Rozdział 20 II

8.2K 571 192
                                    

Gdy zrobiłem sobie kanapkę, usłyszałem złego Zayna, schodzącego po schodach.

– Nie dotykaj mnie, dobrze wiesz, że nienawidzę wody – warknął, wyrywając się Liamowi.

– Zaza, to wanna, przecież się nie utopisz w wannie! – prychnął brunet.

– To nie znaczy, że możesz mnie podtapiać! Kolejny twój dziwny fetysz? Masz jeszcze omegę, wypróbuj to na niej! – krzyknął.

– Nie podtapiałem cię, do kurwy nędzy, tylko chciałem cię zaczepić, delikatnyś strasznie. – Liam przewrócił oczami.

– Jestem alfą, do cholery! Nie rób ze mnie jakiegoś słabego frajera! – warknął, ubierajac buty.

A temu co?

Spojrzałem na niego, a ten szybko się ubierał.

– Zayn, gdzie ty chcesz iść? – Liam zmarszczył brwi.

– Do domu – mruknął, zapinajac bluzę, oczywiście nie swoją tylko bruneta.

– Przyjdę później, jak ochłoniesz – stwierdził Liam.

Mulat prychnął i spojrzał z żalem na Payne'a.

– Nie musisz wracać. – Uśmiechnął się smutno i wyszedł z domu.

Liam westchnął i usiadł przy stole, uderzając po chwili głową o blat.

– Powiedz mi, Niall, dlaczego on zawsze mi spierdala, jak chcę się z nim powygłupiać? – warknął.

–No nawet ja wiem, że boi się wody – mruknąłem, pochodząc do niego.

– Ale przecież bym go, kurwa, nie utopił, dosłownie na chwilę go wepchnąłem i od razu go puściłem. Przesadza. – Zadrżał.

– Nie chcę stawać po niczyjej stronie – westchnąłem. – Uspokój się, na pewno mu przejdzie.

– Jestem spokojny. Po prostu boję się, że odejdzie. – Spojrzał na mnie ze łzami w oczach.

– Co? Na pewno nie odjedzie z powodu takiej błahostki – powiedziałem, dotykając jego ramienia.

– Nie rozumiesz. – Pokręcił głową. – Ostatnio dosyć często się kłócimy.

– Och... Dlaczego? – Usiadłem obok niego na krześle.

– Złości się o to, jak go traktuję – wymamrotał. – Że się o niego troszczę i czasem przesadnie ingeruję w jego życie – westchnął.

– Ale na tym polega związek... – zdziwiłem się.

– Robię to samo w twoim przypadku, Niall, a ty się o to nie złościsz... Po prostu Zayn to Alfa. Chce walczyć o swoje zdanie. – Wciągnął mnie na swoje kolana.

– No muszę przyznać, że Malik to dość uległa alfa. – Pokiwałem głową. – Ale też potrafi pokazać pazur – mruknąłem, bawiąc się jego koszulką.

– On mnie częściej bije niż ja jego! – Zaśmiał się cicho.

– No właśnie ostatnio byłem świadkiem jak go biłeś. – Przypomniałem sobie karę Zayna i zachichotałem cicho. – Na pewno ci wybaczy, po prostu jest ostatnio nerwowy.

– Gdyby był omegą, to stwierdziłbym, że jest w ciąży. – Przytulił mnie mocniej.

– Słyszałem kiedyś o alfie, co faktycznie była w ciąży – powiedziałem. – Oglądałem o niej nawet dokument.

– Niall, nie strasz mnie nawet, Zayn i ciąża to jedno wielkie nieszczęście, wiesz, jaka z niego łamaga? Jeszcze gorsza niż Harry. Ale w sumie idziemy do apteki, teraz. – Zmusił mnie do wstania.

– Naprawdę sądzisz, że może być w ciąży? – parsknąłem. – Nie pierwszy raz uprawiacie seks bez zabezpieczenia. I przez tyle lat się nic nie stało.

– Wiesz. Zdaża nam się duuuużo pić. Kto wie, ile małych Payne'ów zabiliśmy wódką i rumem – zażartował.

W pośpiechu ubrał buty i kurtkę.

– Jestem ciekawy jak zmusimy go do zrobienia testu – parsknął.

– Coś wymyślisz. – Kiwnąłem do niego głową. Było widać, że jest podekscytowany.

– Na co jeszcze czekasz? Ubieraj się. – Zaśmiał się, podając mi skórzaną kurtkę.

– Cieszysz się na myśl o dziecku? – zagadnąłem go, podczas ubierania się.

– Nie oszukujmy się, jestem w takim wieku, gdzie chce dziecko. Więc jak będzie w ciąży to będę się cieszyć. – Uśmiechnął się.

– Huh, to dziwne dla mnie... Bo poniekąd nie będę powiązany z tym dzieckiem, a jeśli dobrze rozumiem, to będę się musiał nim lub nią opiekować. – Przygryzłem wargę, zamykając za nami dom.

– Tak, ale spokojnie, ty tez kiedyś urodzisz nam małego i słodkiego jak ty dzieciaczka – powiedział, ruszając do auta.

Zatrzymałem się zaskoczony.

– Ile ty chcesz mieć dzieci, bo zaczynam się bać – wymamrotałem.

– Parkę – odpowiedział szybko. – Wsiadaj, nie mamy czasu. – Wepchnął mnie do auta.

– Spokojnie, apteka nie ma nóg. – Zachichotałem, siadając na miejscu pasażera i zapiąłem pas.

Ruszył praktycznie z piskiem opon w kierunku centrum.



Od: Autorek
Dobry❤

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz