszał.-
- Tak.
- Więc zabieram swoją kawę i zostawiam cię już w spokoju. Ucałuj Madeline ode mnie.- Mówiąc to puścił mi oczko. Wiem, żę miał co innego na myśli. Stary zbereźnik, ale pokochałem go jak ojca, którego nie wiem czy nawet posiadałem.-
- Da się zrobić.- Na odchodne poklepał mnie jeszcze po plecach po czym zniknął za drzwiami, a ja wróciłem do swoich zajęć. Gdy wszystko było gotowe mogłem wrócić do mojej śpiącej królewny.
**********************
Mam dla Was mini rozdział, a także kilka wiadomości:
1. Jutro bądź w niedzielę postaram się dodać kolejny rozdział.
2. Rozdziały będą dodawane przeważnie w weekendy. Trudno znaleźć czas przy natłoku obowiązków i dwójce małych dzieci. Dlatego też proszę o wyrozumiałość i pozdrawiam serdecznie.
CZYTASZ
Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3
RomanceOna - 25- letnia zwyczajna dziewczyna, wkrótce ma zostać jednym z architektów wnętrz w firmie Art, Beauty and Desing. Wszystko co ma osiągnęła swoją ciężką pracą. Marzy jej się wielka miłość. On - 28-letni bogaty, przystojny, biznesmen, twórca f...