Rozdział 14

883 29 2
                                    


Maddie

Po niecałej godzinie byliśmy na miejscu - Coney Island. Zaparkowaliśmy i udaliśmy się w kierunku celu naszej podróży. Wesołe miasteczko było ogromne. Nie dało go się nawet porównać z żadnym, które kojarzyłam ze swoich rodzinnych stron.

- Tu jest niesamowicie. Byłeś tu już kiedyś?

- Tak. Przychodziliśmy tu z Peterem gdy byliśmy młodsi.

- Tobie pewnie się podobały takie wyjścia ze starszym bratem?

- Mi tak, jemu nie koniecznie.

- Czemu?

- Prawdopodobnie miało to związek z tym, że jego koleżanki bardziej interesowały się mną niż nim.

Adam uśmiechnął się zawadiacko, a ja przewróciłam oczami. Typowy facet.

- To od czego chciałabyś zacząć ?

- Hmm... Może gabinet luster.

- Więc ruszajmy.

Złączyliśmy nasze dłonie i udaliśmy się w wybranym kierunku. Przy kasie Adam kupił nam karnety. Mieliśmy więc wstęp na wszystkie atrakcje. Zapowiadała się wspaniała zabawa. Park podzielony był na strefy tematyczne. Teraz Adam prowadził mnie w kierunku sektora ekstremalnego.

- Może jednak zawrócimy?

Powiedziałam piskliwym głosem. Byłam wręcz przerażona.

- Chyba się nie boisz?

- Yyyh

- Przy mnie nic Ci nie grozi. Zaufaj mi.

- Niech będzie. Zabierasz mnie tam na swoje własne ryzyko.

Odpowiedziałam z rezygnacją. Udaliśmy się na pierwszą bestię - Roller Coaster. Po kilku minutach było już po wszystkim. Żyłam i jakimś cudem świetnie się bawiłam.

- Teraz moja kolej, ja wybieram.

- Dla Ciebie wszystko. Prowadź.

- Diabelski młyn. Skoro już o prowadzeniu mowa... dasz mi się kiedyś przejechać swoim bugatti?

- Kiedyś... w innym życiu.

- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy.

- Nie wątpię. Przygotuj mocne argumenty.

- Pff...

Kolejka była całkiem spora. Adam chyba się nią zbytnio nie przejmował. Nie zauważał też tych wszystkich spojrzeń i komentarzy innych kobiet. Ja widziałam natomiast więcej niż bym chciała. Pożądliwy wzrok nawet tych, które były ze swoimi mężczyznami, uwagi na mój temat. Postanowiłam się tym jednak nie przejmować i skupić na dobrej zabawie. W końcu nadeszła nasza kolej. Koło ruszyło. Na szczycie przywitał nas niezwykły widok. Korzystając z tego, że jesteśmy sami postanowiłam zadać Adamowi kilka nurtujących mnie pytań.

- Mogę Cię o coś zapytać?

- To zależy.

- Od czego ?

- Co dostanę w zamian.

- Może też masz jakieś pytania?

- W sumie... Zgoda. Zaczynaj. Masz dwa pytania.

- Trzy.

- Targujesz się. Dobra niech będą trzy.

Najchętniej zapytałabym go dlaczego chciał się umówić właśnie ze mną albo czemu nie ma dziewczyny. Jednak to byłoby zbyt ... hmm...desperackie... wścibskie.

Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz