Rozdział 8

854 29 2
                                    


Kate

- Maddie pomocy! Zaraz się spóźnię. Nie jestem jeszcze gotowa.

- Spokojnie. Masz jeszcze sporo czasu, a już wyglądasz perfekcyjnie.

To prawda. Przygotowywałem się na ten dzień od dawna. Rano odwiedziłam kosmetyczkę i fryzjera. Cały mój strój został skompletowany z pomocą konsultantki modowej. Jednakże miałam przeczucie, że to wciąż za mało.

Wygładziłam swoją sukienkę w kolorze butelkowym i ponownie stanęłam przed lustrem.

- Może powinnam jednak jechać samochodem?

- Wspominałaś, że później jest impreza...

- Faktycznie.

- Masz swoje przemówienie?

- Nie! Gdzie moja torebka?

- Uspokój się. Zaraz Ci ją przyniosę.

Moja przyjaciółka uratuję mnie z każdej opresji. Siedziała nawet ze mną do 3 nad ranem, wysłuchiwała moich prób i pomogła nanieść poprawki. Nie wiem co bym bez niej zrobiła.

- Trzymaj. Masz ją w środku.

- Dzięki. Ale i tak czuję, że będę improwizować.

Maddie zaśmiała się cicho.

- A teraz się obróć.

- I jak?

- Wyglądasz przepięknie. Usłyszałyśmy dźwięk klaksonu.

- Ooo. Chyba taksówka już podjechała.

- Baw się dobrze.

- Szkoda, że nie idziemy tam razem.

- Kate, tłumaczyłam Ci przecież...

- Wiem , wiem. Dobra. Buźka. Lecę. Pa.

- Pa.

********

Zajęłam wyznaczone miejsce i czekałam na rozpoczęcie uroczystości. Wszystkie pozostałe krzesła także zapełniły się ludźmi w kilka minut. Tylko jedno, w głównym miejscu pozostawało wolne. Ciekawe kogo zaproszoną? Musiało się to zdarzyć w ostatniej chwili.

- Witam wszystkich zebranych. Rektor rozpoczął akademie.

Mówił na tyle interesującą, że nie zauważyłam kiedy ktoś usiadł na wolnym miejscu. Zajął je nie kto inny jak Adam Stone. Wyglądał nieziemsko w skrojonym na miarę grafitowym garniturze, chyba od Armaniego, białej koszuli i stalowym krawacie. W pewnym momencie nasze spojrzenia się skrzyżowały. Czyżby wyczuł, że go obserwuje? Nagle usłyszałam swoje imię i nazwisko. Dżizas przecież teraz moja kolej.

- Przed Państwem Katherine Rogers.

- Dziękuje Panie Rektorze. Drodzy Koledzy i Koleżanki zebraliśmy się tu w tak ważnym dla Nas dniu ...

Z każdym słowem szło mi coraz lepiej, aż całkowicie się wyluzowałam. Byłam w swoim żywiole. Musiało się to spodobać bo na zakończenie dostałam głośnie brawa.

Następną przemawiającą osobą miał być Adam Stone. Z uwagą przyglądałam się twarzom moich koleżanek. Niektóre potrzebowały chusteczki, bo zaczęły się zbytnio ślinić.

- Witam wszystkich. Dziękuje za miłe przywitanie.... Brawa i okrzyki nie cichły przez kilka minut.

Wyrażał się konkretnie, nie mówił o niczym, choć wydaję mi się, że nawet gdyby opowiadał nam o budowie silnika wszyscy byliby zachwyceni. Nagle usłyszałam coś czego się nie spodziewałam.

- Na zakończenie chciałbym podziękować pannie Katherine Rogers za zaproszenie mnie na ten wyjątkowy dzień...nie było łatwo mnie przekonać.... uparcie dążyła do celu.... .

Poczułam jak oczy wszystkich zostały zwrócone w moją stronę. O co chodzi? Ja go zaprosiłam? Przecież nigdy wcześniej się nawet nie spotkaliśmy. Ale niech będzie. Wstałam i ukłoniłam się delikatnie.

Wspomniał coś jeszcze o stypendiach i możliwości stażu w jego firmie po czym się uśmiechnął i oddalił na swoje miejsce. Miał boski uśmiech, chyba żadna dziewczyna nie byłaby mu się w stanie oprzeć. Może jednak jest  taka jedna – Madeline.

Przemówiło jeszcze kilka osób po czym rozpoczęła się ceremonia wręczania dyplomów. Każda osoba została wyczytana, aby osobiście odebrać dyplom od Stonea. Gdy nadeszła moja kolej poczułam się dość nieswojo.

- Katherine Rogers gratuluję ukończenia studiów. Interesująca mowa.

- Dziękuje.

- Mam nadzieję, że będziemy mieć okazję jeszcze porozmawiać.

- Z pewnością.

Zapowiada się interesujący dzień. Czy pojawi się na bankiecie? Jednego jestem pewna jeśli nadarzy się okazja z pewnością ją wykorzystam.

Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz