Rozdział 36 II

7.4K 497 96
                                    

Otworzyłem drzwi do swojego mieszkania i wszedłem do niego.

Malik i Payne wbiegli do budynku i ruszyli razem do łazienki.

– Ja pierwszy! Dziecko naciska na mój pęcherz! – warknął Zayn.

Zachichotałem cicho, przypominając sobie, że w pokoju mam jeszcze jedną łazienkę. Oj, głupiutkie alfy.

– Dobrze, kobiety w ciąży z pierwszeństwem – zażartował Payne, za co dostał po głowie.

Zaśmiałem się tylko z nich i ruszyłem do swojej sypialni, przechodząc tam do oddzielnej łazienki. Wziąłem szybki prysznic, by zaraz po tym przebrać się w luźną na mnie koszulkę Liama i spodnie od piżamy.

– Co tak długo? – spytał brunet i zmarszczył brwi. – O ty diable wcielony, masz drugą łazienkę, a ja tu czekam, aż ten piękniś się wykąpie – prychnął i ruszył do mojej sypialni.

– Głupek. – szepnąłem do siebie z chichotem.

Ruszyłem po nasze bagaże, wypakowując się. Jak ja tęskniłem za swoim domkiem.

Postanowiłem wypakować tu również chłopaków, nie oszukujmy się, mój dom był zdecydowanie większy i nawet znajdzie się tu miejsce na siłownię dla Liama i gabinet dla naszego artysty.

– Mama wiedziała, jakie mieszkanie mi kupić. –Zaśmiałem się, wyjmując ciuchy Zayna.

– Co robisz? – Zayn przyszedł do mnie po chwili, pachnąc sobie tak po prostu moim szamponem na bazie koziego mleka.

– Wypakowuję was. – Zaśmiałem się, idąc do szafy.

– Ale my mamy swój dom. – Zmarszczył brwi w zaskoczeniu.

– Pomyślałem... że moglibyśmy razem zamieszkać...– odparłem, przegryzając wargę.

– To dobry pomysł, owszem. – Pokiwał głową z uśmiechem.

– Cieszę się, że ci odpowiada – odparłem, podchodząc do niego z uśmiechem.

– Też zdążyłeś się już wykąpać? – parsknął i mnie przytulił.

– No, byłem w drugiej łazience – powiedziałem, przytulając się do niego i wdychając jego zapach.

– W końcu w domu, co? – Trąci nosem moje ucho.

– W końcu – westchnąłem cicho, przymykając oczy.

– Będziemy musieli iść jutro do Lewisa i Harolda. – Wzruszył ramionami.

– Po co? – jęknąłem, patrząc na nasze odbicie.

– Harry sobie powoli nie radzi z brzuchem i z szalejącą gromadą dzieci. Jeszcze do tego Louis wilk – parsknął.

– To ja idę już – powiedziałem, ruszając do drzwi.

– Trzeba poczekać na Liama, Niall. – Mulat złapał za moją dłoń i pociągnął na łóżko, gdzie po prostu się położyliśmy.

Z nudów zacząłem dokładnie oglądać jego brzuch.

– Jest taki piękny – szepnąłem, jeżdżąc po nim dłonią.

– Chciałbyś taki, kochanie? – Złapał za moją brodę i zmusił do patrzenia sobie prosto w oczy.

– Może jeszcze nie teraz. Skupmy się na jednej ciąży w naszym związku – odpowiedziałem nieśmiało.

– Przyjdzie pora też na ciebie – powiedział Liam, wchodząc do sypialni.

– O! Komplet! – Klasnąłem w dłonie z zadowoleniem.

– Oj tak. – Zaśmiał się cicho, przytulając nas.

– Najpierw spać, a potem do Tomlinsonów, tak? – Ziewnął Zayn.

– Ja pójdę dzisiaj. – Uśmiechnąłem się do nich szeroko.

– Nie możemy iść po prostu razem? – Przewrócił oczami Liam.

– Zayn musi się przespać. Jest w ciąży. A ktoś musi go popilnować, więc idę sam. – Zaśmiałem się, cmokając każdego w usta i idąc się wyjścia.

– Ubierz się chociaż cieplej! – krzyknął za mną Liam.

– Biegnę jako wilk. – Przewróciłem oczami, ruszując w dobrze znanym mi kierunku.

Gdy dotarłem i zapukałem do drzwi, loczek stanął w progu, uśmiechając się do mnie.

– Niall, wróciłeś – ucieszył się i wciągnął mnie do środka.

– Cześć, loczku. – Przytuliłem go, na tyle na ile pozwalał mi jego brzuch.

– Napijesz się czegoś? – Uśmiechnął się do mnie.

– Wody. – Uśmiechnąłem się szeroko, idąc do salonu.

Od razu zostałem osaczony przez dzieci tej dwójki.

– Jak się czujesz? – zapytałem, gdy podszedł do mnie i wygonił dzieci z salonu, wpuszczając je na podwórko.

– Dobrze. – Zaśmiał się, dając mi wodę.

– Radzisz sobie bez Louisa? – Poklepałem go po plecach, a on uśmiechnął się smutno.

– Rano jest ciężko, kiedy wymiotuję i dzieciak wariuje, ale daję sobie radę. – Pokiwał głową.

– Wiesz już jaka płeć? – Uśmiechnąłem się do niego.

– Chcę mieć niespodziankę – westchnął, łapiąc się za brzuch.

– To tak jak Zayn. – Wyszczerzyłem się.

– Więc wróciłeś w końcu do domu? – zaczął temat.

– Kiedyś trzeba. – Zachichotałem, patrząc się na niego. Nie wiem dlaczego, ale chciało mi się wymiotować. Może coś zjadłem niezdrowego?

– Wszystko dobrze? Zrobiłeś się zielony? – zaniepokoił się.

– Muszę do łazienki. – Zerwałem się z miejsca i ruszyłem do łazienki.

Otworzyłem drzwi i rzuciłem się do toalety, wymiotując.

– Nie, nie, nie, proszę, nie – jęknąłem, zaciskając palce na muszli.

– Nie chcesz mi niczego powiedzieć? Jakiejś szczęśliwej nowiny? – Loczek wyszczerzył się, wchodząc do pomieszczenia.

– Czego – jęknąłem, wycierając usta. – Zjadłem coś nieświeżego.

– Oczywiście. – Zaśmiał się i poklepał mnie po plecach.

– Co myślisz o tym, bym dał ci niewykorzystane testy ciążowe blondie? – Nalał mi wody do kubka stojącego na umywalce.

– Testy ciążowe? – zdziwiłem się. – Ja nie mogę być w ciąży, my się przecież zabez... 



Od: Autorek
Podzieliliśmy rozdziały tak by było ich więcej ❤️

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz