Rozdział 55

10K 638 67
                                    


Przegryzałem wargę, sapiąc na każdy ich ruch.

Zayn odsunął się ode mnie na chwilę, by zacząć przeszukiwać kieszenie.

– Mam was – uśmiechnął się, wyciągając gumki.

– Widzę, że zawsze gotowi – sapnąłem.

– Na ciebie? Oczywiście – przewrócił oczami Liam. – Uważam, że już jesteś gotowy na jednego – stwierdził, wyciągając ze mnie palce.

– Okay, teraz pokaż, czego nauczyłeś się na mojej lekcji – Malik wręczył mi dwie gumki.

– Nie było mnie wtedy – powiedziałem cicho.

– Dlatego z moich zajęć się nie ucieka – stwierdził i sam założył zabezpieczenie na siebie i na Liama, który mnie podniósł jeszcze wyżej.

Wsunął się we mnie płynnym ruchem.

Och!

Odchyliłem głowę do tyłu. Boże nigdy się nie przyzwyczaję do jego rozmiaru.

Wgryzł się w moją szyję i nawet nie bawił się w delikatność, po prostu mnie pieprzył tak, jak chciał.

Przytrzymywał mnie jednocześnie w miejscu i sprawiał, że nie mogłem się powstrzymywać od wychodzenia do niego biodrami.

– W-więcej... Więcej! – jęczałem.

– Jeszcze chwilka słońce, muszę się nacieszyć w końcu – zaśmiał się Liam.

Pokiwałem głową, gryząc jego ramię. Jest większy od Zayna. To nie znaczy, że Mulat jest w tym jakiś gorszy.

– No już, wystarczy, ja też chcę – prychnął Zayn.

Liam został zmuszony przytrzymywać mnie trochę niżej.

– Będzie trochę trudno – wymamrotał Malik, ustawiając się przy moim wejściu.

– Już...– szepnąłem, rozluźniając się.

Wsunął się we mnie powoli, wiedząc, że początkowo czuję tylko sam ból.

Zacisnąłem ręce w pięści.

Próbowałem się, jak najszybciej rozluźnić.

– Shhh, spokojnie – szeptał mi do ucha czarnowłosy, całując mnie po szyi, gdzie Liam odtworzył nasze połączenie.

Jęknąłem cicho. Boże czy on zdaje sobie sprawę, co on uczynił?

– Jesteś agresywny Liam – stwierdził Zayn.

– Cicho tam – mruknął Lee.

Teraz już nie mogę zerwać połączenia...

Zayn poruszył się niepewnie.

Poczułem teraz już tylko przyjemność, więc dałem im znak, by kontynuowali.

Stałem się w krótkiej chwili małym kłębkiem przekleństw, jęków i stęknięć.

Zamiast krzyczeć, to ja ciągle całowałem albo jednego, albo drugiego.

– Tak cholernie dobry... – sapał mi do ucha Zayn.

Obaj się poruszali w swoim tempie, torturując mnie.

Nie wiedziałem, na czym mam się skupić!

– J-jestem blisko – odparłem po dłuższej chwili.

– To będzie szybkie – sapnął Liam i obaj przyśpieszyli.

Doszedłem w momencie, gdy Zayn wbił swoje zęby w moją szyję.

No to utknąłem z nimi na zawsze...

Skomlałem i wiłem się ogarnięty przyjemnością, aż Liam warknął, co przypominało cichy ryk.

Tym razem to Malik się wycofał, dochodząc poza moim wnętrzem, zostawiając Liam'a, który mnie tak po prostu zaknotował.

Wow, aż taki dobry jestem?

We trójkę oddychaliśmy głośno. Jakbyśmy przebiegli maraton.

Rozbrzmiał dzwonek.

– Idealnie na WF panie Horan – Liam odstawił mnie na ziemię.

– N-nie dam rady – wysapałem.

Już teraz czuję, jak boli mnie tyłek, co dopiero będzie na WF'ie!

A jak zaraz, że mnie wyjdzie Payne. Cholera.

– Jeszcze chwilka – zachichotał Liam, całując mnie całego po twarzy.

– Co robisz? – spytałem zdziowny.

– Po prostu musisz poczekać jeszcze trochę. Działasz na nas bardzo mocno, przez to zachowałem się jak bury kundel – przewrócił oczami.

– Bu co? – mruknąłem.

– Bury kundel. Zaknotowałem cię jak pies? – uniósł brew.

– A... – powiedziałem. – Wybacz, przejmuje się bólem tyłka.

– Nie bój się, nie będziesz musiał ćwiczyć – w końcu się ze mnie wysunął.

Obaj zaczęli się ubierać.

– Wyjdź trochę po nas. Pamiętaj o kolacji dzisiaj mały – dostałem po buziaku i się ulotnili.

Westchnąłem cicho, ubierając się szybko i czekając, aż do dzwonka.

Przynajmniej teraz widać, że nie jestem tylko od seksu!

Ruszyłem na halę, siadając na swojej bluzie.

Ledwie chodzę, pomocy ludzie!






Od Autorek:
No i tu powoli kończymy nasz Happy time, czy coś xD
Dzień dobry, ale nie dla mnie 😓

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz