Maddie
W sobotni poranek obudziło mnie pukanie do drzwi mojego pokoju. Właściwie to Kate zapukała raz, po czym z impetem wskoczyła mi do łóżka.
- Wstawaj śpiochu!.
- Co się dzieje? Pali się gdzieś?
- Mamy piękny dzień! Szkoda go marnować!
- Która jest godzina?
Podniosłam się i spojrzałam na budzik.
- 7?! Czy Ty oszalałaś? Dobranoc!. Możesz zamknąć drzwi z drugiej strony.
Położyłam się ponownie i przykryłam kołdrą po sam czubek głowy.
Jednak to jej nie powstrzymało. Ściągnęła ze mnie narzutę i zaczęła łaskotać.
- Dobra... dobra. Już wystarczy poddaję się.
Mam straszne łaskotki. Otarłam łzy z oczu i spojrzałam na Kate. Co sprawiło, że budzi mnie tak wcześnie? W weekendy sama zazwyczaj śpi do południa, tym bardziej po nakrapianej imprezie.
- Czym sobie zasłużyłam na taką pobudkę?
- Maddie potrzebuje Twojej pomocy. To świeża sprawa. Powiedziałabym Ci wczoraj, ale już spałaś jak wróciłam.
- W czym mogę Ci pomóc?
- Dziś wieczorem będę miała gościa na kolacji...
- Chcesz żebym nocowała w hotelu?
- Nie, nie o to chodzi. To tylko kolacja dwójki znajomych, a nawet jeśli coś się wydarzy będę starała się być cicho. Znasz mnie.
Oj znam, aż za dobrze. Po nocy potrafię już nawet przewidzieć jaki będzie miała humor rankiem.
- Zdradzisz mi kto to taki? Znam go?
- Lepiej niech to pozostanie tajemnicą, ale tak, poznałaś już go.
- Skoro nie chcesz, żebym ulotniła się z mieszkania, to w jaki sposób mam Ci pomóc?
- Pomóż mi z kolacją, wiesz że kiepsko radzę sobie w kuchni.
- Nie możesz po prostu czegoś zamówić?
- Nie. To by było zbyt banalne . Więc jak będzie?.
- Daj mi kilka minut, abym mogła się do końca obudzić. Możesz w tym czasie zrobić mi kawę.
- Dziękuje. Jesteś kochana.
Przyjaciółka zgniotła mnie w uścisku.
********
Adam
Rano w drodze do biura zastałem Willa flirtującego z Heather przy jej biurku.
- Dzień dobry wszystkim.
- Dzień dobry Panie Stone.
Dziewczyna speszona usiadła za biurkiem i wygładziła ubranie.
- Cześć Adam. Znalazłem kilka haczyków w umowie z Hamiltonem.
- Jasne. Pokażesz mi wszystko w środku.
Skierowaliśmy się do mojego gabinetu. Po załatwieniu spraw zawodowych rozpoczęliśmy mniej formalną rozmowę.
- Nadal interesujesz się Heather?
- Jesteśmy dobrymi znajomymi.
- Tylko?
- Powiedzmy, że jesteśmy przyjaciółmi z bonusem.
- Bycie z jedną kobietą na dłuższą metę może być kłopotliwe.
- Spokojnie, kontroluje wszystko. Oboje oczekujemy od siebie tego samego. Nie w głowie nam związki.
- Skoro tak twierdzisz.
- Mów lepiej jak Ci idzie. Czy Panna Rogers uległa twojemu urokowi?
- Dość gładko. Już wczoraj mogłem ją mieć w swoim łóżku gdyby mi na tym zależało.
- Moje gratulacje.
- Dziś wieczorem zjemy razem kolacje w jej mieszkaniu. Zobaczę jak wszystko będzie się układać. Nie chcę się zbytnio śpieszyć.
- A czy ona przypadkiem nie mieszka z Madeline? Co zrobisz jak ją spotkasz? Nie wywiąże się z tego jakaś awantura? Kobiety bywają nieprzewidywalne.
- Nigdy nie narzekałem na trójkąty.
- Moja krew.
Wszystko to wywołało nasze rozbawienie. Prawda nie była jednak tak wesoła. Nie zastanawiałem się wcześniej nad moim ponownym spotkaniem z Madeline. Czy w ogóle będzie w mieszkaniu? Czy wie, że umówiłem się z jej koleżanką? Jak faktycznie się zachowa? Jeszcze kilka godzin i sytuacja stanie się jasna.
CZYTASZ
Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3
RomanceOna - 25- letnia zwyczajna dziewczyna, wkrótce ma zostać jednym z architektów wnętrz w firmie Art, Beauty and Desing. Wszystko co ma osiągnęła swoją ciężką pracą. Marzy jej się wielka miłość. On - 28-letni bogaty, przystojny, biznesmen, twórca f...