Rozdział 10

813 29 1
                                    


Maddie

W sobotni poranek obudziło mnie pukanie do drzwi mojego pokoju. Właściwie to Kate zapukała raz, po czym z impetem wskoczyła mi do łóżka.

- Wstawaj śpiochu!.

- Co się dzieje? Pali się gdzieś?

- Mamy piękny dzień! Szkoda go marnować!

- Która jest godzina?

Podniosłam się i spojrzałam na budzik.

- 7?! Czy Ty oszalałaś? Dobranoc!. Możesz zamknąć drzwi z drugiej strony.

Położyłam się ponownie i przykryłam kołdrą po sam czubek głowy.

Jednak to jej nie powstrzymało. Ściągnęła ze mnie narzutę i zaczęła łaskotać.

- Dobra... dobra. Już wystarczy poddaję się.

Mam straszne łaskotki. Otarłam łzy z oczu i spojrzałam na Kate. Co sprawiło, że budzi mnie tak wcześnie? W weekendy sama zazwyczaj śpi do południa, tym bardziej po nakrapianej imprezie.

- Czym sobie zasłużyłam na taką pobudkę?

- Maddie potrzebuje Twojej pomocy. To świeża sprawa. Powiedziałabym Ci wczoraj, ale już spałaś jak wróciłam.

- W czym mogę Ci pomóc?

- Dziś wieczorem będę miała gościa na kolacji...

- Chcesz żebym nocowała w hotelu?

- Nie, nie o to chodzi. To tylko kolacja dwójki znajomych, a nawet jeśli coś się wydarzy będę starała się być cicho. Znasz mnie.

Oj znam, aż za dobrze. Po nocy potrafię już nawet przewidzieć jaki będzie miała humor rankiem.

- Zdradzisz mi kto to taki? Znam go?

- Lepiej niech to pozostanie tajemnicą, ale tak, poznałaś już go.

- Skoro nie chcesz, żebym ulotniła się z mieszkania, to w jaki sposób mam Ci pomóc?

- Pomóż mi z kolacją, wiesz że kiepsko radzę sobie w kuchni.

- Nie możesz po prostu czegoś zamówić?

- Nie. To by było zbyt banalne . Więc jak będzie?.

- Daj mi kilka minut, abym mogła się do końca obudzić. Możesz w tym czasie zrobić mi kawę.

- Dziękuje. Jesteś kochana.

Przyjaciółka zgniotła mnie w uścisku.

********

Adam

Rano w drodze do biura zastałem Willa flirtującego z Heather przy jej biurku.

- Dzień dobry wszystkim.

- Dzień dobry Panie Stone.

Dziewczyna speszona usiadła za biurkiem i wygładziła ubranie.

- Cześć Adam. Znalazłem kilka haczyków w umowie z Hamiltonem.

- Jasne. Pokażesz mi wszystko w środku.

Skierowaliśmy się do mojego gabinetu. Po załatwieniu spraw zawodowych rozpoczęliśmy mniej formalną rozmowę.

- Nadal interesujesz się Heather?

- Jesteśmy dobrymi znajomymi.

- Tylko?

- Powiedzmy, że jesteśmy przyjaciółmi z bonusem.

- Bycie z jedną kobietą na dłuższą metę może być kłopotliwe.

- Spokojnie, kontroluje wszystko. Oboje oczekujemy od siebie tego samego. Nie w głowie nam związki.

- Skoro tak twierdzisz.

- Mów lepiej jak Ci idzie. Czy Panna  Rogers uległa twojemu urokowi?

- Dość gładko. Już wczoraj mogłem ją mieć w swoim łóżku gdyby mi na tym zależało.

- Moje gratulacje.

- Dziś wieczorem zjemy razem kolacje w jej mieszkaniu. Zobaczę jak wszystko będzie się układać. Nie chcę się zbytnio śpieszyć.

- A czy ona przypadkiem nie mieszka z Madeline? Co zrobisz jak  ją spotkasz? Nie wywiąże się z tego jakaś awantura? Kobiety bywają nieprzewidywalne.

- Nigdy nie narzekałem na trójkąty.

- Moja krew.

Wszystko to wywołało nasze rozbawienie. Prawda nie była jednak tak wesoła. Nie zastanawiałem się wcześniej nad moim ponownym spotkaniem z Madeline. Czy w ogóle będzie w mieszkaniu? Czy wie, że umówiłem się z jej koleżanką? Jak faktycznie się zachowa? Jeszcze kilka godzin i sytuacja stanie się jasna.

Łzy Słońca. Zaćmienie cz. 1/ Olśnienie cz. 2/ Turbulencje cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz