– Anastazja! – oburzyłem się, idąc za dzieckiem z brzuchem jak balon. Minęło siedem lat od tamtych wydarzeń, a ja znowu jestem w ciąży.
– Oj, tato, przecież nic nie robię! – Zachichotała siedmiolatka.
– Ale zaraz twoi bracia będą robić to samo i tata Liam nie będzie jak miał za wami biegać. – Złapałem ją i zatrzymałem.
– To nie moja wina, że spadł ze schodów i złamał nogę! – oburzyła się.
– Ana. – Zayn spojrzał na nią z góry i przerwał robienie sałatki.
Dziewczynka fuknęła i ruszyła powoli do gromady Tomlinsonów.
– Kocham takie życie. – Zaśmiał się siedzący na hamaku ze złamaną nogą Liam.
– Ty się już nie odzywaj. Mówiłem, że nie chce więcej dzieci – burknąłem, siadając na kanapie. Moje plecy!
–Mówiłem, że te gumki są za małe. – Położył dłoń na moim udzie.
– Proszę, panie Payne-Malik. – Zayn usiadł obok mnie z uśmiechem.
– Następnym razem radzicie sobie sami – prychnąłem, kładąc dłoń na brzuchu.
– Oj, nie narzekaj tylko wcinaj, Tomlinsonowie zajęli się łobuzami – parsknął Zayn i usiadł ponownie do sztalugi, by malować pejzaż na zamówienie.
– Dziwnie się tak czuję. Siedzę na dupie, a wy zarabiacie – mruknąłem, patrząc na niego.
– Cicho tam, Niall. Zajmujesz się dziećmi, gdy jesteśmy zajęci.
– Ale jak dzieciaki urosną, idę do pracy – powiedziałem cicho.
– Do jakiej chcesz pracy iść? – oburzył się Zayn.
– Może... Nie wiem. – Zachichotałem, kładąc dłoń na brzuszku.
– Tym razem przynajmniej jedno. Może tym razem mały blondynek? – Liam zachichotał.
Cała trójka naszych dzieci miała czarne lub brązowe włosy. Na szczęście w mojej rodzinie było wielu blondynów, więc może się w końcu uda.
– Szczerze wątpię. Naturalnie jestem brunetem, więc... – Zaśmiałem się cicho.
– Czemu dopiero teraz o tym mówisz, Niall? – prychnął Liam i zaczął się śmiać.
– Myślałem, że to jest oczywiste. – Zachichotałem, patrząc na nich.
– Nie dla mnie – parsknął Zayn.
– Bo wy jesteście jacyś dzi... Ał – syknąłem, czując skurcz.
– Wszystko dobrze? – zaniepokoił się mulat.
– N-nie wiem... Ch-chyba się zaczęło – jęknąłem, trzymając się za brzuch.
– Ja pierdolę, dlaczego gdy mam ten zjebany gips? – syknął Liam i poderwał się w górę, łapiąc za swoje kule, a Zayn mnie podniósł, krzycząc do Tomlinsonów, że się zaczęło.
– Następnym razem, jak nie będzie gumek, zapomnijcie o moim tyłku! – krzyknąłem i ruszyliśmy do samochodu.
– Było je kupić! – prychnął Liam i wpakował się obok mnie na tył.
– Nie moja wina, że jestescie nienormalni i macie przerośnięte przyrodzenia – warknąłem.
– Hej, wiem, że jesteś w ciąży, ale się tak nie gorączkuj, panie Payne-Malik! – warknął na mnie Zayn głosem alfy i pojechaliśmy do szpitala.
– Jeszcze raz użyjesz na mnie głosu alfy, to pożałujesz! – krzyknąłem, wchodząc do szpitala
Szybko zostałem zabrany na porodówkę.
*
– Mamy sporą gromadkę. Jednego dziecka nam brakuje do bycia jak Tomlinsonowie. – Zayn zaśmiał się, nosząc małą Ellie na rękach.
– Czwórka już mi wystarczy – westchnąłem, patrząc w okno. Byłem zmęczony, to był mój najdłuższy poród.
– Śpij, Niall, zasługujesz na odpoczynek. – Liam pocałował mnie w policzek.
Pokiwałem delikatnie głową, przymykając oczy.
– Dobranoc, Nini. – Zayn zachichotał i po chwili odpłynąłem.
**
– Kto by pomyślał, że mój maleńki Niall skończy z dwójką swoich nauczycieli z liceum. – Harry zaśmiał się, podnosząc kieliszek z winem.
Świętowaliśmy właśnie moją dziesiątą rocznicę małżeństwa z Liamem i Zaynem.
Moi chłopcy byli przed czterdziestki, a ja cieszyłem się, że swoją trzydziestką, tak jak i Harry.
– Cóż, sam nie sądziłem, że tak skończę. – Zaśmiałem się, podnosząc kieliszek.
– Kto by się spodziewał. – Zayn był otoczony przez naszych synów, Liam robił kucyki Anie, a ja bujałem śpiącą, trzyletnią Ellie na moich kolanach.
Zachichotalem cicho, patrząc na nich.
– Co się śmiejesz? – parsknął Payne i podrzucił córkę na kolanie.
– Nic. Cieszę się, że postanowiliście wziąć mnie do waszego związku. – Uśmiechnąłem się, pijąc wino.
– Też się cieszę, że te zrzędy kogoś mają. – Zaśmiał się Louis.
Zachichotałem cicho, cmokając Zayna i Liama w policzki.
– Wiesz, Niall? Gonicie nas z dzieciakami, jeszcze trochę, a pokonacie rekord. – Louis zaśmiał się, bawiąc na swoim kolanie najmłodsze dziecko.
– Zamknij się. To było ostatnie dziecko! – oburzyłem się.
– Też tak mówiłem, Niall. – Harry przewrócił oczami i zaśmiał się cicho.
– Oj, nie. Oni mają celibat. – Zachichotałem.
– Co? Dlaczego? – oburzył się Liam.
– Bo tak. – Przygryzłem wargę. Miałem rozstępy jak cholera.
– Oj, zobaczymy, jak będziesz miał gorączkę – prychnął Zayn.
– Na razie rui żaden z was nie ma. – Zaśmiałem się.
–Tak się składa, skarbie, że to za miesiąc. – Liam mrugnął do mnie.
– O kurw... Kurde – powiedziałem, w porę się poprawiając.
– Pilnuj się, Niall, dzieci słuchają – zganił mnie Zayn.
– I pomyśleć, że zaczęło się to w szkole, na lekcji matematyki. Jak to Liam powiedział? Trójkąt nie tylko w matmie? – Louis zaśmiał się, a moje alfy nachyliły się nade mną.
– Trójkąt nie tylko w matmie, promyczku – wyszeptali mi do ucha, a mnie aż przeszły dreszcze i każdego z nich obdarowałem pocałunkiem.
Kocham ich.
Od: Autorek
Będziemy tęsknić
CZYTASZ
ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓
Fanfiction{ #1 w ff! } Niall to omega ukrywająca swoje drugie ja. A Zayn i Liam to jego nauczyciele w szkole. Współpraca z @mynameispizza17 i @oops-mybby Okładka by Darrrow ©marixprincess