Niall
Przechodziłem przez galerię. Musiałem kupić sobie kilka ciuchów. Zaczynały mi się powoli nudzić koszule, które przywiozłem ze sobą z USA. Zdecydowanie preferowałem coś luźniejszego.
Wszedłem do popularnej sieciówki i udałem się na dział męski.
– Czemu tu są takie wielkie rozmiary – jęknąłem.
– Tam są mniejsze. – Od razu pojawiła się przy mni ekspedientka.
Przypominała mi trochę Hazzę z twarzy...
– Dziękuję. – Skinąłem głową i ruszyłem w odpowiednie miejsce. Czułem na sobie cały czas jej wzrok.
Westchnąłem cicho, gdy znalazłem mój rozmiar.
– Przepraszam, że spytam, ale masz na imię Niall? – Towarzyszyła mi.
– Tak, a skąd pani wie? – spytałem, patrząc na nią.
– Jestem siostrą Harry'ego, Gemma. – Uśmiechnęła się.
– Oh... Miło mi. – Kiwnąłem głową.
– Nie pamiętasz mnie? – Przekręciła głowę.
– Miałem wypadek, przepraszam.
– Oh, nic nie szkodzi. – Uśmiechnęła się. – Na długo przyjechałeś? – spytała, kładąc dłoń na biodro.
– Myślę, że tak, mam tutaj przyjaciół, jak się dowiedziałem. – Posłałem jej uśmiech.
Pokiwała głową ze zrozumieniem.
– Jakbyś czegos potrzebował, to nie krępuj się, jestem do twojej dyspozycji. – Uśmiechnęła się i ruszyła w stronę innych klientów.
Znalazłem całkiem sporo rzeczy dla siebie. Ruszyłem, by to wszystko przymierzyć. Kiedy przejrzałem się w lustrze, miałem dziwne wrażenie, że odnalazłem siebie.
Bezwarunkowo biorę to wszystko.
Przebrałem się w swoje ubrania i ruszyłem do kasy. Zapłaciłem za wszystko i pożegnałem się z Gemmą.
Byłem już blisko domu, kiedy zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz.
Harry?
– Tak? – zapytałem, szukając kluczy do mieszkania.
– Cześć, Nialler, robisz coś? Wpadłbym do ciebie z Lou. Teściowa zabrała nam dzieci do siebie i nie mamy co robić. – Westchnął.
Czyli jednak będę miał okazję spędzić ten dzień z kimś, a nie samotnie!
– Tak, wpadajcie. – Mógł wyczuć, że jestem podekscytowany.
– Oki, to za jakieś piętnaście minut będziemy... Zrobisz kawy? Trochę się nie wyspałem... Louis, wynocha przylepo! – I zaczęli tam szurać.
Zrobiło mi się nieco niezręcznie, więc się rozłączyłem, by po chwili wybuchnąć śmiechem i wejść do domu.
– No w końcu! – usłyszałem głos mojej matki.
– Mama? Co tu robisz? – zdziwiłem się, odstawiając torby.
– No tak. Dziś jest piętnasty – powiedziała.
– Zapomniałem, Boże – jęknąłem. – Byłem na zakupach, nawet nie ma obiadu, przepraszam, mamo. – Przygryzłem wargę.
– Wybaczam ci, synku – westchnęła.
– Zaraz coś przygotuję. – Wyjąłem z zamrażarki paluszki rybne.
Pokiwała głową, siadając na krześle.
Odsmażyłem je, wyciągając jakiś sos z lodówki. Chyba trzeba pójść do sklepu spożywczego tym razem.
– Nie mam nic więcej. – Było mi wstyd.
– Spokój... – zaczęła, lecz przerwał jej dzwonek.
– Otwarte! – zawołałem i po chwili wleciała para wilków.
– Wiedziałem. – Louis zrobił kilka szybkich kroków w kierunku mojej przestraszonej matki, ale Harry go przytrzymał.
– Zachowuj się – upomniał go.
– Niall, co oni tu robią? – Była wręcz wściekła.
– Chcieli wpaść. – Wzruszyłem ramionami.
– W takim razie ja wychodzę. Nie powinieneś się z nimi widywać. Louis to nędzna szuja, której tylko w głowie wykorzystanie młodych chłopców! – Wyszła z wściekłością z domu.
– Przepraszam za nią – westchnąłem.
– Nie masz za co, dobrze wiem, jaka jest. I owszem, lubię wykorzystywać młodych chłopców. – Mrugnął do Harry'ego.
– Spierdalaj – wymamrotał loczek i usiadł na krzesełku.
Zachichotałem cicho, patrząc na nich.
– Niby taki stary, a tak głupi – wymamrotał Harry i sięgnął po paluszka rybnego. – Tylko tyle masz? – Zaśmiał się.
– Niestety – westchnąłem cicho.
– Louis, jedź po zakupy dla Nialla – rozkazał, a alfa tylko westchnął głośno.
Nawet nie dali mi się sprzeciwić, bo szatyn ucałował szybko policzek loczka i wyszedł.
Zielonooki uśmiechnął się i wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłynąć.
– Chyba jesteś szczęśliwy – powiedziałem.
– Bardzo. Wiesz, powiadają wiek to tylko liczba... Na ile lat wygląda dla ciebie Lou? – Oparł się policzkiem na swojej dłoni.
–Trzydzieści – powiedziałem.
– Kurwa, zgadłeś – mruknął i po chwili się roześmiał. – Wygląda na młodszego, tu ci nie przyznam racji. – Pokręcił głową.
– Coś we mnie mówiło mi, że ma tyle.
– Dobrze, świadomość wraca, cudownie! – Zaklaskał.
Westchnąłem cicho, kiwając głową.
– Już mamy trochę sukcesu! – Wyszczerzył się.
– Trochę – westchnąłem.
– Co porabiałeś przez te dwa tygodnie, gdy się nie widzieliśmy? – parsknął.
– Miałem gorączkę. A potem chodziłem nad jeziorko. – Wzruszyłem ramionami.
–Nad jeziorko? – Zmarszczył brwi.
– No tam w lesie.
– Ciekawe, nie wychodzę z często. – Westchnął.
Pokiwałem głową, idąc do sypialni. Zaniosłem tam torby i przebrałem się w coś wygodniejszego. Gdy wróciłem, czekały na mnie na blacie trzy reklamówki z jedzeniem i uroczy widok przytulonej pary.
– Ile mam ci oddać? – zapytałem, wyciągając z tylnej kieszeni portfel.
– Nie trzeba, kasy mi nie brakuje, wybierałem tak, by jakoś drogo nie wyszło. – Oderwali się od siebie.
– Oh, dziękuje. – Uśmiechnąłem się szczerze. – Napijecie się czegoś?
– Dla mnie herbata. – Uśmiechnął się loczek.
– Kawa. – Louis przysiadł na blacie.
Pokiwałem głową i wszedłem do kuchni. Wstawiłem wodę i wyciągnąłem kubki. Wyjrzałem przez okno i w oczy rzucił mi się cień mężczyzny na moim tarasie.
Od Autorek:
Wróciliśmy!
Kitty skarbie wszystkiego najlepszego 💕
CZYTASZ
ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓
Fanfiction{ #1 w ff! } Niall to omega ukrywająca swoje drugie ja. A Zayn i Liam to jego nauczyciele w szkole. Współpraca z @mynameispizza17 i @oops-mybby Okładka by Darrrow ©marixprincess