Rozdział 48

9.3K 650 2.4K
                                    



Wpadłem jako wilk do domu Louis'a gdzie mieszka też Harry.

– Niall? – zdziwił się loczek na mój widok.

Zmieniałem się w wilka wyjmując swoje ciuchy, które ostatnio zostawiłem.

– Musimy pogadać Styles – westchnąłem.

– Okay? – uniósł brew i odstawił swój kubek z herbatą, kładąc dłoń na co raz większym brzuszku.

Cholera, nie wolno mi go zdenerwować...

– Więc rozmawiałem z Louisem na pewien temat... Stwierdziliśmy, że to będzie najlepsze rozwiązanie – odparłem cicho.

Przechylił głowę z ciekawością.

Nakrył się bardziej kocem.

– Kontynuuj – posłał mi uśmiech.

– Chce byś wiedział, że Lou naprawdę cię kocha. On dla ciebie życie, by oddał – zacząłem.

– Zaczynam się bać – przygryzł wargę. – Wiem to Niall –pomachał dłonią na której tkwił pierścionek.

– On... On dwa lata temu się upił... –  westchnąłem

– Niall, do czego zmierzasz? Nie znałem go wtedy osobiście – wzruszył ramionami.

Niall

– Na bankiecie... Zrobił coś czego żałuję do dziś... Ale powstało coś...

– Co masz na myśli? – pokręcił głową z uśmiechem.

- On ma synka... Dwuletniego. Stara się o prawa nad nim. – powiedziałem.

Momentalnie pobladł i uśmiech zszedł mu z twarzy.

– Ja... jestem z facetem, który zrobił komuś dziecko? – jego oczy zaszły łzami.

– Ona go nie chce. Więc Louis chce je... Proszę nie denerwuj się. On cię nie znał. Ale wiedz, że cię kocha najmocniej na świecie – westchnąłem cicho.

Chciał coś powiedzieć, ale nagle się osunął z kanapy omdlały.

Cholera.

Kurwa! – powiedziałem w myślach, podchodząc do niego. To tylko stres już raz tak żona mojego brata miała.

Nie wiedziałem za bardzo co robić, więc po prostu go wachlowałem, aż zaczął robić dziwne grymasy na twarzy i otworzył oczy.

– Harreh – powiedziałem dotykając jego policzka.

– Niall! – usłyszałem wkurzony głos Liama.

Kurwaaa już po mnie... Ale Harry jest ważniejszy – pomyślałem pomagając mu wstać.

Loczek po prostu zaczął płakać w moje ramię.

Sytuacja niczym z telenoweli.

– Musimy porozmawiać – warknął brunet podchodzą do mnie. Zayn stał za jego plecami patrząc na mnie z politowaniem.

– Narazie muszę zająć się luną stada – prychnąłem.

Harry uczepił się mojej ręki jeszcze bardziej, wpadając w szloch, gdy Louis wleciał do pomieszczenia jak strzała, od razu padając na kolana przy zielonookim.

– Z-zostaw mnie – wyszeptał Styles nerwowo bawiąc się palcami.

– Harry skarbie.. ja nie chciałem... Przepraszam... Prosze wybacz mi – powiedział cicho Lou. A mi się płakać za chciało.

– Jesteś potworem... Chciałeś po prostu się zabawić? Wyszaleć z kimś kto nie jest już zużyty po dziecku? – wysyczał. – I co? Zostawisz mnie jak tylko urodzę, prawda? – prychnął. – Jesteś takim cholernym draniem Tomlinson.

– Nie zostawię cię. Nie potrafię. Kocham cię najbardziej na świecie. Tamto to wpadka. Ona nie chcę dziecka. Dlatego staram się o nie. Nie jestem idealny... Ale jestem twój... Proszę zaufaj mi.

– Jak?! Codziennie dowiaduję się co raz gorszych rzeczy o tobie! Mam przyjąć pod swoje skrzydła dziecko, które jest po innej omedze tylko dlatego że ty jesteś jego ojcem?! – mogłem wręcz usłyszeć łamanie się serca loczka.

– Zabierz mnie stad – wyszeptał, przytulając się do mnie mocniej.

Westchnąłem cicho podnosząc się z nim i ruszając do wyjścia.

Wtulił się we mnie, nawet nie oglądając się za co raz bardziej wściekłym Louis'em.







Od Autorek
Na was nie ma mocnych rzeczy kurwa xD
To może teraz... Dwa tysiące komentarzy?

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz