Maddie
Było już po szóstej wieczorem kiedy skończyłam robić sałatkę na kolację. Kate szykowała się w swoim pokoju.
- Hej. Mogę wejść.
- Jasne.
- Łał. Niezły szczęściarz z tego faceta.
Moja współlokatorka stała na środku swojego pokoju w czarnej koronkowej bieliźnie i zastanawiała się nad wyborem stroju.
- Myślisz, że przesadzam? A z resztą nie ważne. Doradź mi lepiej, która będzie lepsza czarna czy fioletowa?
- Mała czarna zawsze się sprawdza.
- Racja.
- Nie uważasz, że będę piątym kołem u wozu zostając w mieszkaniu?
- Nie, potrzebuje przyzwoitki.
Rozszerzyłam oczy ze zdumienia.
- I to nie dla niego tylko dla siebie. Muszę się trochę hamować.
- Jak chcesz. W każdym razie przyszłam Ci powiedzieć, że pieczeń masz w piekarniku, a reszta jest w lodówce. Zrobiłam też deser, choć nie wiem czy będziesz go potrzebować.
- Ha, ha, ha ... Bardzo śmieszne.
- Idę pod prysznic. Potem będę u siebie.
- Jesteś kochana, a gdybym nie zdążyła się uszykować otworzysz mu drzwi?
- Taak.
********
Dzwonek do drzwi.
- Maddie otworzysz?!
- Tak, już idę.
Bez makijażu, ubrana w krótkie szorty i zwykły T-shirt poszłam przywitać gościa. Włosy związałam w koka, który był w lekkim nieładzie. Nie przejmowałam się swoim wyglądem, w końcu to nie ja miałam zjeść romantyczną kolacje, a poza tym niedługo planowałam się położyć.
- Chwileczkę. Już otwieram.
O Mój Boże. Tylko nie on. Za drzwiami stał nie kto inny jak Adam Stone. Stałam jak zahipnotyzowana. On także nie spodziewał się mnie zobaczyć. Wpatrywaliśmy się w siebie. Chciałabym być w każdym innym miejscu na ziemi. Żałowałam, że będę musiała spędzić noc w tym mieszkaniu. Odchrząknął po chwili.
- Cześć. Mogę wejść?
- Tak. Proszę.
Zaprowadziłam go do salonu. Podał mi butelkę wina, którą włożyłam do wiaderka z lodem.
- Kate zaraz przyjdzie, a Ty w tym czasie możesz się rozgościć.
W powietrzu wyczuwalne było napięcie. Co ona tam robi? Czemu jeszcze jej nie mam? Jak długo mam z nim tu być?
- Ładne mieszkanie. Urządzałaś je?
- Nie, tylko swój pokój.
Mogłam tego nie mówić.
- Z chęcią go zobaczę.
Z opresji wybawiła mnie Kate, która pojawiła się w salonie.
- Przepraszam za spóźnienie. Adam mam nadzieję, że nie musiałeś na mnie długo czekać.
- Nie, Maddie pokazywała mi właśnie mieszkanie.
Podszedł do niej by się przywitać. Pora zakończyć te chorą sytuację.
- To ja już was zostawię. Życzę miłego wieczoru.
Kilka kroków i będę wreszcie sama. Zatrzymał mnie jednak jego głos.
- Może zjesz z nami?
Spojrzałam na Kate. Była tak samo zdezorientowana jak ja. Przecież to miał być jej wieczór.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł.
- Dlaczego? Przecież się przyjaźnicie, a to jest koleżeńska kolacja.
Wspólna kolacja, to zdecydowanie za wiele.
- Dziękuje, ale mimo wszystko pójdę się do siebie.
Zamknęłam szybko drzwi pokoju i oparłam się o nie. Mam nadzieję, że to koniec na dziś. Położyłam się na łóżku, jednak nie gasiłam światła. Chyba nie uda mi się zasnąć tej nocy.
CZYTASZ
Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3
RomanceOna - 25- letnia zwyczajna dziewczyna, wkrótce ma zostać jednym z architektów wnętrz w firmie Art, Beauty and Desing. Wszystko co ma osiągnęła swoją ciężką pracą. Marzy jej się wielka miłość. On - 28-letni bogaty, przystojny, biznesmen, twórca f...