Rozdział 52

600 24 0
                                    

Maddie

Z dziewczynami umówiłam się dopiero na późny obiad. Każda z nas musiała dojść do siebie po wczorajszym wieczorze. Postanowiłam, że nie przyznam im się do mojego telefonu do Adama. Zadzwonię do niego wieczorem i wszystko mu wyjaśnię. Przynajmniej postaram się, aby brzmiało to w miarę logicznie. Taki mam plan.

W hotelowej restauracji, wraz z Katy, czekamy już dobre dwadzieścia minut na naszą przyjaciółkę.

- Gdzie ona się podziewa? Miała tylko wrócić się po telefon do pokoju.- Katy wygląda na mocną zirytowaną. Ja też jestem, ale staram się tego nie okazywać. Nie mam energii na kłótnie.-

- Zaraz się pojawi. Poczekajmy jeszcze pięć minut i potem do niej zadzwonimy, okey?

- Już to mówiłaś jakieś dziesięć minut temu, ale niech ci będzie.- Kryzys chwilowo zażegnany.-

Niestety Jenn po tym czasie wciąż się nie pojawiła. Wyciągnęłam telefon z torebki i wybrałam jej numer. Jeden sygnał, drugi i nic. Cisza. Nie odebrała. Zaczęłam się martwić.

- Mamy dwa wyjścia. Możemy zamówić i zjeść same albo wrócić do apartamentu i sprawdzić co się stało.- Spojrzałam na Kate w celu uzyskania odpowiedzi. Jednak nie musiała nic mówić. Obie wiedziałyśmy co musimy zrobić. Zaczęłyśmy zbierać nasze rzeczy gdy dobiegł nas stukot obcasów zbliżających się w naszym kierunku. Prawie równocześnie spojrzałyśmy w tamtą stronę. Jennifer dynamicznym krokiem przemierzała restauracje. Wyglądała jednak inaczej. Jej zazwyczaj perfekcyjnie ułożone włosy były potargane, usta opuchnięte, a policzki zaróżowione. Na myśl nasuwało się jedno. Jednak czy byłoby to możliwe. Razem z Peterem tworzyli idealną parę. Związek o jakim wiele kobiet mogłoby pomarzyć. W mojej głowie tworzyła się lista pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Czy zdradziłaby swojego męża? Wdała się w krótki romans, a może była to jednorazowa akcja? Hmmm.... albo tylko wygląda jakby przez ostatnie kilkadziesiąt minut pieprzyła się do upadłego. Moje wątpliwości zostały rozwiane przez jedną pytanie, a właściwie stwierdzenie Kate.

- Cześć Jenn. Pięknie wyglądasz, a szczególnie z to malinką na szyi.- Dziewczyna nie wiele myśląc chwyciła się instynktownie za wskazane miejsce. Zdradziła tym samym powód swojego spóźnienia.- Uuuu niegrzeczna dziewczynka. Powiedz nam chociaż czy było warto?- W odpowiedzi tylko zaczerwieniła się bardziej. Ja tylko stałam starając się wyjść z szoku jaki mnie opanował.- Czy twój kochanek ma jakiś interesujących kolegów, wiesz co mam na myśli?- Kate puściła oczko, wyrywając ją tym samym z amoku.-

- Uhm... tak, tak ma. Dziewczyny jest pewna sprawa, o której muszę wam powiedzieć i może się to wam nie spodobać.- Mimo, iż zwracała się do nas obu czułam, że jej słowa skierowane były głównie do mnie.-

-Coś poważnego?- Zapytałam automatycznie, musiałam wiedzieć co takiego się stało.-

- Tak i nie. Choć dla ciebie Maddie to może być problem.

-Mów.

- Wróćmy do apartamentu, okey. Tam wszystko się wyjaśni.

Jazda windą trwała wieczność. Przez całą drogę czułam dziwne napięcie, jakbym oczekiwała tego co za chwilę miało nastąpić. I tak było. Po wejściu do środka wszystkie elementy układanki stworzyły jedną całość.


Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz