„Miesiąc później"
Leżałem na leżaku, opalając swoje ciało. Z mamą się pogodziłem, dzięki cioci. To ona nam pomogła. Dobrze, że matka teraz wyjechała znowu do Irlandii, a ja mogłem zostać tutaj w Miami.
– To dopiero życie. – Pociągnąłem łyk swojego drinka przez słomkę z lekkim uśmiechem. Odpoczynek od alf bardzo dobrze mi zrobił, ale to nie znaczy, że za nimi nie tęsknię. Słyszałem od Harry'ego, że podobno Zayn gdzieś zniknął i w Anglii został sam Liam, który nic nikomu nie chce mówić i odpowiadać na pytania.
Jestem ciekawy, co słychać u Malika i jego dziecka.
A przede wszystkim, co u Harry'ego i jego dzieciaków.
Nasz kontakt troszkę się urwał po mojej przeprowadzce.
Może do nich zadzwonić na Whatsapp? Porozmawiam z nimi chwilę... – pomyślałem, wyjmując telefon.
Wybrałem kontakt mulata, ale niestety nie było sygnału. Westchnąłem cicho i zadzwoniłem tym razem do Liama.
– Niall? – zdziwił się, gdy nawiązaliśmy połączenie.
– Cześć, Liam, co u was słychać? – Mój głos się załamał.
Tak dawno go nie słyszałem.
– Gdzie ty, do cholery, jesteś! – oburzył się, patrząc na mnie ze złością w oczach. Moja omega w środku zawyła ze smutku.
– Chciałem trochę odpocząć od tej chorej relacji między nami i tych wszystkich chorych sytuacji – westchnąłem ze smutkiem, a jego mina złagodniała.
– Nie mogłeś nam tego powiedzieć? Zniknąłeś z dnia na dzień. Martwiliśmy się o ciebie. – Oparł się o poduszki na łóżku w moim domu. Chwila, moment, co on tam robi?
– Zauważyliście, ze mnie nie ma? – Uśmiechnąłem się smutno. – Byłem u was, jak miałeś ruję i słyszałem, jak Zayn chce mnie odsunąć od ciebie, nie potrzebowaliście mnie. – Wzruszyłem ramionami.
– Ni... – zaczął, lecz mu przerwałem.
– Wiesz, może i Zayn jest w ciąży. Ale to nie powód, by mnie odtrącać. Ale odbiegając od tematu. Co do kurwy robisz w moim mieszkaniu? – warknąłem, patrząc się na niego.
– Owszem, jest w ciąży. Wymaga teraz dużo opieki, a tymczasem zostałem, kurwa, sam, bo zaczął cię szukać na własną rękę i od kilku dni nie daje znaku życia. Jestem tu, bo sprawdzam co jakiś czas czy nie wróciłeś i przy okazji wdycham twój zapach. Chodzę tak od domu do domu i się szwendam. Sam zostawiłeś kiedyś u nas klucze, to skorzystałem. Nawet nie wiesz, jak cholernie się bałem o ciebie, gdy nie dawałeś znaku życia i nawet nie wiesz, co teraz się ze mną dzieje. Nie mogę znaleźć własnego partnera z moim dzieckiem pod sercem, a drugi mi spierdolił na inny kontynent. Wiesz może, jakie to uczucie zapijania się wieczór w wieczór i potem z samego rana bieganie po okolicach w poszukiwaniu swoich ukochanych partnerów? Bo ja je znam bardzo dobrze. – Pokręcił głową i spojrzał w bok, zapewne na moje okno.
– Jak to mnie szuka? – olałem połowę jego monologu – dałeś mu po prostu tak wyjechać mnie szukać?!
– Nie miałem, kurwa, wyboru... Przypiął mnie do łóżka – mruknął cicho, patrząc na mnie. Przecież ten debil może stracić dziecko...
– Szukam go cały czas, ale to nie ma sensu. Nie ma go nigdzie. Przepadł, Niall, tak samo, jak ty zniknąłeś. – Pokręcił głową i zakrył twarz dłońmi i po chwili już słyszałem jego słaby szloch. Miałem już mu coś odpowiedzieć, ale zawahałem się, nie do końca wiedząc co.
– Może coś mu się stało – szepnąłem. – Wrócę do ciebie, żeby pomoc ci go znaleźć – podjąłem szybko decyzje.
– Nie wiem, czy to coś da – mruknął, patrząc na mnie ze smutkiem w oczach.
– Dzisiaj zabukuję sobie bilet i będę najszybszym samolotem, dobrze? Kto wie, może on nawet już gdzieś tu jest. Malik zawsze miał nosa co do moich pomysłów, więc może już nawet jest w okolicach Miami. – Zaśmiałem się, starając go chociaż trochę rozweselić.
– Zdecydowanie jest w stanie to zrobić. Niall... Przepraszam cię, że poszedłeś w odstawkę, ale sam widziałeś, jak wszystko się nagle na mnie zsypało. Miałem problem z podzieleniem uwagi między waszą dwójką, teraz już w sumie trójką i przez to poszedłeś trochę w odstawkę. Co do Zayna... Żałował tego, pewnie cię przeprosi twarzą w twarz, a nie jak ja, przez głupią kamerkę. – Pokręcił głową ze śmiechem.
– To, co mam teraz zrobić? – Westchnąłem, wstając i ruszając do barierki. – Przecież jak go nie sprowadzę od tak.
– Nie wiem, Niall. Jakbyś mógł go poszukać tam gdzieś u siebie... – westchnął Liam.
– Spróbuję... Ale nic nie obiecuję – westchnąłem, patrząc na jego smutną twarz. – Waszemu dziecku nic się nie stanie. Obiecuję – dodałem.
– Niall, to dziecko jest całej naszej trójki. Będziesz miał prawo do niego takie samo jak ja i Zayn. Nie traktuj malucha jako intruza, tylko też jako swoje dziecko. – Patrzył prosto na mnie w ekranie.
– Liam... To nie jest i nie będzie moje dziecko. Mogę być dla niego wujkiem, ale nie ojcem – odparłem, patrząc na plażę przede mną.
– Zobaczymy, jak się urodzi. – Pokręcił głową, co widziałem kątem oka.
– Liam, zadzwonię do ciebie później – powiedziałem, rozłączając się. Zmieniłem się w wilka i ruszyłem na plaże, gdzie zauważyłem pewną znajomą postać.
Podszedłem do niej, węsząc po całym obiekcie.
Od: Autorek
Rozdział nie sprawdzany!
![](https://img.wattpad.com/cover/130576516-288-k648832.jpg)
CZYTASZ
ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓
Fanfiction{ #1 w ff! } Niall to omega ukrywająca swoje drugie ja. A Zayn i Liam to jego nauczyciele w szkole. Współpraca z @mynameispizza17 i @oops-mybby Okładka by Darrrow ©marixprincess