Rozdział 13 II

8.4K 502 185
                                    

Przechadzałem się sam po lesie, starając się przyswoić wszystko na spokojnie.

Moje alfy żyją, a moja matka mnie okłamała.

Kopnąłem szyszkę i przeklinałem pod nosem.

– Dlaczego akurat to musi mnie spotykać? – zapytałem się sam siebie.

Usłyszałem donośne warczenie gdzieś z krzaków. Odwróciłem się w tamtym kierunku z przerażeniem.

Z liści wydostał się Liam, jeśli dobrze zapamiętałem.

Moja druga alfa.

– Cześć – rzuciłem niepewnie, starając się nie robić gwałtownych ruchów.

Przekrzywił łeb na bok zaskoczony. Podszedł do mnie cały spięty i gotowy się na mnie rzucić. Już myślałem, że mnie zaatakuje, kiedy przede mną pojawił się Zayn.

– Liam – skarcił go, chowając mnie za siebie.

Wilk go tylko odepchnął pyskiem i powalił mnie na ziemię. Wbijał spojrzenie w moje oczy.

Nawet nie zauważyłem do tej pory, że drży ze strachu.

– Dlaczego on to robi? – Spojrzałem niepewnie na Zayna.

– Nie mam pojęcia. Po prostu już się gubi w byciu wilkiem i w byciu człowiekiem. Pamięta cię, dlatego cię nie zaatakował. – Zayn odsunął się.

– Może zamienić się w człowieka? – zapytałem, spoglądając na wilka przede mną.

– Lepiej nie tu, będzie nagi. – Parsknął i zdjął ze mnie wilka.

– T-to.... Chodźmy do mnie – powiedziałem cicho.

– Okay, wskakuj. – Poklepał grzbiet Liama.

Pokiwałem głową, podchodząc do alfy i wsiadając na nią.

Zamruczał, gdy wplotłem palce w jego kark.

– Jaki potulny. – Zaśmiał się Zayn.

Spojrzałem na nich.

– J-jedźmy – powiedziałem.

Brązowy wilk szedł równym krokiem, a obok nas biegł mulat.

Kiedy dotarliśmy do mojego mieszkania, pobiegłem do pokoju po ciuchy.

– Prawdopodobnie będą krótkie. – Wróciłem i podstawiłem je pod pyszczek wilka

Udałem się do kuchni. Piciu.

Wilk wbiegł po schodach na górę.

– Idę do niego, jest przyzwyczajony do bycia wilkiem – mruknał Mulat.

Pokiwalem głową, siadając na kanapie.

– Powoli! – słyszałem chichot Malika gdzieś z góry i jakiś huk.

Zjawili się po dłuższej chwili i...

O kurwa, mam dwóch pieprzonych bogów seksu za alfy.

–Cz-cześć. – Zarumieniłem się, gdy do mnie podchodził.

– Niall – jęknął, po czym mnie mocno przytulił i podniósł.

Zaśmiałem się, obejmując jego szyję, bo bałem się upadku. Jest słodki i cholernie przystojny.

– Wiedziałem, że to zadziała – stwierdził Zayn, przyglądając nam się z uśmiechem.

Po krótkim czasie brunet puścił mnie i postawił na ziemi.

– Przypomniałeś sobie coś? – zapytał z iskierkami w oczach.

Pokręciłem głową.

– Niestety nie – westchnąłem.

– Spokojnie, Liam, Lewis wie, co z tym zrobić, po prostu musimy poczekać – stwierdził Zayn.

– Ja też wiem, co trzeba zrobić – prychnął. – Trzeba go... – Nie dokończył, bo mulat zasłonił mu buzie ręką i spojrzał na niego karcąco.

– Trzeba go...? – Uniosłem brew.

– Nic. – Uśmiechnął się nerwowo Malik. – Dopiero co wrócił do normalnej postaci, gada bez sensu.

Pokiwałem głową, patrząc na nich.

– Nie musisz mnie trzymać. – Brunet zaśmiał się i odtrącił dłonie swojego partnera.

Tak w sumie to też i mojego...

To dziwne uczucie.

– Może moglibyście mi trochę przybliżyć naszą znajomość? No wiecie, nic nie pamiętam, a chciałbym wiedzieć, jak miedzy nami było – mruknąłem, siadając na kanapie.

– Spróbujemy – powiedział Zayn.

–*Ogólnie to Zee był zazwyczaj tym zazdrosnm, a ja tym opiekuńczym, ale teraz się pogubiłem trochę. – Westchnął Liam.

Pokiwałem głową.

– I naprawdę byłyście moimi nauczycielami? – zapytałem niepewnie. Obaj zaczęli się śmiać.

– Tak – powiedział Liam.

– Uczyłem cię matematyki, a Lee był trenerem, miałeś z nim WF. – Zayn usiadł na krzesełku przy stole.

– Dalej tam pracujecie? – Spojrzałem na bruneta, który usiadł tuż obok mnie.

– Nie, ja jestem malarzem, a Liam jest trenerem boksu. – Uśmiechnął się mulat.

– Długo byliśmy razem?

– Uhhh, kilka miesięcy, nie za długo, bo potem twoja matka cię wywiozła – westchnął Liam.

– Nie, nie. Przeprowadziliśmy się z mamą do większego miasta, żebym miał lepszą szkołę – wytłumaczyłem. Mama cały czas mi to powtarzała.

– Nie, Niall. Ona to zrobiła, bo uznała, że to upokorzenie dla waszej rodziny, iż masz dwie alfy i do tego starsze. – Zayn patrzył mi prosto w oczy.

– Mówiła, że mnie biliście – mruknąłem, spuszczając wzrok. – Dlaczego miałaby kłamać?

– Co, do kurwy?! Nigdy bym ręki nie podniósł na ciebie! – Zayn nie zdążył powstrzymać Liama przed wybuchem.

Skuliłem się w sobie. I odsunąłem się na sam koniec kanapy.

– P-przepraszam – szepnąłem drżącym głosem, przecież nie chciałem go rozzłościć...

– Nie bój się go, nic ci nie zrobi. – Przewrócił oczami mulat.

– Ja... Ja muszę do toalety – wydukałem i szybko ruszyłem w stronę pomieszczenia.

Zamknąłem się tam na zamek i ciężko oddychałem, wpatrując się w lustro.

O Boże, to za dużo.

Usłyszałem ich kłótnie. Przysunąłem się do drzwi, by bardziej ich podsłuchać.

– Musiałeś zacząć temat, co? – fuknął Zayn.

– Lepiej niech się dowie, co go czeka – mruknął Payne.

– Co mnie czeka? – szepnąłem.

– Musimy poczekać. Nie możesz być taki narwany – westchnął mulat.

– Dobrze wiem, że musimy poczekać do naszych ruji – warknął Liam.

– Masz go nie wystraszyć i być miły, inaczej całą ruję spędzisz sam – mruknął Malik.

– Niall, żyjesz? – zapytał po chwili. Był blisko drzwi.

– T-tak – zająknąłem się.

Czy oni chcieli mnie tylko wykorzystać?

Od Autorek:

Chuj, a nie wattpad.

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz