Rozdział 23 II

7.6K 570 266
                                    

Obudził nas telefon Liama.

– Tak? Obudził się? Już jadę. – Uśmiechnął się, w szybkim tempie schodząc z łóżka, i pognał w stronę wyjscia.

– A ja? – jęknąłem cicho, jeszcze nie do końca przebudzony.

Na szczęście czekał na mnie podekscytowany przy samochodzie.

Wepchnął mnie na przednie siedzenia i ruszył w stronę szpitala.

– Obudził się? – Przetarłem oczy.

– Tak. – Pokiwał entuzjastycznie głową.

– Ulga. – Westchnąłem, kładąc dłoń na jego udo. Od razu splótł tam nasze palce.

Gdy zaparkował pod szpitalem, wręcz pobiegł do recepcji, a później do sali mulata.

– Zayn. – Przytulił Malika, który uśmiechnął się do niego szeroko. Mnie również przygarnęli do uścisku.

– Dobrze się czujesz? Nic cię nie boli? – zadawał pytania Liam.

Był naprawdę opiekuńczy.

– Nie wiem, jestem na lekach przeciwbólowych. – Zaśmiał się cicho.

Po chwili przyszedł lekarz i spojrzał w jego papiery.

– Jutro będzie mógł już wyjść, nic poważnego się mu nie stało. Zszyliśmy mu przedramię. Dostanie leki na drobne urazy i hormony. Trzeba go zapisać do ginekologa, musi być pod stałą obserwacja, bo nigdy nie wiadomo, co może się stać z alfą w takim stanie. – Uśmiechnął się i wyszedł z sali.

Czułem napięta atmosferę...

– Ginekolog? W takim stanie? Co? – Mulat był w lekkim szoku, a Liam się zestresował.

– Jesteś w ciąży – wypaliłem.

– Ha, świetny kawał... Czekaj, Liam, dlaczego się nie śmiejesz? – Jego mina zmieniła się od razu.

– To prawda, Zayn, jeśli nie wierzysz, to zajrzyj w swoją metrykę. – Westchnął Liam, podając mu papiery.

Czarnowłosy od razu to przekartkował.

– To są jakieś kpiny. Jestem alfą! – warknął ze złością.

– Istnieją takie przypadki, że alfy zachodzą w ciążę – powiedziałem, odsuwając się od niego.

– Zamknij się! Wynoście sie stad obydwaj! – krzyknął.

– Zayn, proszę cię, spokojnie. – Liam go nie słuchał.

– Nie jestem dziwadłem! –Malik trzasnął papierami o ziemię w furii.

– To twoja wina. – Jego ręce zaczęły się trząść. – Nie podchodź do mnie, zostaw! – Szarpał się, gdy Payne przyciągnął go do siebie. – Jestem alfą, nie moge być w ciąży!

– Zayn, to twoje i moje dziecko, jest nasze. Mały ty i ja. Nie tego chcieliśmy? Zawsze marzyłeś o dziecku. – Brunet próbował zapanować nad sytuacją.

– To nie ja powinienem być w ciąży, tylko Niall! – warknął mulat.

– Tak, kochanie, ale to piękne, że ty też możesz być – westchnął, gładząc go po plecach.

– Nie, to nie jest piękne, to obrzydliwe. Nie chcę tego dziecka, Liam, rozumiesz? Nie urodzę go, nie będę się męczył, chce żeby zniknęło. – Rozpłakał się.

– Zayn... Proszę cię, pomyśl. – Brunet złapał za policzki Malika, zmuszając go, by patrzył mu w oczy.

–Nie, nie chcę – panikował – zostaw mnie, chcę być sam...

–Zayn, spokój, do cholery. – Użył na nim swojego głosu alfy.

Malik skulił się, tak jak ja.

– Nie urodzę go, nie jestem omegą – wyszeptał i przytulił się mocno do Liama.

– Zayn, urodzisz. Nie pozwolę ci pozbyć się naszego dziecka. Nie chcesz tego, mówisz tak tylko pod wpływem chwili. – Brunet rzucił mi spanikowane spojrzenie.

– Zabierz mnie stąd – szepnął, wtulając się w niego bardziej.

– Jutro, Zee. Zostaniemy tutaj z tobą, prawda, Niall? – Patrzył na mnie już nieco spokojniejszy.

– Położysz się ze mną? – zapytał mulat, kompletnie mnie ignorując.

– Nie wiem, czy się zmieszczę. – Zaśmiał się, ale jakoś wcisnął się bokiem. Mrugnął do mnie i wskazał na fotel.

Usiadłem na wskazanym miejscu i spojrzałem na nich.

Dlaczego Zayn nie zwracał na mnie uwagi?

– Niall, przyniesiesz mi kawy? – spytał Payne.

– Jasne. Zayn, napijesz się czegoś? – wymamrotałem.

– Wódki – mruknął.

– Soku mu daj. Maruda jedna. – Liam rozczochrał włosy czarnowłosemu.

Westchnąłem cicho i ruszyłem w stronę bufetu.

Zabrałem dla siebie wodę, sok pomarańczowy dla Zayna i kawę dla Liama.

– Zasnął – powiedział na wejściu Liam.

– Cieszę się – fuknąłem, stawiając napoje na stoliku obok łóżka szpitalnego.

– Nie bądź na niego zły. Jest wściekły, bo czuje się pozbawiony alfiego honoru. – Westchnął, patrząc na mnie smutno.

Pokiwałem głową, spoglądając na nich.

Po chwili do sali wszedł jego lekarz.

– Nie możesz z nim tak leżeć – powiedział od razu.

– Potrzebuje bliskości – westchnął brunet.

– Jak zareagował na wieści o ciąży? – zapytał, odłączając zużytą kroplówkę.

– Jest wściekły – skwitowałem i upiłem trochę wody.

– Czuć od niego papierosy. Jeśli chcecie zdrowego dziecka, musisz mu zakazać palić – mruknął. – Jutro rano możecie opuścić szpital. A co do was, to powinniście wrócić do domu.

– Dopiero przyjechaliśmy. – Liam zmarszczył brwi.

–Widzę po waszych twarzach, że jesteście zmęczeni.

– No może trochę – westchnął brunet i wyczołgał się z łóżka mulata. Napisał mu karteczkę, że wróciliśmy do domu i wcisnął mu ją w dłoń.

– Chodź, Niall. – Podniósł mnie.

Wtuliłem się w niego. W końcu mogłem nacieszyć się jego bliskością.


Od: Autorek
Nini brakuje bliskości ;-;

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz