Liam
Wróciliśmy z Zaynem do domu. Mulat ruszył w stronę drzwi i wszedł do naszego mieszkania. Zamknął drzwi naszej sypialni przed moim nosem. Od rana do nikogo się nie odzywa.
– Przejdzie mu – pocieszył mnie Niall, wtulając się w mój bok.
Straszny pieszczoch z blondyna.
– Ta, jestem ciekawy kiedy – przewróciłem oczami, otwierając drzwi. – Zayn... – westchnąłem, siadając koło niego.
– Jestem zmęczony. – Zakopał się pod kołdrą.
– Potrzebujesz czegoś? – zapytałem miękko.
– Teraz to będzie tak wyglądało? Bedziesz się nade mną użalał? Nie jestem chory. Zachowuj się normalnie, jak zawsze – warknął.
– Nie użalam się, próbuję o ciebie dbać – fuknąłem urażony.
– Idź do Nialla – mruknął. – Zbliża się twoja ruja, a ty pewnie bedziesz martwił się, że coś mi zrobisz i nie bedziesz mnie chciał, prawda?
Był strasznie denerwujący!
– Zayn, to nie tak, że cię nie chcę. Nie chcę zrobić ci krzywdy, jesteś jeszcze oslabiony i obolały. – Złapałem za jego dłoń.
– A co, jeśli ja chcę ci pomóc? – zapytał, odkrywając się trochę. – Nie chcę, żebyś traktował mnie jak Nialla. Nie jestem omegą, możesz dalej mnie traktować jak przed tym wszystkim.
– Nie mogę kochanie, bo pod sercem masz nasze dziecko. Nie chcę was skrzywdzić, a jestem bardzo gwałtowny. – Przejechałem dłonią przez jego włosy
– Nic mi nie zrobisz – przewrócił oczami – i nie chcę tego dziecka. Wyobrażasz sobie, co powiedzą inni? Byłem dobrym alfą, teraz jestem słaby. To wszystko twoja wina – fuknął.
– No przepraszam bardzo, nie przewidziałem tego, że po tylu latach seksu bez zabezpieczeń zajdziesz nagle w ciążę – mruknąłem.
– Bo to ty mnie zmusiłeś do bycia na dole. – Westchnął zrezygnowany.
– Nie przeszkadzało ci to jakoś. – Przewróciłem oczami z uśmieszkiem. – Idę zrobić jedzenie, jakieś konkretne życzenia? – Pocałowałem go w czoło.
– Coś na ostro. – Zaśmiał się. Parsknąłem, wyczuwając dwuznaczność.
– Dla ciebie tylko łagodne, skarbie. – Połączyłem nasze usta, ciesząc się, że już nie jest bardzo zły. – Chodź, Niall, zrobimy coś dla głodomorów. – Objąłem blondyna, patrząc na moich partnerów z uśmiechem.
– Spędzi z nami twoją ruję? – zagadnął Niall, gdy byliśmy już w kuchni.
– Wątpię, mały, nie chcę go skrzywdzić. Nie umiem się przy nim powstrzymywać, tak jak przy tobie. – Wyciągnąłem składniki na zupę z ryżem.
– Nie będzie na mnie zły? – zapytał, siadając na blacie.
– Nie, dlaczego ma być zły? – Zmarszczyłem brwi i skradłem mu pocałunek.
– Ja byłbym zły, gdybyś nie chciał uprawiać ze mną seksu, gdy byłbym w ciąży. – Wzruszył ramionami.
– Niall! – aż się zdziwiłem.
–Przepraszam!– Skulił się od razu.
–Zaskoczyłeś mnie! – Chichotałem cicho na jego minę. –Ale masz rację – powiedziałem po chwili – będę musiał się nauczyć hamować przy nim.
– To raczej nie jest trudne. – Machnął nogami i zabrał marchewkę, obierając ją.
– Nie rozumiesz. – Zaśmiałem się. – Zayn nie lubi łagodnego seksu, on chce czuć, że go pragnę.
– Ach... Dobra, o tym nie pomyślałem. – Zarumienił się.
– Uroczy – zamruczałem, całując go w czoło.
– Liam, nie zawstydzaj mnie? – Zaczął mi grozić obieraczką, po czym zaczął strugać ziemniaki.
– Długo jeszcze mam czekać? – wymamrotał Malik, wchodząc do kuchni.
– Zee, Zupy się nie robi w sekundę. – Przewrócił oczami z uśmiechem Niall i szybko pokroił warzywa w kostkę, wrzucając je do garnka.
– Skończ zupę, Liam, a ja zrobię sałatki. – Zayn szturchnął mnie i wziął się za szatkowanie kapusty.
– Ja to zrobię, idź się połóż. – Złapałem go za biodra. – Ręka cię nie boli?
– Troszeczkę, ale prawie wcale – mruknął oburzony odtrąceniem jego pomocy.
– Słyszałem waszą rozmowę – mruknął, kierując się do salonu. – Czy tego chcesz, czy nie, pomogę ci w rui! – krzyknął, kładąc się na łóżku.
– Zee, porozmawiamy o tym kiedy indziej. – Przewróciłem na niego oczami.
– Ja już skończyłem te rozmowę – mruknął.
– Oj, mały szatanie, po prostu siedź tu grzecznie. – Zaśmiałem się i ruszyłem do kuchni, gdzie Niall podjadał troszkę marchewki.
Po godzinie zupa była gotowa. W międzyczasie Niall zdążył zjeść pół składników na nią, a Zayn rozlał magii.
– Zabiję was – burknąłem, sprzątając tłustą plamę po przyprawie z białego dywanu.
Nagle Zayn się rozpłakał.
– Hej, kochanie, co się stało? – zapytałem przestraszony.
– Nie wiem – sam siebie zaskoczył – po prostu jest mi przykro. Nie chciałem tego rozlać...
– Boże drogi. Spokojnie, sprzątnę to, tak? Zajadaj, musisz być zdrowy i dużo jeść. – Złapałem się za głowę.
– Nie muszę – mruknął – wcale nie chcę tego dziecka.
–Z ayn, dlaczego nie chcesz? Jesteś wyjątkowy, popatrz na to z tej strony. Inne pary alf nie mają takiego szczęścia. – Dotknąłem jego policzka.
–To nie ty bedziesz musiał rodzić, być grubym i mieć jakieś zachcianki i głupie nastroje. Poza tym to nie ty będziesz musiał zabawiać się sam, bo twój facet to klucha i nie potrafi cię pieprzyć tak jak kiedyś – mruknął.
Przed chwila płakał, a teraz krzyczy. Zaczyna się...
– Urodź tylko to dziecko, a gwarantuję, że nie wstaniesz przez pół roku, kurwa, obiecuję ci – warknąłem na niego.
– Wtedy nie dam ci się dotknąć! Będę obrzydliwy – szepnął, wychodząc z salonu i ruszył szybkim krokiem w stronę łazienki.
– Zayn! Nie będziesz! Będziesz nadal piękny! – pobiegłem za nim.
Od: Autorek
I Niall znowu sam...
CZYTASZ
ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓
Fanfiction{ #1 w ff! } Niall to omega ukrywająca swoje drugie ja. A Zayn i Liam to jego nauczyciele w szkole. Współpraca z @mynameispizza17 i @oops-mybby Okładka by Darrrow ©marixprincess