Rozdział 16

10.3K 676 116
                                    

Liam


Przepuściłem Zayna w drzwiach patrząc na jego tyłek, co było całkowicie zrozumiałe bo zbliżała mi się ruja.

– Dobra to co jemy? – spytałem stając obok kiosku.

– Proponuję to co zwykle – wzruszył ramionami Zayn i uśmiechnął się.

– Stawiasz? – zapytałem podnosząc brwi.

– Mogę – odparł cicho.

Obaj wyczuliśmy dwuznaczność, na co zaczęliśmy się śmiać sami z siebie.

– Jak było w pracy? – zapytałem zamawiając jedzenie.

– Cieżko – westchnął cicho na co się zdziwiłem.

– Ou, dlaczego? – odebrałem nasze numerki i pociągnąłem go do wolnego stolika

– Słuchaj, ja nie wiem czy to dobry pomysł z Niall'em – mruknął. – My... nie dogadujemy się za bardzo.

– Jak to? – spytałem zdziwiony.

– Jest strasznie... Złośliwy. Mogę nawet powiedzieć że jest niewdzięczny. Staram się jak najbardziej mu pomóc by miał dobre oceny, a on ma mnie w dupie że tak powiem – skrzywił się.

–To dziwne, ja nie mam z nim żadnych problemów – szepnąłem łapiąc go za rękę.

– Nie wiem... Wiesz... – westchnął cicho. –Chyba za bardzo się nie polubiliśmy – dodał po chwili. – Po prostu chciałem pomóc, a wyszedłem na upierdliwego dziada –  splątał nasze palce razem.

– Nie chce żebyś czuł się w tym związku źle – powiedziałem. – Jeśli chcesz, znajdziemy innego uległego.

Spojrzał na mnie uśmiechając się delikatnie.

– Chciałbym go, ale on mnie nie lubi – skrzywił się.

– Nawet bardzo bym chciał – przygryzł wargę.

– Widziałeś jego tyłek? – zaśmiał się. – Mógłby być tak dobrym chłopcem – poruszył śmiesznie brwiami.

Zaśmiałem się cicho idąc po nasze zamówienie

Wróciłem do stolika i wręczyłem mu jego część.

– Kiedy mu powiemy?– zapytałem standardowo podjadają mu frytkę.

– Nie wiem kochanie – mruknął Zayn.

– Boję się że mógłby komuś powiedzieć, nawet przez przypadek. Stracilibyśmy wtedy obaj pracę i wpakowali by nas za kratki – skrzywiłem się.

– Powiedz to Louisowi – prychnął. – Poza tym nie wiadomo jakby Niall zareagował. Mnie nie lubi, a ty jesteś tym fajnym nauczycielem.

– Nie prawda Zayn... Tylko źle do niego podchodzisz - powiedział.

– Dlaczego źle? Chciałem mu pomóc – podkradł mi dwa nuggetsy. – Poza tym wiesz jaki jestem – powiedział z pełną buzią. – Muszę powiedzieć ostatnie zdanie.

– Wiem... – westchnąłem cicho

– Jedzmy to i wracajmy Liam. Nie mam ochoty dzisiaj nigdzie iść – jęknął.

– Za dwa dni w ogóle nie będziemy wychodzić z domu – zaśmiałem się.

Zayn się zaśmiał wrzucając wszytsko na tace.

– Wracamy? – posprzątałem po nas i złapałem za jego dłoń.

Kiwnął twierdząco głową i ruszyliśmy do wyjścia.

Kiedy otworzyłem drzwi, ktoś wpadł na nas z rozpędu.

– No kurwa jeszcze to! – usłyszałem, a na dworze zobaczyłem jak mocno leje deszcz.

– Myślisz, ze możemy wziąć tą piękną, małą omegę? – zaśmiał się czochrajac Nialla. Prychnąłem, więc teraz będzie dla niego bardzo miły?

– Już nie trzeba – odparł Blondyn. – Jestem cały mokry głodny do widzenia - warknął wchodząc do McDonalda.

– Kurwa – mruknąłem, patrząc za nim

– No dalej, biegnij sobie za nim. Kładź się przed omegą – warknął Zayn wychodząc na deszcze.

– Zayn! Co ci? – spytałem zdziwiony idąc za nim.

– Sam dopiero chciałeś go podwieźć, o co ci chodzi, co? Masz ciągle jakieś problemy. Sam wyskoczyłeś z pomysłem szukania trzeciego – zmarszczyłem brwi, blokując mu kolejne kroki.

– Bo mam dość bycia na dole do cholery, jestem alfą! – krzyknął. - Skoro tak dobrze się z nim dogadujesz to dlaczego dalej nie jest twoją omegą, co? – szepnął spuszczając głowę.

– Przecież się zmieniamy! –warknąłem oburzony. – Tydzień ty i tydzień ja. Jakoś nie narzekam! – prychnąłem, pochylając się nad nim.

– Nie zawsze stosujesz się do tych zasad – mruknął odwracając wzrok. No jak z dzieckiem!

– Co ci jest Zayn? – westchnąłem cicho opierając się o jego czoło.

– Mam dość bycia na dole. Nasz związek z punktu widzenia dominatów rzeczywiście jest kopnięty. Trzeba koniecznie znaleźć omegę – westchnął i przymknął oczy.

– Dlatego próbuje nakłonić do tego Nialla. No zobacz tylko na niego – powiedziałem pokazując mu blondyna mającego przed sobą kilka zamówień. On tyle zje?

– Ale wiesz, że nawet jeśli znajdziemy omegę to będę cię pieprzył? – zaśmiałem się cicho przytulając go do siebie.

– Wiem – westchnął cicho. – Ale chociaż trochę mi odpuść – mruknął niewyraźnie.

– Kocham cię Zayn – szepnąłem. – I mówię to w deszczu, bardzo romantycznie – zaśmiałem się ciągnąc go do auta.

– Weźmiemy go? – spytał zatrzymując nas.

– Chyba zbytnio nie jest w humorze. Jak ci się uda to go tu przyciągnij – uśmiechnąłem się

-l– Ale on mnie nie lubi – jęknął. – Ty to zrób - pocałował mnie. – Czekam w aucie.

– Idziemy razem – zaśmiałem się ruszając z nim do budynku.







Od Autorek
Dobra trzeci na dziś. To taki mały maraton ok?


ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz