Postanowiłem wykorzystać ostatni telefon do Tomlinsona. Jeśli ktoś ma ją powstrzymać, to tylko on.
Wstałem z ziemi i udałem się do swojego pokoju, wybierając numer alfy stada.
– Halo? – mruknął zaspany jak zawsze.
– Moja... Moja mama chce wyjechać, że mną teraz – powiedziałem cicho.
– Co kurwa? – słyszałem, jak się podrywa.
– Zrób coś – szepnąłem. – Nie chce wyjeżdżać... nie teraz.
– Ja... Ja nie mogę Niall... Wybacz, ale dopóki nie masz osiemnastu lat, nie masz prawa sprzeciwić się matce... – powiedział cicho. – We wrześniu wrócisz – westchnął.
– Powiedz Harry’emu, żeby przyjechał – westchnąłem, czując się kompletnie bezradny. – Chce się z nim pożegnać.
– Dobrze przyjedziemy... A Niall? Mówiłeś to Ziamowi?
– Mam tylko jeden telefon... – miałem ochotę płakać.
– Poza tym, gdyby tu przyjechali to moja matka, zniszczyłaby im życie. Powiedziałaby dyrekcji i kuratorium, byliby przegrani...
– Powiedzieć im prawda? – spytał.
– Tak, proszę... – szepnąłem.
– Niall, masz pół godziny! – krzyknęła moja matka.
– Muszę kończyć – westchnąłem, rozłączając się.
Pobiegłem do pokoju, wyjmując walizkę. Może tak będzie lepiej? Boże co ja gadam...
Nie będzie do cholery lepiej, zostanę sam i zostawię Zee i Liam'a.
Spakowałem najważniejsze rzeczy i z trudem zapiałem bagaż.
– Jeśli myślisz, że wzbudzisz we mnie litość, zapraszając Harry'ego i alfę stada to się grubo myślisz – szepnęła moja matka, wyglądając przez okno, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi.
– Nie mogę się pożegnać z przyjacielem – syknąłem.
– Nie tym tonem – warknęła na mnie.
Harry od razu mnie przytulił, wpadając w szloch.
– Obiecaj, że wrócisz – powiedział złamanym głosem. – Zanim jeszcze urodzę, obiecaj mi to.
– Będę tu we wrześniu – mruknąłem.
– To... To już po... – powiedział cicho.
– Przepraszam – szepnąłem, wycierając swoje łzy z policzka. – Nic więcej nie mogę zrobić, wiesz, jaka jest moja matka...
– Słyszę cię – fuknęła.
– Będę tęsknić – szepnął cicho.
– Ja bardziej – uśmiechnąłem się do niego, próbując jakoś się trzymać.
– Są tu – szepnął mi do ucha.
– Odgonić ich ona nie może ich zobaczyć – powiedziałem.
– Wilki – mruknął.
– Mamo... Mogę wyjść na chwilę? Harry ma coś dla mnie – powiedziałem.
– Dziesięć minut – mruknęła.
Pokiwałem głową, wybiegając z Harrym na zewnątrz za samochód.
Dwa wilki podbiegły do mnie od razu, kryjąc się w cieniu.
– Lee... Zee – szepnąłem, padając na kolana i tuląc się do nich.
Skomleli cichutko, wtulając pyski w mnie.
– Będę tęsknił – szepnąłem cicho.
Wtuliłem się w nich jeszcze bardziej, zanosząc się cichym szlochem.
– Muszę iść – szepnąłem cicho, odsuwając się od nich.
Patrzyli na mnie smutnymi oczami.
– Niall? – usłyszałem głos swojej matki.
– Idę – krzyknąłem, drapiąc ich za uszkami i idąc do mieszkania.
– Masz alibi – Harry wsunął mi zdjęcie w dłoń.
Pokiwałem głową, wchodząc z powrotem do mieszkania.
Westchnąłem cicho, zamykając drzwi i ruszając do pokoju.
– Masz pięć minut! – zawołała za mną.
Dokończyłem pakowanie się i zamknąłem walizkę zachodząc na dół.
– Pisz, dzwoń, chcę mieć z tobą kontakt – przytulił mnie Loczek.
Pokiwałem głową, wsiadając do auta, a w ciemnościach widziałem dwie pary oczu, które zaczynałem kochać.
Dwa wilki bardziej zaszyły się w krzakach, gdy moja matka wyszła z domu.
A powoli już ich kochałem.
Koniec części pierwszej.
CZYTASZ
ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓
Fanfiction{ #1 w ff! } Niall to omega ukrywająca swoje drugie ja. A Zayn i Liam to jego nauczyciele w szkole. Współpraca z @mynameispizza17 i @oops-mybby Okładka by Darrrow ©marixprincess