Rozdział 11

10.5K 707 205
                                    


Jak zwykle spóźniony przez cholerny autobus wpadłem do sali od Matematyki, gdzie jedyna wolna ławka była przed samym Malikiem.

Usiadłem tam wyciągając zeszyt i książkę. Zetknąłem w stronę nauczyciela, który bawił się swoim telefonem. Przewróciłem oczami zapisując temat.

– Jaki jest powód twojego spóźnienia Niall? – spytał niby od niechcenia.

–Autobus mi uciekł – powiedziałem wzruszając ramionami. - Znowu...

– Jak zawsze – mruknął cicho.

Prychnąłem pod nosem, przyglądając się jego szyi. Pan Payne chyba lubi pokazywać co należy do niego.

Jestem ciekawy jak wyglada seks dwóch alf. Przecież one z reguły nie są uległe.  Poczerwieniałem natychmiast zdając sobie sprawę o czym myśle na lekcji. Spojrzałem na swoje ręce nie patrząc tylko na malika

– Masz pracę domową którą sprawdzaliśmy? – Malik odłożył w końcu swój telefon. Cholera, oczywiście, ze jej nie miałem.

– Tak – odparłem szybko.

– To daj zeszyt – uniósł na mnie brew. Ten człowiek chce mnie udupić.

– Nie mam – powiedziałem mało inteligentnie. Przecież zeszyt leży na ławce. Przed nim.

– A to to co to? – spytał po czym sięgnął po mój zeszyt i przejrzał go. Westchnął cicho.

– Uzupełnij tematy i uważaj na lekcji. Następnym razem jak cię złapię z telefonem to będziesz rozwiązywał wszystko na tablicy – skubany wiedział.

– Nie mam telefonu – powiedziałem szybko. Powinienem dostać Nobla za swoją głupotę... Ale to niby prawda jest w kieszeni.

– Nie mówię o dzisiaj Niall. Mam na myśli ostatnią naszą lekcję i twoją wspaniałą kartkówkę – zastukał palcami o blat. Aż taki widoczny byłem?

– N-nie wiem o czym pan mówi...– szepnalem spuszczając wzrok. – A to nie był sprawdzian? – dodałem. Zerknął do dziennika.

– Skoro tak łapiesz mnie za słówka to dla przypomnienia napiszesz na tablicy działania z tego sprawdzianu i je rozwiążesz? – uniósł na mnie brew.

– Nie chce zajmować pana lekcji – powiedziałem dość pewnym głosem. – Podobno nie wyrabiamy się, że wszystkim - dodałem.

– Niall. Skończ dyskusję. Po prostu rób co ci każę, a nie będziesz miał żadnych problemów ze mną. Słuchaj na lekcji, bo twoje oceny są tragiczne. Tyle wymagam – syknął nauczyciel.

– Nie są aż takie źle – burknąłem pod nosem. – Nie wiem dlaczego Pan tak się na mnie uwziął. Cały czas tylko ja – wyrzuciłem z siebie.  No pięknie, moge już kupić sobie czapkę z McDonalda bo tam pewnie będę pracować.

– Niall ty lepiej uważaj co do kogo mówisz – warknął. Wzdrygnąłem się i postanowiłem milczeć.

– Uwziąłem się na ciebie bo mi może zależy na to byś zdał z tego przedmiotu. Jeśli tak bardzo ci to przeszkadza to proszę bardzo, mogę w to nie ingerować –  prychnął i powrócił do prowadzenia lekcji. Jestem genialny, drażniąc alfę po rui.

Postanowiłem więcej go nie denerwować i cała lekcje go słuchałem i wykonywałem ćwiczenia, które zadał. Po dzwonki wybiegłem z klasy ruszając do szatni.

– Chryste, jakie to było głupie – jęknąłem sam do siebie i się przebrałem w strój.

Sprawdziłem jeszcze telefon - zero wiadomości. Westchnąłem cicho i ruszyłem na hale. Kiedy chciałem otworzyć drzwi usłyszałem podniesiony głos malika

– Wiesz ile tego mam głupku!– krzyczał na naszego trenera jak się domyślam, ale słychać było tylko śmiech bruneta.

– Jesteś mój, to normalne, że je robię –  usłyszałem śmiech trenera. Wlazłem na halę siadając w kącie, tam gdzie zawsze.

– Jesteś okropny – jęknął i widziałem jak uderza pięścią o tors bruneta.

– Zmykaj prowadzić lekcje, czuję Niall'a – Liam cmoknął swojego partnera w szczękę. Dlaczego takie ciacha są zawsze zajęte...

– Ustawcie się w dwuszeregu! – krzyknal podchodząc do nas.

Westchnąłem cicho ruszając do szeregu. Osiemnastka już na karku, a ja alfy nawet nie umiem znaleźć.

– Zróbcie sobie sami rozgrzewkę, ja idę po piłki, zagracie dzisiaj dla odmiany w siatkówkę, komu się nie chce grać pomaga mi uzupełniać wasz dziennik.

Kto oczywiście chętny na towarzystwo pana Payne'a?

Ja.







Od Autorek
Trzeci! Ciężko sprawdza się z długimi pazurami.

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz