Rozdział 25 II

7.8K 542 224
                                    

Miesiąc później

Liam 

Obudziłem się słysząc ciche łkanie obok siebie.

– Zayn? Co się stało? – zapytałem, zapalając lampkę nocną.

Mulat machnął na mnie tylko ręką i zakrył się bardziej kołdrą.

– Kochanie, musimy ze sobą rozmawiać – westchnąłem.

– Zobacz. – Pociągnął moja rękę i położył na swój już widoczny brzuch. Przeciągnął moją ręką od pępka aż do jego boków. – Czujesz, jaki jestem gruby? – zapłakał.

– Zayn, to jest twarde, głupku. To nie tłuszcz, a rozwijające się dziecko. – Przewróciłem oczami i ucałowałem jego brzuszek.

– Nie brzydzi cię to? – Wytarł swoje policzki.

– Jesteś głupi, jeśli tak myślisz. Robisz się okrąglutki, by dać schronienie naszemu maleństwu. Z Niallem będzie działo się dokładnie to samo, gdy go kiedyś zapłodnimy. – Ucałowałem jego czoło.

Uśmiechnął się i złapał mnie za szyję. Pocałował mnie namiętnie, zamieniając nas miejscami. Usiadł na moim kroczu i specjalnie się wiercił.

– Malik – mruknąłem, czując, jak nadchodzi podniecenie. Musiał wywołać ruję, po prostu musiał.

– Tak? – zapytał cwanie. Pochylił się nade mną i zassał się na mojej szyi.

Akurat dzisiaj Niall musiał wrócić do swojego domu, no!

– Masz gorszą chcicę niż ja. – Złapałem za jego biodra, dociskając go do siebie.

– To ciąża tak na mnie działa, mam podwyższone libido. – Uśmiechnął się.

– Czuję i widzę. – Zalało mnie gorąco.

Cholerny Zayn.

– Wypieprzysz mnie? – szepnął mi do ucha i lekko je przegryzł.

– Na pewno nie przekroczę granicy. Mogę się z tobą kochać, ale nie będę cię pieprzył – mruknąłem.

– Liam! Ja chcę, żebyś mnie pieprzył! Żebyś mi pokazał, do kogo należę – jęknął niespokojnie.

– Zayn, nie chcę was skrzywdzić – westchnąłem.

– Proszę... – szepnął, naciskając mocniej na moje krocze.

– Dlaczego jesteś taki potrzebujący, kiedy nie chcę cię krzywdzić, co? – warknąłem, powalając go na materac, by mnie nie kusił.

– Nie skrzywdzisz mnie, dając mi parę klapsów – prychnął.

– Klapsami może nie, ale ostrym pieprzeniem już tak. – Przewróciłem oczami.

– Tego nie wiesz. – Uśmiechnął się chytrze. – Nic mi nie będzie, noooo.

– Mało przekonujący jesteś. – A czemu by go nie podrażnić.

– Jak mam cię poprosić? – zapytał, łapiąc za mój pasek od spodni

– Wymyśl coś, kochanie. – Zaśmiałem się. Miał mnie w garści.

Przegryzł wargę i kolejny raz zamienił nas miejscami. Usiadł na mnie i westchnął cicho.

– Piękny – szepnąłem do niego z uśmiechem.

Sprawnym ruchem pozbawił mnie koszulki i obniżył się do wysokości mojego krocza.

– Moge cię ssać, panie? – zapytał.

– Zayn – warknąłem zaskoczony jego słowami

– Nie mogę? – Spojrzał na mnie niewinnym wzrokiem.

– Dawno mnie tak nikt nie nazywał – wymamrotałem, odpinając pasek.

– Nie podoba ci się już? – Strzepnął moje dłonie i dokończył rozbieranie dolnych partii mojego ciała.

– Podoba i to bardzo – wymamrotałem, odchylając głowę z głośnym sapnięciem.

Gdy byłem już bez ubrań, Zayn chwycił moje dłonie i położył sobie z tyłu głowy.

– Kontroluj – wymamrotał, liżąc mojego penisa.

Oj, będzie ciężko...

Delikatnie docisnąłem jego głowę, zachwycony jego poczynaniami. Oj, długo mnie tak nie dotykał, dłuuugo.

Chwycił podstawę mojego penisa i zassal się delikatnie na główce.

– Jesteś w tym taki dobry... – jęknąłem cicho.

Jednym płynnym ruchem wziął mnie do połowy i zaczął pracować językiem. Westchnąłem, zaczynajac się wiercić na łóżku. Chciałbym teraz złapać za jego włosy i pieprzyć jego usta, sprawiając, że będzie się krztusił, ale nie mogę...

Przesunąłem dłonie na prześcieradło, zaciskając tam palce. Do czego to doszło, bym podczas ruji musiał się aż tak powstrzymywać?

Mulat odsunął się ode mnie i spojrzał ze złością.

– Nie hamuj się – warknął. – Obiecuję, że wezmę największe dildo, jakie mamy, i będę się nim pieprzył, jeśli mnie dzisiaj nie zadowolisz – prychnął.

– Zaza, nie chcę cię skrzywdzić po prostu, kochanie, wiesz, że nie myślę przy tobie. – Spojrzałem na niego ze skruchą

– Dobrze. – Wzruszył ramionami i zszedł z łóżka. – Jeśli zadzwonisz po Nialla, żeby ci pomógł, to koniec z nami – mruknął, podchodząc do szafy.

– Ty... Chodź tu, kurwa – warknąłem i skoczyłem na niego, tak że wpadł z jękiem na mebel. Złapałem go pod udami i podniosłem do góry, mocno ściskając jego pośladki.

Sam tego chciałeś, kochanie. 



Od: Autorek
Wiem kochani! Wiem! Spokojnie już niedługo się doczekacie tego momentu.😜

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz