Maddie
Jaka była moja pierwsza myśl zaraz po przekroczeniu progu baru: Ten wieczór nie będzie raczej udany. Choć początkowo miałam nadzieję, naprawdę niewielką ale zawsze jakoś, że dziś wszystko wreszcie wskoczy na właściwy tor. Moje fantazje zostały pogrzebane kiedy zostałam porzucona przez Adama. Tak oto rozpoczął się koszmar. Czy zakończy się happy endem o tym przekonacie się później. Tak więc mój mąż odszedł w kierunku jednego ze stolików nie oglądając się nawet na mnie. Miała to być niema wiadomość: Od teraz radź sobie sama. No tak przecież niczego mi nie obiecywał. W jego mniemaniu i tak wyświadczył mi przysługę ponieważ przywiózł mnie ze sobą. Odprowadziłam go wzrokiem. Nie mogłam sobie tego odpuścić. Widok był niczego sobie. Jasne jeansy idealnie eksponowały jego tył przy każdym kroku, tym bardziej że doskonale zdawałam sobie sprawę co kryje się pod nimi. Szybko przeleciałam wzrokiem po twarzach osób siedzących przy stoliku do którego się udał. Póki co byli to sami mężczyźni, ale zapewne wkrótce się to zmieni. Niektórych kojarzyłam ponieważ pracowali na farmie. Powoli skierowałam się w stronę baru. Tylko tam ujrzałam wolne miejsce. Większość stolików była zajęta, a te który stały wolne wolałam ominąć szerokim łukiem. Głównie ze względu na towarzystwo w ich sąsiedztwie. Zamówiłam piwo. Potrzebowałam procentów, a sądząc po wnętrzu nie serwowali tu drinków jakie zazwyczaj piłam. Miałam całkiem dobre miejsce aby móc obserwować co dzieje się wokoło. No dobra będę szczera... skupiłam się tylko na Adamie. Tak oto zaczyna się bycie stalkerem. Siedział odwrócony do mnie plecami więc nie widział rzucanych przeze mnie ukradkowych spojrzeń. Ja za to tym razem podziwiałam jego umięśnione plecy. Cienki t-shirt nie zostawiał dużo miejsca wyobraźni. Jak wszystko tego wieczoru nawet to musiało się zmienić. Ja to mam szczęście! Mężczyzna naprzeciw niego wstał, a Adam od razu zajął jego miejsce. Aby nie zostać przyłapaną na podglądaniu obróciłam się szybko wywołując tym samym śmiech barmana, który akurat stawiał przede mną trunek.
- Powoli panienko.- Mężczyzna w kwiecie wieku uśmiechnął się szeroko. Był bardzo wysoki i dobrze zbudowany. Mógł mieć nawet ponad dwa metry wzrostu. Czarne włosy po bokach były przyprószone siwizną. Mimo ogólnego wyglądu sprawiał wrażenie przyjaznego.-
- Przepraszam.- Wybąkałam czując jak jednocześnie rumieniec wstydu wykwita mi na policzkach.- Miłe miejsce.- Dodałam. Może to wymarzę moją wcześniejszą gafę.-
- Dziękuję. Jestem cichym wspólnikiem tego miejsca.- W jego głosie słychać byłą małą dumę.-
- Ooo.- Jestem dzisiaj wyjątkowo rozgadana.-
- Sed.- Przedstawił się.-
- Maddie. Nie jesteś stąd?
- Urodziłem się w tym mieście, ale gdy miałem siedem lat wyjechałem z matką do Stanów. Kilka lat temu wróciłem.
-Mhmm.- To by tłumaczyło jego idealny angielski.-
- Mieszkasz na farmie u Horacia i Juanity. Prawda?
- Tak.- Przytaknęłam.-
- Nie dziw się. To małe miasto i wieści szybko się tu rozchodzą.- Mogłam się tego domyślić.- Przyjechałaś tu razem z Adamem. - Wskazał w jego kierunku brodą.- To na jego podglądaniu cię przyłapałem?
- Winna.- Powiedziałam wzdychając. Opuściłam wzrok. Nagle blat baru wydał mi się niezwykle interesujący.-
- Nie ma się czego wstydzić. -Sed kontynuował swój wywód. Sama nie wiem czy chciałam tego słuchać. Jak się później okazało odpowiedź brzmi NIE!- Nie jesteś pierwszą, która do niego wzdycha. I raczej nie ostatnią. - Zacisnęłam ręce tak mocną aż poczułam wbijające się mi paznokcie w skórę.- Jest przystojny i mieszka tu od nie dawna ale to pewnie wiesz.- Skinęłam głową i podniosłam na niego wzrok. On również patrzył na mnie.- Będę z tobą szczery. Wydajesz się być rozsądną osobą.- Och żebyś tylko wiedział.- Odkąd zaczął się tu pojawiać rzadko kiedy widziałem żeby wychodził sam. Rozumiesz co chcę ci powiedzieć?- Znów przytaknęłam lecz tym razem niechętnie. Nie byłam głupia zdawałam sobie sprawę, iż Adam sypiał nie tylko z Missy. Te wspomnienie wywołało niesmak. Wolałabym chyba trwać w błogiej nieświadomości.- Chcę ci powiedzieć, że może warto spojrzeć na inne możliwości jakie masz wkoło.- To powiedziawszy odszedł na koniec puszczając mi oczko. -
Nie nacieszyłam się długą samotnością. Nie zdołałam nawet zebrać myśli kiedy obok mnie pojawił się nieznajomy mężczyzna.
******************************
Zdaję sobie sprawę, że rozdział jest dość krótki jak na tak długą przerwę. To jednak taki przedsmak tego co wkrótce nastąpi :) Nie mniej jednak zapraszam do komentowania i dzielenia się waszymi odczuciami. Pozdrawiam.
CZYTASZ
Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3
RomanceOna - 25- letnia zwyczajna dziewczyna, wkrótce ma zostać jednym z architektów wnętrz w firmie Art, Beauty and Desing. Wszystko co ma osiągnęła swoją ciężką pracą. Marzy jej się wielka miłość. On - 28-letni bogaty, przystojny, biznesmen, twórca f...