Rozdział 25

11.6K 727 85
                                    


Obudziłem się słysząc głośne rozmowy obok siebie. Nie otworzyłem oczy. Chciałem posłuchać.

– Nawet tu nie wywietrzyłeś Liam – usłyszałem ciche prychnięcie pana Malika.

– Lubisz to – cichy śmiech Liam'a mówi wszystko.

– Nie myślałeś, że on może czuć się przytłoczony? – zapytał. – Cholera, Liam mogłeś chociaż to sprzątnąć – westchnął mulat. Po chwili usłyszałem piękny śmiech Payne.

Ciekawe co jeszcze tu powiedzą?

– Nie chciało mi się iść dalej. Przynajmniej tu miał ciszę i spokój. W sumie to trzebaby do Louis'a iść – mruknął Liam.

– Ty idź, ja z nim zostanę – usłyszałem rozbawionego pana Malika.

– Czemu ty, a nie ja? – spytał Payne.

– Bo ty dawno nie wychodziłeś z domu. Nie dyskutuj Li – zachichotał.

-Targujmy się – mruknął niskim głosem trener. – Jeśli ty pójdziesz, a ja z nim zostanę to przez cały tydzień będę robił ci śniadanie do łóżka.

Zachichotałem cicho w poduszkę.
Wariaci.

– Proszę cię Liam. Nie umiesz gotować – prychnął Mulat.

– Zawsze moge kupić ci twoje ulubione jedzenie na śniadanie – zaśmiał się Liam.

Parknałem śmiechem.

Kurwa nie mogę z nimi.

– Ktoś tu wstał widzę – skwitował Malik. – Nie Liam, wypad na dwór. Muszę przewietrzyć cały dom. To twoja kara za rozpraszanie moich uczniów – klepnął bruneta w ramię.

– Idziesz ze mną na dół? Zrobię ci coś do jedzenia i na spokojnie porozmawiamy – uśmiechnął się trener patrząc na mnie.

– Która godzina? – spytałem trząc oczy.

– Dziesiąta. Sobota dzisiaj – wzruszył ramionami czarnowłosy.

– Sobota?! – poderwałem się do siadu.

Spałem u nich całą noc?

– Tak – zaśmiał się Zayn

– Jezu. Macie za wygodne łóżko – przeciągnąłem się.

Obaj się zaśmiali i patrzyli na mnie, przez co czułem się lekko skrępowany.

– Wiecie... Muszę już wracać – powiedziałem.

– Dlaczego? Jest Weekend – wzruszył ramionami Liam.

– Dlatego, że to nie jest mój dom i powinienem być teraz w swoim domu, a nie w domu moich nauczycieli – ostatnio słowo specjalnie podkreśliłem.

Spojrzeli na mnie oboje i rzucili się dosłownie.

Zaczęli mnie kurwa łaskotać.

– Nie! – piszczałem ze śmiechem.

Po paru minutach puścili mnie i położyli się obaj po moich obu stronach.

– Czuje się osaczony – zachichotałem.

– Dziwne by tak nie było. Otaczają cię dwie alfy – mrugnął do mnie Zayn

– Taaa – westchnąłem siadając i spojrzałem na nich.

Są cholernie przystojni, jakim cudem chcą właśnie mnie. On są kurwa bogami.

– Patrzysz się – stwierdził Liam.

– Wy robicie to zdecydowanie częściej – prychnąłem.

Zaśmiali się oboje. Patrząc na mnie. Rozpływam sje

– Wiesz, mamy na co patrzeć – Zayn strzelił moją wystającą gumką majtek.

Chryste.

– T-tak nie można robić uczniowi, panie Malik – wydukałem podciągając lekko spodnie.

– Ok bez tych panów Niall – powiedział Liam klepiąc mnie w tyłek na co pisknąłem.

– Liam, ty jesteś panem – Zayn przewrócił oczami.

– Wiem, krzyczysz tak do mnie co wieczor – zaśmiał się nie zabierając ręki z moich pośladków.

Zarumieniłem się wściekle.

– Będę się zbierał, naprawdę – powiedziałem podnosząc się. Czas na pobieganie po lesie.

– Spłoszyłes go głąbie – są uroczy.

– Cicho tam Tatusiu – prychnął Liam.

– Ugh, chodź Niall odwiozę cię – warknął pną Malik wstając w łóżka.

– Ja... Się przebiegne... Wiesz jaki wilk – powiedziałem.

– To pobiegam z tobą i przy okazji odwiedzę Alfę stada, skoro komuś się nie chce – spojrzał wymownie na bruneta.

– Jakoś magicznie mi się zachciało – trener spojrzał wymownie na Malika.

– To narka – odparłem biegnąc do wyjścia i gdy otworzyłem drzwi skoczyłem zmieniając się w białego wilka.

O tak kocham to.








Od Autorek
Rozdział sprawdzany na szybko 😋

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz