Rozdział 27 II

8.5K 589 140
                                    

„Miesiąc później"

Leżałem na leżaku, opalając swoje ciało. Z mamą się pogodziłem, dzięki cioci. To ona nam pomogła. Dobrze, że matka teraz wyjechała znowu do Irlandii, a ja mogłem zostać tutaj w Miami.

– To dopiero życie. – Pociągnąłem  łyk swojego drinka przez słomkę z lekkim uśmiechem. Odpoczynek od alf bardzo dobrze mi zrobił, ale to nie znaczy, że za nimi nie tęsknię. Słyszałem od Harry'ego, że podobno Zayn gdzieś zniknął i w Anglii został sam Liam, który nic nikomu nie chce mówić i odpowiadać na pytania.

Jestem ciekawy, co słychać u Malika i jego dziecka.

A przede wszystkim, co u Harry'ego i jego dzieciaków.

Nasz kontakt troszkę się urwał po mojej przeprowadzce.

Może do nich zadzwonić na Whatsapp? Porozmawiam z nimi chwilę... – pomyślałem, wyjmując telefon.

Wybrałem kontakt mulata, ale niestety nie było sygnału. Westchnąłem cicho i zadzwoniłem tym razem do Liama. 

– Niall? – zdziwił się, gdy nawiązaliśmy połączenie.

– Cześć, Liam, co u was słychać? – Mój  głos się załamał.

Tak dawno go nie słyszałem.

– Gdzie ty, do cholery, jesteś! – oburzył się, patrząc na mnie ze złością w oczach. Moja omega w środku zawyła ze smutku.

– Chciałem trochę odpocząć od tej chorej relacji między nami i tych wszystkich chorych sytuacji – westchnąłem ze smutkiem, a jego mina złagodniała. 

– Nie mogłeś nam tego powiedzieć? Zniknąłeś z dnia na dzień. Martwiliśmy się o ciebie. – Oparł się o poduszki na łóżku w moim domu. Chwila, moment, co on tam robi?

– Zauważyliście, ze mnie nie ma? – Uśmiechnąłem się smutno. – Byłem u was, jak miałeś ruję i słyszałem, jak Zayn chce mnie odsunąć od ciebie, nie potrzebowaliście mnie. – Wzruszyłem ramionami.

– Ni... – zaczął, lecz mu przerwałem.

– Wiesz, może i Zayn jest w ciąży. Ale to nie powód, by mnie odtrącać. Ale odbiegając od tematu. Co do kurwy robisz w moim mieszkaniu? – warknąłem, patrząc się na niego.

– Owszem, jest w ciąży. Wymaga teraz dużo opieki, a tymczasem zostałem, kurwa, sam, bo zaczął cię szukać na własną rękę i od kilku dni nie daje znaku życia. Jestem tu, bo sprawdzam co jakiś czas czy nie wróciłeś i przy okazji wdycham twój zapach. Chodzę tak od domu do domu i się szwendam. Sam zostawiłeś kiedyś u nas klucze, to skorzystałem. Nawet nie wiesz, jak cholernie się bałem o ciebie, gdy nie dawałeś znaku życia i nawet nie wiesz, co teraz się ze mną dzieje. Nie mogę znaleźć własnego partnera z moim dzieckiem pod sercem, a drugi mi spierdolił na inny kontynent. Wiesz może, jakie to uczucie zapijania się wieczór w wieczór i potem z samego rana bieganie po okolicach w poszukiwaniu swoich ukochanych partnerów? Bo ja je znam bardzo dobrze. – Pokręcił głową i spojrzał w bok, zapewne na moje okno.

– Jak to mnie szuka? – olałem połowę jego monologu – dałeś mu po prostu tak wyjechać mnie szukać?!

– Nie miałem, kurwa,  wyboru... Przypiął mnie do łóżka – mruknął cicho, patrząc na mnie. Przecież ten debil może stracić dziecko...

– Szukam go cały czas, ale to nie ma sensu. Nie ma go nigdzie. Przepadł, Niall, tak samo, jak ty zniknąłeś. – Pokręcił głową i zakrył twarz dłońmi i po chwili już słyszałem jego słaby szloch. Miałem już mu coś odpowiedzieć, ale zawahałem się, nie do końca wiedząc co.

– Może coś mu się stało – szepnąłem. – Wrócę do ciebie, żeby pomoc ci go znaleźć – podjąłem szybko decyzje.

– Nie wiem, czy to coś da – mruknął, patrząc na mnie ze smutkiem w oczach.

– Dzisiaj zabukuję sobie bilet i będę najszybszym samolotem, dobrze? Kto wie, może on nawet już gdzieś tu jest. Malik zawsze miał nosa co do moich pomysłów, więc może już nawet jest w okolicach Miami. – Zaśmiałem się, starając go chociaż trochę rozweselić. 

– Zdecydowanie jest w stanie to zrobić. Niall... Przepraszam cię, że poszedłeś w odstawkę, ale sam widziałeś, jak wszystko się nagle na mnie zsypało. Miałem problem z podzieleniem uwagi między waszą dwójką, teraz już w sumie trójką i przez to poszedłeś trochę w odstawkę. Co do Zayna... Żałował tego, pewnie cię przeprosi twarzą w twarz, a nie jak ja, przez głupią kamerkę. – Pokręcił głową ze śmiechem.

– To, co mam teraz zrobić? – Westchnąłem, wstając i ruszając do barierki. – Przecież jak go nie sprowadzę od tak.

– Nie wiem, Niall. Jakbyś mógł go poszukać tam gdzieś u siebie... – westchnął Liam. 

– Spróbuję... Ale nic nie obiecuję – westchnąłem, patrząc na jego smutną twarz. – Waszemu dziecku nic się nie stanie. Obiecuję – dodałem.

– Niall, to dziecko jest całej naszej trójki. Będziesz miał prawo do niego takie samo jak ja i Zayn. Nie traktuj malucha jako intruza, tylko też jako swoje dziecko. – Patrzył prosto na mnie w ekranie.

– Liam... To nie jest i nie będzie moje dziecko. Mogę być dla niego wujkiem, ale nie ojcem – odparłem, patrząc na plażę przede mną.

– Zobaczymy, jak się urodzi. – Pokręcił głową, co widziałem kątem oka.

– Liam, zadzwonię do ciebie później – powiedziałem, rozłączając się. Zmieniłem się w wilka i ruszyłem na plaże, gdzie zauważyłem pewną znajomą postać.

Podszedłem do niej, węsząc po całym obiekcie.

Od: Autorek
Rozdział nie sprawdzany!

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz