– Cholera – jęknął Malik, gdy kolejny raz tego ranka wylądował z głową w muszli klozetowej.
– Zee... – westchnąłem. Nie wiedziałem, co robić... Może powinienem wrócić z nim do Londynu.
– To tylko poranne mdłości. To normalne. Po prostu daj mi wody – wysapał i uniósł swoją pobladłą twarz znad muszli.
Pokiwałem głową, dając mu szklankę z wodą i przyglądając mu się uważnie.
– Lepiej? – Zacząłem uspokajająco gładzić jego plecy.
– Ta, odrobinę. – Westchnął, opierając głowę o zimną ścianę. – Ta ciąża mnie wykańcza...
– Pocieszę cię. To dopiero początek. – Zaśmiałem się.
– Ta... Dzięki. – Westchnął cicho, podnosząc się, i ruszyliśmy do sypialni.
–W sumie nie taki początek. – Położył się na łóżku. – To już czwarty miesiąc. Została mi mniej więcej połowa. – Zaśmiał się, kładąc ręce na swój brzuch.
– Nie widać aż tak po tobie, szczupły jesteś. – Niepewnie pokazałem na wybrzuszenie pod jego koszulką.
– Dobra, to co dziś robimy? – spytał, patrząc na mnie.
– Wiesz... Przemyślałem sprawę – powiedziałem, przegryzając wargę.
– I? – Spojrzał na mnie wyraźnie podekscytowany.
– Myślę, że... – specjalnie trzymałem go w niepewności.
– Niall, do cholery, mów, bo zaraz tu padnę – powiedział, na co zachichotałem.
– Wrócę z tobą. – Uśmiechnąłem się szeroko.
– Cholera, tak! – krzyknął radośnie i obcałował całą moją twarz.
Zachichotałem cicho, przymykając oczy. O Jezu, wariat normalnie.
–To kiedy wracamy? – Wtulił się we mnie.
– Myślę, że za jakieś kilka dni. Chcę jeszcze się wygrzać tutaj. Tak właściwie to jak mnie tu znalazłeś? – Poklepałem jego zarośnięte policzki.
– Alfa zawsze znajdzie Omegę – powiedział, cmokając mnie w usta.
– W sumie racja. – Zaśmiałem się. – Na czas ciąży ruja jest wstrzymana?
– Miałem je, kiedy nie wiedziałem o ciąży... To dziwna sprawa. Przynajmniej mam pewność, że będzie to alfa. Bycie omegą jest ciężkie, jesteście bezbronni. – Uśmiechnął się i usiedliśmy oboje wygodniej na łóżku.
Wzruszyłem tylko ramionami, kładąc się na plecy. Brakowało tu tylko Liama.
– Masz już wybrane jakieś imiona? – Położyłem ręce na jego brzuchu. – Jest piękny – szepnąłem, podciągając jego koszulkę.
– Nie jeszcze – westchnął, patrząc na mnie. Boziu, kochałem, gdy spoglądali na mnie w taki sposób. I Liam i Zayn. Czułem się wtedy bezpiecznie.
– Powinniście już o tym myśleć. – Objąłem go ramionami i z uśmiechem wtuliłem się w jego pierś. Uwielbiałem to uczucie.
– Może to ty wybierzesz imię? – zaproponował.
– J-ja? – spytałem zdziwiony. – Nie, Zayn... T-to dziecko twoje i Liama. – Pokręciłem głową, odsuwając się od niego delikatnie.
– No i co z tego? Zawsze mogę się nie zgodzić. – Zaśmiał się i ułożył się ostrożnie na plecach. –Denerwują mnie te wszystkie hormony. – Skrzywił się, zmieniając zupełnie temat. – I ta ciąża, narazie nie widzę żadnych plusów. Jestem gruby, nie mam już moich mięśni, zrobiłem się wrażliwy i nieznośny. Cholernie mi ciężko się przyzwyczaić, mimo że połowa już za mną – westchnął.
– Dasz radę – powiedziałem, podnosząc się, i podszedłem do szafki, gdzie trzymałem koszulkę Liama.
– Osobiście twierdzę inaczej... Ja nic nie wiem o byciu rodzicem, do cholery! – Rozłożył bezradnie ramiona.
– Pomożemy ci – zachichotałem. – Razem damy radę.
– W kupie siła. – Zaśmiał się, na co wybuchłem śmiechem. On jest niemożliwy!
– Co cię tak śmieszy, mały irlandzki skrzacie? – Zaczął mnie łaskotać jedną dłonią po żebrach.
–Puść! – pisnąłem, rzucając się na wszystkie strony.
– Nie ma tak dobrze – krzyknął i dopiero teraz zaczął łaskotać mnie po obu stronach. Głupie łaskotki.
– Puszczaj! Nie chcę ci przypadkiem zrobić krzywdy. – Zachichotałem i odepchnąłem w końcu z sukcesem jego ręce. – Dzieciak. – Wystawiłem mu język. – Jesteś głodny?
– Nie... Na razie che poleżeć... – odparł, patrząc na mnie.
– Musisz jeść. – Przewróciłem oczami i podniosłem się z łóżka. – Co byś chciał? – Mrugnąłem do niego.
–Pizzę – położył się wygodniej na łóżku – albo jakiegoś kebaba.
– To niezdrowe – powiedziałem, podchodząc do szafki po telefon.
– Mówisz teraz jak Liam. – Wybijał na swoim brzuszku rytm palcami.
– Poza tym, co mnie to obchodzi. To moje dziecko chce takie rzeczy, nie ja. – Zaśmiał się, wiedząc, że właśnie wygrał.
– Dobrze. Ale sos lagodny – powiedziałem, patrząc na niego.
– Niech będzie, zawsze coś. – Skinął głową ze zwycięskim uśmieszkiem.
Od: Autorek
Wróciliśmy, wgl zapraszam was na nowego ziallama. Tym razem Zayn na samym dole. tak dla odmiany😝
CZYTASZ
ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓
Fanfiction{ #1 w ff! } Niall to omega ukrywająca swoje drugie ja. A Zayn i Liam to jego nauczyciele w szkole. Współpraca z @mynameispizza17 i @oops-mybby Okładka by Darrrow ©marixprincess