Rozdział 3 II

7.7K 623 153
                                    


Zaczynam się powoli klimatyzować w Londynie.

To miejsce jest piękne i coraz częściej spaceruję po lesie.

Może to dlatego, że chciałbym spotkać znowu tego fajnego wilka?

Właśnie byłem w drodze do sklepu. Muszę kupić sobie dużo jedzenia, bo zbliża mi się gorączka i mam ochotę na słodkie.

Coś w tym stylu jak okres u dziewczyn. Mam ochotę na wszystko. Nawet nutelle z kiełbasą.

Dobra, przesadziłem.

Ale na Nutellę owszem, zjadłbym cały słoiczek nawet teraz.

Kierowałem się wskazówkami z internetu, by dotrzeć do hipermarketu. Ruszyłem do budynku zadowolony, że trafiłem tam.

Ładowałem do koszyka to, co mi wydawało się smaczne.

Mamusia kasę wysyła, to mamusia zapłaci.

Wszedłem do odpowiedniej alejki po swoją nutellę, jednak na kogoś wpadłem.

- Przepraszam - westchnąłem, masując swoją rękę, na którą upadłem.

- W porządku - niebieskooki szatyn pomógł mi wstać.

- Niall? - zmarszczył brwi zaskoczony.

- Tak - kiwnąłem głową, przyglądając mu się.

Następny mnie pamięta a ja go nie.

- Harry coś mówił, miałeś wypadek? - spytał niepewnie.

- Em tak, wybacz, ale nie znam cię. I może mnie znasz. Chcę zrobić spokojnie zakupy i iść do mieszkania.

- Na długo przyjechałeś? - zapytał, nie dając mi odejść.

- Myślę, że tak, mam tutaj dom - westchnąłem.

- Powinieneś nas odwiedzić, to znaczy mnie i Harry'ego - uśmiechnął się.

Och, wiec to on jest partnerem loczka?

- Byłem niedawno - uśmiechnąłem się niepewnie.

- Wiesz, muszę też sprawdzić, do jakiej watahy należałeś przed powrotem do nas - wzruszył ramionami.

O cholerka, jest alfą stada.

Czyli Harry jest luną...

Wow.

- W takim razie łatwiej będzie, jak wy przyjdziecie do mnie - zaśmiałem się niepewnie. - Wiesz, jeszcze nie wiem co, gdzie i jak.

- Pewnie - powiedział szatyn. - to kiedy możemy wpaść?

- Uch... Nie wiem za bardzo... - wymamrotałem.

Nigdy nie wiem, kiedy gorączka przyjdzie.

- Czekaj, podaj mi swój numer - mruknął, wyciągając telefon. - wtedy będziemy w kontakcie.

Pokiwałem głową, mówiąc mu swój numer.

- Jakby coś się działo, to masz dzwonić - poczochrał moje włosy i odszedł.

Odwróciłem się w jego stronę, widząc, jak znika za alejką. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę pułki z Nutelle.

Wziąłem moja pyszności i ruszyłem po wafle. Kanapki z waflami mniam

Zabrałem dla siebie jeszcze winko i ruszyłem do kas.

Zapłaciłem za zakupy i ruszyłem w stronę domu.

- Oj czeka mnie wyżerka - powiedziałem sam do siebie.




Od Autorek:
Dobranoc misie x

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz